Jakie cechy posiada to auto?
Po pierwsze jest duże. Zawsze uwielbiałem duże auta. Coś tam podobno przedłużają facetowi, więc pewnie i w moim karłowatym przypadku tak jest.
Po drugie jest w miarę mocne. Mogłoby być co prawda mocniejsze, ale 167KM i te 235 Nm (tyle było zapewne dawno temu) pozwalają całkiem sprawnie poruszać się i nawet wyprzedzić pod górkę autobus (oczywiście pod warunkiem, że przed manewrem przełączymy z LPG na benzynę - gaz coś nie wydala powyżej 4tys. obrotów)
Po trzecie 3.0 V6 brzmi tak ładnie, że aż nie chce się włączać fabrycznego radia z miliardem przycisków, tysiącem głośników i automatycznie podnoszoną klapką. Co prawda poprzedni właściciel wymienił cały układ wydechowy i na samym jego końcu zamontowano tłumik z trabanta, ale tak fajnie to bulgocze, że wmówiłem sobie, że mi się podoba. Sam uwierzyłem, że z tyłu dudni jak amerykańskie V8.
Po czwarte i najważniejsze - jeżdżąc po części zamienne do wszystkich moich szczurów zawsze unikałem ulicy Witosa w Krakowie. Mknąc tą przepiękną dwujezdniową arterią zawsze mam poczucie, że za moment popękają szyby, auto rozejdzie się na zgrzewach i odpadną koła. Ostatnio udałem się po jakieś graty moją nową limuzyną i o dziwo - nie zwróciłem wcale uwagi na to, że jadę właśnie odcinkiem testowym dla czołgów. Jak mówił kiedyś mój sąsiad po zakupie Nubiry - tym się płynie!
Po piąte - koszt przejechania stu kilometrów jest nieco niższy niż w przypadku klekota 1.9 TDI.
A po szóste - ostatnio tankuję sobie gasss, a tu przybiega jakiś pan i woła do mnie "o kurva jak ja dawno sześćsetpiątki nie widziałem!"
W dniu zakupu. W tym miejscu tkwił biedak całe lata. I jak tu napisać, że garażowany? |
No właśnie - ktoś mógłby pomyśleć, że piszę o IKSEMIE. Nie, tekst jest o moim nabytku sprzed miesiąca - Peugeocie 605. Kupiłem go od dziadka, który gdybym nie urwał w pewnym momencie rozmowy, być może do dzisiaj siedziałby ze mną w aucie i mi o nim opowiadał. Kupiłem to coś, traktując to jako stertę złomu, którą w razie czego wybiorę się w końcu na Wrak Race. Nie wybiorę się nim. Polubiłem go mimo podsufitki, która wisząc oblepiała mi głowę, mimo pękniętej przedniej szyby i braku przeglądu technicznego (od dwóch lat), mimo "fachowych" napraw po przygodach starszego pana (najlepsza jest "wpyłka" na rogu maski - w nocy jej nie widać).
Wymieniłem szybę, tapicer zrobił podsufitkę, ustawiłem geometrię, zrobiłem badanie techniczne (przeszedł bez zastrzeżeń) i wystawiłem "Sześćsetpięć"do sprzedania. Rzadko się zdarza, że kiedy nie ma zainteresowania jakimś samochodem, ja się cieszę. W tym przypadku - zainteresowanie niemal zerowe - mam to serdecznie w dupie. To znaczy był gość, który chciał się zamienić za Hondę Civic Coupe z Alamugenem. Zawsze o takiej marzyłem. Najbardziej lubię wszelkie Alamugeny i Ultery z wkładkami i bez wkładek. Jeszcze jeden pan, z akcentem kresowym, pytał czy tam pod kierunkowskazem jest WGNIOTKA. Mimo tego, że nie zaspokoiłem jego ciekawości (chamsko odpowiedziałem mu, że nie wiem i zwisa mi, czy w dwudziestoletnim aucie jest "wgniotka"), miał przyjechać (nawet umówił się na dzień i godzinę) ale słuch po nim zaginął. W każdym razie zainteresowania nie ma, a ja se jeżdżę i se chwalę. I to cholerstwo jeszcze się nawet nie zepsuło. A podobno takie awaryjne.
Widok na "wpyłkę" z lotu ptaka (lądującego) |
Wnętrze jak w starym Airbusie (zdjęcie robione komórką, więc pięciuset słabiej podświetlonych przycisków nie widać) |
Po zdjęciu plastikowej osłony oczom naszym ukazuje się plątanina kabli. Ja szukałem tam dwóch Aisanów. Pół godziny szukałem też miarki oleju. |
Reasumując - jest ZA###ISTY!
P.S. Do auta dostałem koła zimowe z oponami Michelin z ... końcówki 1993 roku!!! Chyba od nowości ...
Najwygodniejsze Fotele Świata i ... te przyciski... |