Jeśli sprzedajesz auto - zadzwoń! Tel. 792-694-584
piątek, 31 sierpnia 2012
Auta, których nie chciałem (Część 2)
Pomyślałem sobie, że jednak zostawię w tekście powyższe zdjęcie robocze. Przedstawia ono auto, które chciałbym mieć. Po co? Wlaściwie nie wiem. Dla lansu. I pomyśleć, że Turek, który tym jeździ niekoniecznie podziela moje zdanie...
A teraz do rzeczy. Czego nie chciałbym mieć? Na przykład Renault Clio Sport. Powiem inaczej - ja je chciałem, do momentu kiedy je zobaczyłem. Od sprzedającego usłyszałem przez telefon, że auto jest w porządku, ładne, trzeba tylko dospawać tłumik, bo odpadł i zrobić z przepustnicą. Na pytanie o przeszlość powypadkową rozmówca odpowiedział standardowo - nie wiem, ja go nie rozbiłem nigdy. Czyli wiadomo, że "perły" nie zastanę. Od razu zadzwoniłem do znajomego, który sprzedaje części do Renault, czy nie ma jakiegoś "sporta". Miał! Miał też przepustnicę, tłumik i wszystkie inne rzeczy, które mogły się przydać w "uzdatnianiu" małej niby-rajdówki. Muszę przyznać, że przypaliłem sie trochę. Już widziałem siebie, ledwo upchanego w środku małego, 170-konnego "francuza", w oszałamiającym tempie zbierajacego punkty (nie na stacjach paliw, bynajmniej).
Pojechaliśmy zobaczyć obiekt moich chwilowych marzeń. Z daleka rzucił się mi w oczy "ciekawy" design. Jakiś domorosły rzeźnik, nie mogąc się zdecydować, czy chce srebrne, czy czarne, zrobił sobie takie i takie - trochę czarne, trochę srebrne... Ups, trzeba będzie malować na oryginał - jest argument do zbicia ceny. Jednak już po kilkunastu sekundach wymieniliśmy z kolegą porozumiewawcze spojrzenia, a po bliższym zapoznaniu się z tym "potworem" wiedziałem, że żadnego zbijania ceny nie będzie. Nie będzie też nawet rozmowy o jakiejkolwiek cenie. Dzięki takim bolidom wiem, że fabryki produkujące elektrody do spawarek, czy drut do migomatów będą zawsze dobrze prosperować. Oj, naspawał się ktoś przy tym. Niejedną dniówkę ktoś tu przespawał... A potem kitował! W pocie czoła, długo i wytrwale, aż domorosłemu Donatellemu ukazał się piękny kształt wyrzeźbionego Renault Clio Sport!
To arcydzieło powstało ładnych parę lat temu i zdążył już nadgryźć je barbarzyński ząb czasu. Ugryzł sobie po kawałku na słupkach przednich, na dachu, na bokach i w sumie, to był chyba bardzo zachłanny, bo jak na mój gust - obgryzł to auto całe. Reasumując - nie chciało mi się liczyć ile tu jest Renault w Renault. Na pewno za tylną kanapą było też finezyjnie dospawane Clio niebieskie.
Czasem mam ze sobą miernik grubości lakieru (nie lubię używać, ale się przydaje, szczególnie kiedy samochód jest brudny i niewiele na nim widać). Tutaj miernik byłby bezużyteczny - nie jest wyskalowany w centymetrach.
W środku chyba mieszkały kiedyś kuny. Zdążyły zjeść fotel kierowcy i ... dalej już nie oglądałem. O przepraszam, zajrzałem pod maskę, a tam piękny filtr stożkowy z Kauflandu za 9,99 zł, myty i impregnowany ostatnio przy okazji 5 rocznicy zakończenia II Wojny Światowej. Chyba już nawet zaczął przepuszczać powietrze do silnika, bo miał kilka centymetrowych dziur. Ale większe kamienie na pewno filtrował... Uznałem, że boli mnie ręka, nie mogę jej przemęczać i auta nie odpalam. Nie wiem więc jak pracował motor, ale myślę, że podobnie jak płuca pracownika cementowni z 30-letnim stażem.
Nadmienię, że ten samochód mógłbym mieć prawdopodobnie bardzo tanio. Tylko po co? Komu bym go sprzedał? Młodemu kierowcy, który przy pierwszym powrocie z dyskoteki w dziesięcioosobowym składzie na pokładzie "straciłby panowanie nad pojazdem", lub " z niewiadomych przyczyn..."? Już widzę te zdjęcia w Interii i dociekanie kto sprzedał tę trumnę... Ja tam skromny jestem, sławy nie lubię... Pewnie, że napisałbym w uwagach na fakturze, że samochód miał poważne naprawy blacharskie, ale według mnie taka rzeźba powinna w Centrum Pompidou przyciągać żądnych obcowania ze sztuką, a nie przemieszczać się po naszych gminnych" autostradach".
A szkoda, rozsądek musiał zwyciężyć. W tym przypadku nie musiał nawet zawzięcie walczyć...
Zdjęcie będzie w kolorze żałobnym
Zdecydowanie więc wolałbym "polansować" się zardzewiałym Renault 18 pickupem (jeśli to nie ten model - proszę poprawić), niż rzeźbą Clio Sport dłuta renesansowego artysty (lub jednego z żółwi ninja - jak kto woli), ze zdjęcia powyżej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo mi się podoba twój blog :) Zajmujesz się tylko i wyłącznie samochodami? Czy miałeś może też do czynienia z motocyklami?
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że to co piszę ma czytelników. Dziękuję za miłe słowa:-) Niestety mój kontakt z jednośladami zakończył sie na "motorynce" (jakieś 20 lat temu). Był jeszcze jeden epizod - kolega dał mi się kiedyś przejechać Yamahą FJ chyba 1200 (takie turystyczne coś, co się ciągle mu psuło). Po kilku kilometrach zrozumiałem (a było to kiedy miałem 18 lat - czyli dawno temu), że jeśli tego spróbuję - zabiję się w kilka dni, jeśli nie kilka minut. Na tym zakończyłem edukację "motocyklową" niestety (albo na szczęście).
UsuńI trzymam dystans do motorów - nawet w handlu. Acha, no i oczywiście nie znam się na tym. Ani trochę...
No nic szkoda :) Myślałem, że trochę mi doradzisz na co zwracać uwagę podczas zakupu motocykla. Teraz mam pytanie z innej beczki. Co sądzisz na temat Golfa IV z silnikiem 1.9 SDI?
UsuńJak chodzi o fajne renówki do lansu to polecam np. pierwszego Jeepa Cherokee (78 - 96) ;-)
OdpowiedzUsuńPoza tym auto (o ile byłoby w niskiej cenie, tak do 3500zł) byłoby idealne do roli dawcy na swapa, szczególnie do megane coupe.
:-) Tylko co tam swapować? Strzelam w ciemno - w tym aucie połowa koni mechanicznych dawno już zdechła... Mogłoby się okazać, że 1,6 16V przy tym silniku to rakieta.
UsuńA z renówek terenowych, to ja może bym starym Fordem Bronco pojeździł :-) Choć jeep ładny, nie powiem...
Tylko, że Cherokee naprawdę był tworzony przez Renault :)
UsuńChylę czoła, nie miałem pojęcia :-) Teraz już wiem - nawet sprawdziłem. Masz rację. A napisałem o Bronco, bo mi się zawsze podobał. Pozdrawiam Cię
UsuńMam pytanie techniczne.
OdpowiedzUsuńJak wygląda kwestia rejestracji takiego pojazdu i ubezpieczenia.Zazwyczaj handlarze kupują samochody od osób prywatnych i co dalej w ciągu miesiąca to auto powinno być przerejestrowane na nowego właściciela czyli handlarza ?
Zazwyczaj widzę takie wałki że handlarze sprzedając dany pojazd "podszywają" się pod jego właściciela bo nie chcą ponosić kosztów rejestracji i ubezpieczenia samochodu na siebie - jak to wygląda z Twojego punktu widzenia.
Nie rejestrujemy aut na siebie (chyba, że w dowodzie jest jeszcze np bank i mamy dokumenty potwierdzające spłatę kredytu - a robimy to wtedy po to, żeby klient nie musiał przechodzić przez czasem problematyczną rejestrację auta - różni są urzędnicy w WK, pisałem o tym tutaj http://blog-skup-aut-bielsko.blogspot.com/2012/08/auto-z-zastawem-skarbowym.html). Na stronie głównej u dołu masz zapis o umowach "in blanco" stosowanych przez wielu: http://www.skup-aut-bielsko.pl/ Nie stosujemy takich praktyk! Sprzedający nawet nie wie ile ryzykuje zgadzając się na takie kombinacje(będę o tym też kiedyś pisał). Nie ma obowiązku rejestrowania na siebie auta w handlu. Kupujący ma moją fakturę i umowę kupna - sprzedaży zawartą miedzy naszą firmą, a sprzedającym nam auto. Musi być ciągłość umów między właścicielami. Ubezpieczenie przechodzi na nabywcę, a jeżeli nam wygaśnie - my ubezpieczamy samochody w swoim T.U. na okres miesiąca.
UsuńŚwietny blog. Przeczytałem cały jednym tchem. Sprzedaż używanych aut, szczególnie w Polsce, to ciekawy temat, czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Przeczytałem cały jednym tchem. Sprzedaż aut używanych, szczególnie w Polsce, to ciekawy i dość zabawny (czasem przykry...) temat. Fajnie móc przeczytać jak wygląda to z drugiej strony. Jestem fanem "panów Kaziów":)
OdpowiedzUsuńWitam, świetny blog, naprawdę! Korci mnie aby zapytac - jakie auta uważasz za najlepsze do handlu? Czy faktycznie mityczny Pasek B5 kombi w tedeiku to chodliwy towar? A z innej beczki - ile czasu najdłużej sprzedawałeś auto?
OdpowiedzUsuńOd razu mówię - nie zamierzam wejsc w ten rynek. ;) Pytam z czystej ciekawości.
Witam! Nie ma reguły na to jakie auta się szybko i dobrze sprzedają. Czasem coś, co według mnie nie ma prawa "zejść" znajduje nabywcę w kilka dni, i odwrotnie. Najdłużej sprzedawane auto - 10 miesięcy (zdążyłem nim ponad 20 tys. km. przejechać przy okazji i absolutnie bez najmniejszej awarii). Sprzedałem w końcu po cenie zakupu, ale na szczęście kupił je bardzo fajny gość i nie żałuję, że nie zarobiłem na nim ani złotówki.
UsuńZaciekawił mnie ten blog. Czyżbyś był jedynym a Polsce sprzedającym który nie kreci wałków?
OdpowiedzUsuńNie naprawia i ma prawdziwe przebiegi? Chciałbym w to wierzyć a wtedy naprawde zdobyłbyś "społeczne" poparcie.
Od strony technicznej to twoja strona jest dość nieczytelna i nie mogłem znaleźć od razu ogłoszeń samochodów, które sprzedajesz więc myśle że ktoś kto sie na tym zna mógłby CI pomóc.
Skoro trafiłeś na wykop znaczy się ze jesteś popularny, a więc może w imie społecznego dobra zaczniesz lobbować za wprowadzeniem stanu licznika i przeszłości wypadkowej do dowodu rejestracyjnego (CEPIK) za przykładem amerykańskim?
Jak licznik wymieniony to stan w dowodzie jest "nieznany" a jak auto skasowane to ma "salvage" wiele by to ludziom dało do myślenia podczas kupowania paska w tedeiku z przebiegiem 167tys... (rok dowolny one zawsze tylko tyle jezdzily)
Witam Cię. Nie jestem jedyny... Ale pewnie w mniejszości. Pomysł z CEPIKIEM chodzi mi po głowie od dawna. Wpadajcie na bloga, jak wiadomo piszę od niedawna, więc trzeba zdobyć trochę popularności, by mieć siłę przebicia. A chciałbym o to powalczyć! Pewnie to walka z wiatrakami, ale spróbować trzeba.
UsuńTak, ilość tych uczciwych zakrawa niestety o granicę błędu statystycznego :/
UsuńCo do cepiku, dopóki któraś persona z wiejskiej nie zawinie się na drzewie w ulepie 3w1 to może być ciężko, ale trzeba próbować!
Póki co są w sieci miejsca które zrzeszają ludzi bardzo niezadowolonych z panującej sytuacji na rynku aut używanych. W dobie internetu dużo ludzi szuka opinii o komisach/handlarzach, wystarczy wpisać w google nazwę, numer telefonu, adres a czasami możemy się dowiedzieć wielu ciekawych informacji (nagminny cofacz, importer amerykańskich przystanków etc.) Polecam spróbować.
Nie powiem Renówka Clio Sport w kolorach żałobnych wygląda zachęcająco - dopóki nie przeczytałem całego tekstu jej dotyczącego :)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrzeczony pickup na fotkach to pochodna Renault 12, czyli Dacia 1310 w wersji pickup, produkowana na potrzeby rumunskiego przemyslu.
Francuzi nigdy nie skalali sie Renault 12 w takiej formie.
Pozdro ze złomnika, widziałem tam tego Anadola :)
OdpowiedzUsuńBlog jest super. Fajnie czyta się wszystkie posty. Gratulacje i oby tak dalej!
OdpowiedzUsuń