Pani na oględziny zjawiła się
również sama. Obejrzała auto dookoła, powtykała ręce w dziury w
nadwoziu, przejechała się kawałek i stwierdziła, że pojedziemy
na sprawdzenie auta do ... ASO, bo ona chce, żeby synek jeździł
bezpiecznym i sprawnym samochodem. Bezpiecznym i sprawnym samochodem w cenie stu paczek Klubowych! Pierwszy raz w życiu spotkałem
się z sytuacją, że ktoś chce 17-letnie zwłoki sprawdzać w
autoryzowanym serwisie! O mało nie umarłem ze śmiechu, kiedy to do mnie dotarło. Argumentów, że w serwisie Hondy zadzwonią po TVN
kiedy zobaczą, że ktoś chce prawie równowartość oglądanego
auta zapłacić za sprawdzenie tegoż wehikułu, nie
zarejestrowały receptory słuchowe kobiety. Tłumaczenie, że takie auto ostatni raz widziano w ASO
około 1995 roku i niekoniecznie rozpoznają tam już co to za
model, również nie zostało zarejestrowane. Moje zapewnienie, że
nie ma takiej możliwości, żeby warsztat autoryzowany
zarekomendował jej kupno tej kupy złomu, też nie dotarło do jej
świadomości. Więc OK! Będzie śmiesznie! Pozostało tylko
poczekać aż jaśnie Beniaminek zaszczyci nas swoją obecnością.
Słyszałem mamusię, która przez telefon namawiała Jaśnie
Wielmożnego, by raczył przybyć. Tłumaczyła mu najpierw do
jakiego autobusu ma wsiąść, po jaką taksówkę zadzwonić, jak
stawiać kroki, żeby się nie potknąć o krawężnik... Synek miał
być za 15 minut. Po 45 minutach ( a jak już wcześniej wspomniałem
– zima była) słyszę: „To ty jeszcze w domu jesteś?”
Po około dwóch godzinach zjawił
się pryszczaty gówniarz z miną mówiącą „pie***lę was
wszystkich razem z waszym samochodem”, zadał od niechcenia kilka idiotycznych pytań w
stylu: „a czemu to takie zgnite?” i pojechaliśmy do serwisu.
Widok miny pracownika – bezcenny! Zaczęło się dokładne (i myślę, że dość drogie) sprawdzanie stanu technicznego
17-letniego auta, wartego tyle, ile ważyło pomnożone przez cenę kilograma w skupie. Jak wiadomo auto nie spełniło
oczekiwań synka. Mechanicy stwierdzili, że cztery, czy pięć elementów posiada niefabryczną powłokę lakierniczą, do wymiany są
metalowe przewody hamulcowe, jeden sworzeń wahacza i parę innych
grubszych i drobniejszych rzeczy. Beniamin stwierdził stanowczo, że jego widełki
przeznaczone na dołożenie do auta się połamały! Ja wiem, że to zabrzmi niezbyt kulturalnie, ale czego oni się spodziewali? Że stan auta będzie bez uwag? Mówiłem tej pani, że jak
nas zobaczą w ASO, to po pogotowie psychiatryczne będą dzwonić
oraz że szansa na pomyślną weryfikację stanu Hondy jest mniej
więcej taka, jak szansa na zdanie matury przez Jolę Rutowicz.
Ani trochę mi ich nie było żal.
Szkoda tylko bo zmarzłem strasznie czekając na Księcia Benimina,
choć z drugiej strony miałem gratis sprawdzenie stanu technicznego
auta. I to w autoryzowanej stacji obsługi Hondy. Mogłem dopisać w ogłoszeniu: "serwisowana w ASO do końca" ;-)
Teksty tutaj są mega zabawne i aż się czasem trzeba powqstrzymywać, żeby reszty domowników nie obudzić. Copy masz za.iste :) no i nie ma jak dobre i wartościowe zaplecze z czytelnikami :D
OdpowiedzUsuńHa ha ha ha ha
OdpowiedzUsuń:-) fajny ten blog. Czy ogłoszenia motoryzacyjne, na stronie www są aktualne?
OdpowiedzUsuńA co Pani kupujaca na rachunek w ASO za sprawdzenie auta? Nie rzucala sie ze za ta kase to mogla samochod kupic? :P
OdpowiedzUsuńZa sprawdzenie samochodu w ASO Peugeot w Warszawie zapłaciłem 300 zł i dzieki temu wiedziałem co jest do naprawy. Wiec koszty nie są takie tragiczne :-)
OdpowiedzUsuńPrzewody - 800zł, sworzeń - 200zł, inne drobne rzeczy pewnie z 500zł, zaspawanie dziur, konserwacja - maks. 2000zł. To kto ma to auto kupić?
OdpowiedzUsuń"w całości lub na częsci" było :-)
UsuńPRZEWODY 800ZŁ ?TO CHYBA ZE ZŁOTA ;-) sworzeń z 50-70, zaspawanie dziur i konserwacja max 100zł. Szpachla+ żywica ,pianka do okien i spray, ew. baranek bola w spraju na konserwacje i tyle. Mamy lalkę
OdpowiedzUsuń> PRZEWODY 800ZŁ ?TO CHYBA ZE ZŁOTA ;-)
UsuńPrzede wszystkim pisałem o porządnym zrobieniu auta. Koło 800zł powinna kosztować wymiana całego układu hamulowego poza częściami mechanicznymi. Przynajmniej ja bym to tak robił z autem dla siebie, które miałaby pociągnąć jeszcze z 7-10 lat.
7-10 lat autem z 1995 roku:) Prawdziwy PASJONAT z Ciebie
UsuńChyba w ASO Robisz Panie Dogi i stad te ceny wzieleś.
OdpowiedzUsuńA zabawa na pewno przednia, tez chcialbym zeby mi sie taka klientka trafila jak za pare lat bede swoją avenke opychał:). Pozdrawiam Piotr
Gratuluję genialnego poczucia humoru. Zaraziłam czytanim już dwie moje koleżanki, przy czym żadna z nas nie ma nawet najbledszego pojęcia o motoryzacji. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło. Żyjemy w takim kraju, że bez patrzenia na świat z przymrużeniem oka, skończyć można chyba tylko w pomieszczeniu bez klamek i z miekkimi ścianami.
UsuńP.S. Niebawem (najprawdopodobniej) mój tekst ukaże się na blogu motoblondi.pl (poinformuję o tym) Blog ten jest o kobietach i motoryzacji, tekst będzie właśnie w tej tematyce :-)
Zapraszam
Przydałoby się tylko jakieś powiadomienie o nowych tekstach - RSS/Facebook/cokolwiek.
OdpowiedzUsuńZ racji tego, że moje kompetencje w dziedzinie informatyki, internetu i tego typu zagadnień kończą się na włączeniu komputera i przeglądarki, dowiem się dzisiaj od mądrzejszych ode mnie jak to zrobić i postaram się uruchomić powiadomienia. Piszę od niedawna i jeśli tylko bedą Czytelnicy, którym się moje "wypociny" podobają, pisał będę długo i jakoś udoskonalę niniejszy blog ;-) Nowe teksty zazwyczaj wrzucam około 3:00 nad ranem. Nestety pewnie zdarzy się kiedyś tak, że przysnę przy komputerze i rozkład się zawali. Ale skoro PKP może, to mi też Czytelnicy wybaczą (może)...
UsuńPozdrawiam serdecznie
świetny blog, czytając o sprawdzaniu Hondy w ASO mało nie poplułem monitora ze śmiechu!!! Tak trzymać!
OdpowiedzUsuńale się uśmiałam! genialny blog! czekam na więcej! :)
OdpowiedzUsuń