Jeśli sprzedajesz auto - zadzwoń! Tel. 792-694-584
piątek, 24 maja 2013
Wisi mi chłodnica - czyli jeżdżę Almerą N16
Handlarz pojechał do Katowic oglądać Almerę z 2003 roku. Auto ładne, srebrne, od pierwszego właściciela, bezwypadkowe, przebieg około sto tysięcy kilometrów i inne takie pierdoły chwytające za serce w ogłoszeniach. Pan przez telefon twierdził, że auto jest idealne, że w rzadko spotykanym stanie, że wsiadać, lać i jeździć. No właśnie ... lać. Co lać? O tym później.
Pojechał handlarz pod wieczór, bo głupi nie jest i wie, że Almerę najlepiej ogląda się w nocy. To co trzeba było zobaczył jeszcze za dnia. Właściciel przemiły - żaden burak, wręcz przeciwnie - kulturalny, wykształcony pan w średnim wieku. Każdy złapałby się na te okoliczności - czysty samochód na podjeździe przed ładnym domem, obok stoi już nowa "maszyna" żony. Nie patrzeć na nic, tylko brać i zwiewać z tych Katowic zanim się rozmyślą...
Przychodzi czas negocjacji ceny. Nieugięci - on i przemiła żona twardo stoją przy kwocie, o jakiej rozmawiali przez telefon. Handlarzyk pyta jeszcze raz, czy z autem NA STO PROCENT jest wszystko OK. Potwierdzają. Z miną pewnego siebie cwaniaka, niczym zagryzający zapałkę Stallone w filmie "Cobra", cwaniaczek prosi małżonków ponownie do ogrodu. Zrobiło się już ciemno...
Pan, dajmy na to Karol i pani, załóżmy Krystyna schodzą wraz z gościem na podjazd przed dom.. "Skupiarz" odpala benzynowy silnik 1.8 16V i prosi o możliwość wjechania na chwilę do garażu. Postawieni w dziwnej sytuacji właściciele zgadzają się, bo wiedzą, że nie mają innego wyjścia - ciekawość każe im przystać na dziwną prośbę.
Po wjeździe do środka silnik pozostaje włączony, handlarz prosi o zamknięcie bramy wjazdowej. Roleta opada w dół. Na jego prośbę właściciel gasi też światło. Mimo zapalonych świateł mijania, w garażu jest ciemno... Powietrze zaczyna jednak stawać się coraz cięższe. Po włączeniu lamp garażowych, okazuje się, że już nie widać Nissana, nie widać właścicieli. Wokół unosi się gęsty dym, a śmierdzące gazy po kilkudziesięciu sekundach zaczynają szczypać w oczy i dusić obecnych przy aucie. Czy to przyjechał psychopata, który zahipnotyzował sprzedających i chce ich oraz siebie zaczadzić?
Silnik gaśnie, roleta się podnosi. Do garażu zaczyna napływać tlen.
- Czy w dalszym ciągu stoją państwo twardo przy stwierdzeniu, że Almera jest w idealnym stanie?
Pyta dziwny typ.
- Ale to auto ma już dziesięć lat, wiadomo, że musi troszkę kopcić!
Odpowiada lekko poirytowany katowiczanin.
Typ grzebie więc pod siedzeniem pasażera i wyciąga stamtąd zapomnianą, opróżnioną czerwoną butelkę najtańszego oleju Orlen 15W40 (16zł za litr na stacji benzynowej), następnie idzie do bagażnika i pokazuje dwie kolejne, puste "litrówki" tegoż specyfiku.
- Ile oleju dolewa pan na tysiąc kilometrów?
- No, eee... tak z litr może...
- Proszę pana - setkę oleju to ten pojazd spalił teraz w tym garażu. Jeszcze jedno - wspomniał pan w rozmowie, że reflektory świecą bardzo dobrze, a widzieliście przed chwilą, że kiedy je włączyłem nic nie widzieliście...
- No, eee... to może się dogadamy jakoś... zejdziemy z ceny jeszcze z pięćset... bo... eee... skąd mieliśmy wiedzieć, że pan się zorientuje...
Stwierdza zbity z tropu przemiły właściciel, próbując obrócić sytuację w żart.
- Oczywiście możemy się dogadać, ale jeśli zejdą państwo z ceny jeszcze trzy tysiące złotych. Dwa na remont silnika, a tysiąc na lampy i belkę pod chłodnicą.
- Jaką znowu belkę?!
Irytacja na twarzy mówiącego jest wyraźna.
- Pan wie jaką. Zgnitą.
- No dobra! Wiem jaką. I co jeszcze?! Na co jeszcze mam spuścić cenę?
Finalnie cena spadła o trzy tysiące trzydzieści złotych. Po co te trzydzieści? Na dwa litry oleju, bo autem trzeba było przejechać z Katowic do Krakowa.
Na odcinku osiemdziesięciu kilometrów dolałem litr.
Nie chodzi mi tu o fakt, że mili prywatni właściciele oszukują. Tak prawdę powiedziawszy - oni nie uważali, że robią kogoś w konia. W ich mniemaniu byłem oszustem ze Skupu Aut Katowice, więc oszukanie oszusta, tak jakby się zeruje. Zastanawia mnie tu tylko jak to możliwe, że taka dobra firma, jaką jest (był) niewątpliwie Nissan wypuściła na rynek samochód tak felerny jak Almera N16. Plastikowe pierścienie w, jakby nie patrzeć, nie tanim wówczas samochodzie (problem ten dotyczy nie tylko silników 1.8, ale także 1.5 Pb), to chyba jakaś kpina. Wypalone odbłyśniki w reflektorach, dające światło na metr przed samochód, to już nawet nie kpina - to wciskanie ciemnoty dosłowne.
Przy tym wszystkim znikająca belka pod chłodnicą (jeden z objawów to brzęczenie przy przyspieszaniu. Zazwyczaj sprzedający wciska kit, że to poluzowana osłona dolna silnika, albo wydechu), to problem o którym nie warto wspominać...
Chcesz kupić niezawodny, "japoński" samochód? Moje zdanie - odpuść sobie jeśli nie masz taniego mechanika. A jeśli mimo to chcesz Almerę, zawsze sprawdź te trzy rzeczy. To pomoże w negocjacji ceny.
A jeżeli nie boisz się, bo masz dojście to darmowego oleju w ilościach hurtowych - nie ciesz się. Zarzuci olejem świece i nigdzie nie pojedziesz. Remont muss sein!
P.S.
Przypominam Szanownym Czytelnikom o ankiecie i zgłoszeniach do konkursu!
Szczegóły TUTAJ
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
pierwszy :D
OdpowiedzUsuńStylowy powrót :). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzasami mi się wydaje, że to jest sport narodowy Polaków - oszukać drugiego Polaka. Czy to zakup samochodu, czy motocykla - musi być jakaś niespodzianka. Może dlatego, że pojazdy bez niespodzianek sprzedawane są w gronie najbliższych, których oszukać nie wypada, bo potem trzeba z nimi zjeść kolację wigilijną i jajeczko.
OdpowiedzUsuńMylisz się to sport światowy firmy tak samo oszukują na wszystkim.
UsuńBardzo fajne auto, jedno z nielicznych z których byłem zadowolony. Wypalone lampy to wada produkcyjna i Nissan wymieniał je za free. Sprawdź czy były wymieniane, jak nie to powinni wymienić. Tak było w moim przypadku pomimo że byłem trzecim właścicielem i auto było po okresie gwarancyjnym. Niestety akcja nie działa się w Polsce, a wiadomo jak serwisy w kraju traktują klienta.
OdpowiedzUsuńTe modele to fabrycznie piły tyle oleju że głowa mała..
OdpowiedzUsuńWolałem już jak powstawało duża ilość tekstów, tak jak w poprzednim roku. No, ale trudno, na jeden wpis na miesiąc można się przyzwyczaić ;)
OdpowiedzUsuńWracając do tematu Almera N16 powstała we współpracy z Renault i była produkowana w Wielkiej Brytanii, także nic dobrego.
Przepalające się odbłyśniki reflektorów i żłopiące olej silniki 1.5 to była wada modelu po Faceliftingu (o ile dobrze pamiętam Almera sprzed FL takich problemów nie miała). Silniki 1.8 to w ogóle była porażka i przed i po FLu. Najlepsze były silniki diesla 2.2, oszczędne i niezawodne, a przy tym całkiem mocne, ale to była jedyna rzecz wywodząca się w 100% z Japonii w tym samochodzie ☺.
Pierwsze słyszę żeby 1,5 paliły olej. 1,8 tak, ale 1,5 to raczej udana jednostka.
UsuńOd 10-ciu lat pomykam Almerą z silnikiem 1,5. Nie bierze ani grama oleju pomiędzy wymianami (regularnie co 15 tysięcy). Ten model ma jeden zasadniczy minus - słabe skrzynie biegów. Jeżeli nie dopilnowuje się wymiany oleju w skrzyni co 60 tys. jak zaleca producent, to można skończyć z rozsadzoną skrzynią. No i rdza, tą trzeba polubić.
UsuńMoja 1.8 sprzed FL żłopała litr oleju na 800 km.. remont zrobiłem sam zgodnie z dokumentacją. Pierścienie to jakaś kpina te olejowe bardzo delikatne... no i przy okazji wymiana uszczelniaczy zaworów jeden to koszt 3 zł x16 szt . Autko nie bierze teraz grama oleju. Zalałem do motulem 10W40 śmiga jak ta lala. koszt remontu silnika 350 zł i 2 dni roboty ( jak chcesz to dokładnie zrobić) Belka również była zgniła.. kupiłem nową za 100 zł i zardzewiała miska olejowa też 100 zł... zainstalowałem jak potrzeba... wymiana poduszek silnika jakieś 300 zł za 3 sztuki bo jedna się ostała. Wszystko kosztowało mnie ok 800 zł... autko jeździ jak nowe. Pozdrawiam
Usuńjesteś super :)
OdpowiedzUsuńMam primere z 2003 z tym samym silnikiem (straszny mul i dozo pali) i przebiegiem 140 kkm i nie bierze grama oleju. Nie to zebym chwalil bo to auto ma mnostwo wad, ale zle nie jest. Do tego chodzi juz bezawaryjnie 3 lata na lpg a ponoc ten silnik nie nadaje sie do gazu. Moze mam po prostu szczescie? W sumie zone tez mam niezla :-)
OdpowiedzUsuń"Czasami mi się wydaje, że to jest sport narodowy Polaków - oszukać drugiego Polaka. "
OdpowiedzUsuńA ja znam wielu niemców, brytyjczyków, francuzów którzy robią tak samo...
Dokładnie. Rzekłbym że pod względem oszustw Polacy jeszcze wiele by się nauczyli od Niemców.
UsuńOstatnie japońskie almery to n15 z 1998 roku. Reszta to francuski syf.
OdpowiedzUsuńN15 była pordukowana w japonii do 2000roku.
Usuńbo nissan to juz nie nissan tylko renault
OdpowiedzUsuńDziwisz się Pan? Nauczyli się oszukiwać od handlarzy, a teraz płacz, że i właściciele odpłacają pięknym za nadobne?
OdpowiedzUsuńPójdą kupić teraz samochód w komisie i co? Licznik kręcony na 99%, wady sprytnie ukryte, samochód oczywiście bezwypadkowy z toną szpachli i prostowaną ramą - jakie to typowe.
A ja nie do końca zgodzę się z awaryjnością Almery N16. Tak jak było powiedziane 3 komentarze nad moim, trzeba wziąć pod uwagę dwie kwestie - czy jest to N16 przed, czy po faceliftingu i jaki silnik tam siedzi, benzyna czy diesel. Mamy w domu między innymi Almerę N16, ale wersja przed liftem, z japońskim 2.2Di. Blachy faktycznie, lecą dużo gorzej niż w moim starszym o 3 lata Bravo (w Nissanie pas przedni był już wymieniany, zaprawki były też już robione w wielu miejscach, u mnie rudej nie widać nigdzie), ale silnikowo bajka. Jedyna awaria, która unieruchomiła samochód na tyle, że nijak nie dało się odpalić, była spowodowana zatankowaniem paliwa bardzo podłej jakości. Oleju też nie bierze, a ma nastukane już blisko 300k na liczniku.
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak autor ma dużo racji, bo Nissan po przejęciu przez Renault nie jest już tak niezawodny jak wcześniej, Almera po fl jest tego doskonałym przykładem.
Miałem almerę, co prawda 1,4, ale jeszcze kompletnie japońską, "z pierwszej serii". Przez 8 lat eksploatacji i około 100 tys. km przebiegu, wymieniłem dwa razy docisk sprzęgła (w ramach gwarancji, a dopiero za drugim razem, już po gwarancji, ale na koszt Nissana, włożono sprzegło od silnika 1,6 i problemy się skończyły), po 6 latach akumulator i wyłącznik dmuchawy powietrza, bo zaczął działać tylko na największej prędkości. Przy regularnych corocznych przeglądach pod maskę zaglądałem tylko w celu dolania płynu do sprzykiwacza - zużycie oleju oleju zawsze zerowe. Niestety późniejsze modele, już w kooperacji z Renault, miewały już więcej problemów, ale ponieważ sam ich nie doświadczyłem, nie zabieram w tej sprawie głosu.
OdpowiedzUsuńnastępny troglodyta, który używa halogenów jako dziennych!!!
OdpowiedzUsuńprzestań marudzić za pewne włączone tylko do zdjęcia aby uwypuklić że są, do oferty.
UsuńMam almere 1.5 od nowości z salonu, od 2000 roku. Oprócz zaciskow nic się w tym aucie nie psuje. Jak dbasz tak masz i nie zgadzam się ze stwierdzeniami z tego artykułu jakiegoś handlarzyny
OdpowiedzUsuńTo jedno z moich pierwszych aut. Do tej pory wspominam niesamowitą ergonomię wnętrze, przydatne schowki i półeczki. Co do innych spraw... niestety zgadzam się z autorem artykułu.
OdpowiedzUsuńMoja Almera 1.5 ben + gaz z 2001 ma przebieg 335 tys. km nie bierze grama oleju :) Remontu silnika jeszcze nie było. Aktualnie borykam się z dwoma mankamentami: trochę szarpie na benzynie i raz w miesiącu przepala mi się bezpiecznik od zapłonu.
OdpowiedzUsuńPrzebieg 160000, silnik 1.5 benzyna, robię 15 tys. rocznie, oleju nie dolewam bo nie bierze
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się z autorem tekstu. Być może sytuacja taka miała miejsce, jednak nie ma samochodu nie psującego się i tak się stało w tym egzemplarzu. Miałem N16 z 2001r i oleju grama nie brała i innych opisanych w artykule usterek także nie posiadała. Co więcej miała włożoną instalację gazową i jeździła bez problemów.
OdpowiedzUsuńżałosne te komentarze...
OdpowiedzUsuńNo pewno nuczyli się tych zagrań z auto handli ;)
OdpowiedzUsuńNie raz szukając auta tam zajrzałem, raz się nadziałem na szrota ładnie zakamuflowanego. Można powiedzieć - widziały gały co brały ale nie każdy jest zawodowcem a sprzedający zarzekał się że igła i na każde ale miał piękną wymówkę... Gdy innym razem jedno auto handlarzom sprzedawałem piłowali cene w dół aż miło a na koniec jakieś umowy komisowe jeszcze proponowali... masakra... do tego autko które w końcu im zostawiałem po 2 tygodniach widze wystawione z ciekawości sprawdzam i przebieg o 100k niższy do tego poduszki których nie było i parę innych dodatków .. autko napewno to samo bo aż poszedłem sprawdzić po vinie a pytanie do kolesi co wyrabiają ...hmm komentaż na zasadzie "a wszystkie zęby masz bo adres my twój mamy"...
Gnijąca belka to częsty temat w Almerach - tak samo dodatkowo jeszcze gnijąca pod uszczelką tylnia klapa. W tej którą jeździłem Almą padała jeszcze regularnie pompa promieniowa VP-44 produkcji Bosha. Auto jest niepropocjonalnie drogie w naprawie właśnie z tego powodu. Kiepskiej jakości plastiki i kable w wiązkach powodują częste awarie elektryki. Ogólnie odradzam kupowanie samochodu starszego niż 7 lat. Diesel 2.2 za to nie brał w ogóle oleju. Kolegi 1.6 w benzynie z 2001r. także nie. Zatem nie jest to reguła.
OdpowiedzUsuńAle przecież wiek nie ma tu nic do rzeczy, liczy się stan techniczny. Powiedziałbym nawet, że im auto starsze, tym mniejsze ryzyko natrafienia na minę, bo o ile mechanikę czy blacharkę da się jakoś ogarnąć, tak z elektroniką może być problem. Zwłaszcza, jeśli auto było uzdatniane przez cebulaków. W starszych autach nie ma też DPFów, kół dwumasowych, common railów i innych durnych wynalazków, więc odradzanie aut w wieku powyżej 7 lat świadczy jedynie o niewiedzy.
OdpowiedzUsuńA posty atakujące autora wpisu - żenada.
Jeżdżę N16 z 2000, początki produkcji. 1.8 hybryda, tzn. benzyna + LPG.
OdpowiedzUsuńGaz wstawiony przy 60 tys., teraz przebieg dobija do 300 tys. Oleju bierze około pół litra na 10 tys.
"remont" silnika, czy wymiana pierścieni na te "dobre" wcale nie gwarantuje poskromienia łakomstwa silnika na olej
OdpowiedzUsuńbędzie trochę lepiej, ale na jak długo? :)
niestety, QD18DE to jeden wielki niewypał.
Nie wszystkie 1.5 i 1.8 braly olej. Byly serie okresowo. Napraiwali to w aso na gwarancjach. Ale cena 3 kloce w dol :) blok silnika na allegro za 500zl z gwarancja plus montaz albo jeszcze prosto z auta caly silnik za tysiaka ;) belka 500 i ladnie ;) sam bym wzial o ile to ta na foto ;)
OdpowiedzUsuńNo fajnie. To teraz prosimy o szczegółową relację co w pojeździe jest robione przed dalsza sprzedażą. I jaką informację otrzymuje potencjalny kupujący. Jak szczerość, to szczerość.
OdpowiedzUsuńOczywiście! Do silnika trzy motodoktory, żarówki 100W w lampy i opaski na chłodnice. Kupujący otrzymuje informację, że właśnie nabył almerę w idealnym stanie, bez wkładu finansowego i że tam nic nie stuka, nic nie puka. Amen
UsuńHe he. I fotkę z rybką na klapie (że niby bardzo religijny=uczciwy grzyb jeździł). Jest tez opcja z fotelikiem dla dziecka i zasłonkami na szyby, ze niby w ciągłej eksploatacji i "rodzinny". To też ma wzbudzać zaufanie...
Usuńja myślę że należało by nas polaków wywieść do włoch w okolice Neapolu byśmy zrozumieli, że auto to nie prasowana stówka, albo polerowane dwieście. Uważam, że powinniśmy się wyleczyć z ambicjonalego podejścia do kupowania starych aut, stare to jest dobre wino i skrzypce;-) czego polaku oczekujesz wykaładając 5tys pln za auto któremu przegląd podbijał austryjak z wąsem co po europie szalał z wermahtam a w jego czasach ten samochód kosztował tyle ile dziś dobra willa. Ludzie czy Wy macie lekarzy? nawet olimpiada inaczej się nazywała w tamtych czasach;-)
OdpowiedzUsuńJapońskie auta są niezawodne (w większości przypadków - nie mówimy tu o "szósteczce w dyzlu"). JAPOŃSKIE. ;-)
OdpowiedzUsuńA słowa "srebrny" i "ładny" nie powinny znajdować się w jednym zdaniu, a na pewno nie obok siebie. Ew. można zamiast "ładny" wpisać "czerstwy" - wtedy będzie się zgadzać.
Czaderski wpis. "Myślałem, że się Pan nie zorientuje" rozwaliło mnie na łopatki.
OdpowiedzUsuńNiestety to standard na naszym rynku. Niestety wiele osób oczekuje, że kupując stare auto trafią na bezawaryjną igłę, nówkę sztukę, a sprzedający jadą na tym:)
Japońskie niezawodne? mam toyote corolle E11 98' i niestety wcale taka bezproblemowa nie jest (a nie jest to zajachany trup)
OdpowiedzUsuńStare japońce też będą się psułu i tyle, trzeba to zaakceptować bo można się szybko rozczarować.
dlatego nie wychwalajmy tak prywatnych sprzedających- też robią wałki, a dodatkowo praktycznie nie odpowiadają za wady. komis, handlarz, czy prywatny- po prostu trzeba uważać.
OdpowiedzUsuńFajny blog! Kolega chyba pomylił profesje... Trzeba było zostać pisarzem:) To ciekawe... Próbuję się dopatrzyć jakiegokolwiek błędu, choćby interpunkcyjnego, ale gdzie tam... Dzisiaj to już rzadkość wśród "nie-humanistów" Chyba ze coś przeoczyłem:)
OdpowiedzUsuńw jakim miesiącu mniej wiecej jest szansa na nowy wpis?
OdpowiedzUsuńbardziej w którym roku :)
UsuńMistrzu!!
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny wpis??
Blog nie umarł i nie zdechnie szybko (wcale nie zdechnie, chyba że z autami nie będę miał już do czynienia) ale nie mam zbyt dużo czasu. Będzie niebawem nowy wpis. I konkurs trzeba w końcu zrobić ;-) Cierpliwości. To nie jest moje jedyne zajęcie i muszę więcej czasu poświęcać innej pracy. Cierpliwości, cierpliwości...
UsuńChyba jednak łumar...
UsuńTak że czekamy.
OdpowiedzUsuńU mnie w rodzinie od 2006 roku jeździ Almera N16 sprzed liftingu (wyprodukowana pod koniec 2000r.) z silnikiem 1.5. Powiem Wam że równie bezawaryjnego samochodu ze świecą szukać. Szatan jeśli chodzi o osiągi to zdecydowanie to nie jest, ale jedyne co do tej pory się zepsuło (odpukać!) to był zapieczony zacisk w tylnym kole.
OdpowiedzUsuńszok
UsuńU mnie w rodzinie od roku 2006 jeździ N16 sprzed liftingu z silnikiem 1.5l. Powiem Wam, że równie bezawaryjnego samochodu ze świecą szukać. Samochód nie ma wielkiego przebiegu, około 125000, ale jedyne co do tej pory się zepsuło (odpukać!) to zacisk w tylnym kole który się zapiekł. Koszt naprawy to kilkanaście złotych... Fakt, że wiele osób skarży się że demon prędkości to to nie jest i nie sposób się nie zgodzić. Ciężko również w ogóle mówić o jakimś wyposażeniu bo to wersja podstawowa, ale jeśli ktoś szuka bezawaryjnego samochodu to ze swojej perspektywy szczerze polecam. Nawet rdza go nie bierze, ale "jak się dba, tak się ma" ;)
OdpowiedzUsuńMy chcemy blogaska!
OdpowiedzUsuńWTF ?
OdpowiedzUsuńCzy możemy się spodziewać jeszcze jakichś wpisów na blogu? A jeśli tak, to kiedy? Fajnie się czyta Twoje teksty i szkoda by było, gdybyś przestał pisać ;/
OdpowiedzUsuńNadal totalna olewka... ? No bez jaj...
OdpowiedzUsuńTrace wiare w ludzi.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie ma nowych wpisow ?? 3 miesiace i nic ?? moze autor przeniosl sie na inna strone ?
OdpowiedzUsuńAle posucha ostatnio Panie Majster
OdpowiedzUsuńJak widzę tą jeba.ą Almerę to ch.j mnie strzela !!! Napisz coś ciekawego ;) To uzależnia...
OdpowiedzUsuńCzekamy na kolejne wpisy! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:) też miałem almerę, nie kupię nigdy więcej
OdpowiedzUsuńale żal
OdpowiedzUsuńJakby ktoś nie śledził to na blogu otomoto pojawiło się kilka wpisów autora tego bloga.
OdpowiedzUsuńhttp://blog.otomoto.pl/jak-sie-wozisz-tak-cie-pisza/
http://blog.otomoto.pl/bezpieczny-zakup-z-otomoto-pl/
http://blog.otomoto.pl/trudny-wybor/
http://blog.otomoto.pl/przebieg-do-uzgodnienia/
Jak tu wchodzę obczaić czy jest jakiś nowy post i widzę tą Almerę to mnie szlag trafia...
OdpowiedzUsuńPanie Napisz Pan coś w końcu !
OdpowiedzUsuńPrzeginasz stary...
OdpowiedzUsuńnędza nędza i jeszcze raz nędza....
OdpowiedzUsuń