Dziewczyna przychodzi jednak z słuchawkami na uszach i zanim zdąży nacisnąć w różowym Samsungu "stop", do ciebie dociera kilka słów refrenu słuchanej przez nią piosenki. Nie, to niemożliwe... to nie mogło brzmieć "... cztery osiemnastki, tylko w moim...". E, przesłyszałeś się.
W trakcie randki zauważasz, że "ideał" ma trochę krzywe jedynki, odstające uszy i wie, którą żonę aktualnie posiada Szyc. "Gwiazda" wypija też cztery ... "Żubry". Zaraz po wyjściu z knajpy potyka się o nieistniejącą przeszkodę i trzaska makijażem w betonowy chodnik. Pomagasz jej wstać, odprowadzasz pod drzwi i grzecznie dziękujesz za spotkanie.
Są dwie możliwości. Pierwsza - radość, że to jednak było OSTATNIE spotkanie, druga - myślisz: - młoda jeszcze jest, wyrobi się.
Kiedy piękny W124 Coupe, za którym wzdychałeś od lat, pojawia się nagle na twej drodze, nie jesteś w stanie skupić się na niczym innym. Podpisujesz umowę, wypłacasz pieniądze i ruszasz w drogę. W trakcie drogi powrotnej zauważasz co prawda pewne "bolączki", których wcześniej, podekscytowany nie widziałeś, ale nie zrażasz się. W końcu pożegnałeś się niedawno z B4 kabrio i zdobycie następcy w tak krótkim czasie wywołuje u ciebie wielką radość.
Jednak po kilku kilometrach, na środku dużego skrzyżowania zapala się najpierw kontrolka ABS, a następnie Mercedes gaśnie i ... koniec jazdy. Skrzyżowanie zablokowane, awaryjne nie działają, kierowcy za tobą zaczynają się, delikatnie mówiąc, niecierpliwić... Nagle cały twój idealny świat zaczyna się burzyć, przy dźwiękach chrypnących klaksonów...
Wysiadasz po chwili z auta, spokojnie otwierasz maskę i z uśmiechem na pysku, pogodzony z sytuacją głośno myślisz - pocałujcie mnie wszyscy w dupę!
Możliwość jest tylko JEDNA - wyrobi się! Miłość na początku nie musi być łatwa ;-)
not for sale |
Gratuluję! :D Rozumiem, że "żenisz" się z nim na dłuższy czas? Oczywiście z wyboru. ;)
OdpowiedzUsuńTak ;-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPANIE, TO JE NIC :D Ja kupiłem W124 300E w Lublinie i wracałem do Gdańska. Przy sprzedawcy gaz chodził lepiej niż sekwencja. 100 km za Lublinem pierwszy strzał ale spadła tylko guma dolotu. Drugi strzał na wjeździe do Warszawy. Tu już było gorzej. A jak trzeci raz pierdyknęło mi pod Płońskiem to aż miałem pożar pod maską. Półtora roku minęło, a ja wciąż na masce mam piękne wypalone kółko jak pamiątkę i przestrogę zarazem :D
OdpowiedzUsuńA u Ciebie mogło OVP pójść bo to i z ABS i z pompą ma coś wspólnego. Czasami pomaga przetarcie styków dwóch bezpieczników 10A w tym OVP, czasami ich wymiana, a czasami cały nowy przekaźnik trzeba.
Dzwoniłeś po tym do własciela o co kaman? Co to w ogóle za silnik?
Tam będzie zwarcie na akumulatorze, albo radio robi problem i tak rozładowuje. Wywaliłem radio, wiązki i wrzuciłem inny akumulator. Zobaczymy. Do właściciela nie dzwoniłem. Po co? Toż to zwykła niespodzianka, a o tym że z radiem jest problem - mówił mi. Ogólnie gość w porządku, a niespodzianki jeszcze będą i tak :-) Liczę się z tym.
Usuń3.0 24V bez gazu (na szczęście)
UsuńCzyli już M104. U mnie jeszcze siedzi M103. Też już bez gazu bo sam się wywalił :D ale do Ke-jeta to rok szukałem speca, który by się nie bał. W końcu znalazłem na garażach koło mojej działki :D
UsuńNo to w takim razie powodzenia w neutralizowaniu niespodzianek :) bo w chwilach kiedy wszystko jest okej jest to najprzyjemniejsze auto do jazdy. Naprawdę jezdzi się z usmiechem na ustach.
Bardzo podobnie zaczeła się moja przygoda z kebabem czyli E36, jest to miłość ciężka bo już dość długo stoi u blacharza :P
OdpowiedzUsuńmam identyczne w124...
OdpowiedzUsuńGratuluję :-)
UsuńWow! Śliczna jest ;)
OdpowiedzUsuńi jak Cie tu nie nazwać szczęściarzem?! przecież jak tak dalej pójdzie to kiedyś kupisz byka od rolnika, a po pół roku się Ci byk ocieli;) wiesz inni mają takie szczęście, że jak kupią cmentarz za symboliczną złotówkę to w ludzie przestają umierać ;p ładna bryka nie powiem wręcz przemknęło przezemnie uczucie zazdrości hmmm ba nawet zawiści, no, ale co byś nie powiedział to i tak olimpiada jest lepsza ;p
OdpowiedzUsuńZe 124 jest ten problem, że jak kupisz auto, o które nikt wcześniej nie dbał (bo w końcu "niezniszczalne") lub trafisz na gnijący model (szczególnie końcówka produkcji, gdzie trochę polecono na jakości) to miłość próby nie przetrwa. Ale jak masz zdrowe auto i włożysz w nie trochę pracy to uczucie będzie coraz silniejsze. Ja ze swoim już kilka lat jestem.
OdpowiedzUsuńTo prawda, to jest paradoksalnie największe przekleństwo tych aut. Jeśli kupujecie Balerona a przy sprzedaży facet mówi, że nic w nim nie robił, bo się nie psuł to od razu olejecie sprawę, bo wszystkie skumulowane przez lata problemy spadną na Was.
UsuńPrzy produkcji aut to nie do końca jest tak, że na końcu są najgorsze - najgorsze są na początku bo nikt ich dobrze nie zna i każdy się uczy ... A przy koncu produkcji to załoga jest przeszkolona, główne powatrzalne defekty usunięte.
OdpowiedzUsuńTo jest ogólna zasada i nie dotyczy 124ki, która swoją drogą łamie wiele innych zasad. Przykładowo wspomnę o biodegradowalnej wiązce elektrycznej silnika w modelach benzynowych po 1990 roku - sprawia to wiele problemów, ze spaleniem komputera włącznie. Załoga to może być nie przeszkolona przy jakimś nowym plastiku a to był jeszcze Merol ze swoich najlepszych lat, tam nie było takich zaniedbań.
UsuńCzy przed zakupem sprawdzasz auta? Czy nie boisz się, że ktoś wciśnie Ci auto np. spawane z dwóch?
OdpowiedzUsuńCzasem sprawdzam 5 minut, a czasem godzinę. Nie boję się ;-)
UsuńCzyli bierzesz auto na kanał itp?
Usuńważne żeby dobrze spaw trzymał
UsuńJa np kiedyś bałem się że ktoś mi ukradnie krasnala ogrodowego...
Tak. Biorę na kanał, do ASO, sprawdzam punkty bazowe, grubość lakieru, spaliny, profile endoskopem, dzwonię do wszystkich poprzednich właścicieli i robię wywiad środowiskowy...
Usuńwow! serio?
UsuńNo proszę, większość po narodzinach potomka to się na kombi przesiada a tu proszę klasyczny "tudor"
OdpowiedzUsuńgratulacje
Czyli co taki Tylik pisze głupoty: http://tylik.motogrono.pl/cwiartek-i-polowek-cd/ ?
OdpowiedzUsuńA mój sąsiad za cholerę nie może do garażu wjechać fordem mondeo
UsuńMiłość do starego auta z reguły jest trudna. I raczej jednostronna.
OdpowiedzUsuńMam starego golfa 3 i chociaż mnie wkurza, ciągle coś się w nim psuje, to mam świadomość, że to jest świetny wóz dla początkującego kierowcy, który chciałby poznać budowę samochodu. No i wiem też, że ten samochód wiele wybacza. I naprawdę źle mi na myśl, ze za parę lat będę musiał go sprzedać :(
Moje ulubione powiedzienie brzmi, że kocha się samochody, które mają duszę. A duszę mają te wozy, które chciałoby się udusić.
Podsumowałeś mnie i mojego Gofra 3 :) Ta sama historia, VW się psuje (albo inaczej mówiąc ma focha bo za długo nie grzebałem przy nim)... ale gdy naprawi się go samemu, radośc nie do opisania :D
UsuńPiękny klasyk. Kto by się w nim nie zakochał ... a że to trudna miłość, to na pewno nie będziesz się nudził :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZaiste trudna ta miłość. Półtora miecha bez żadnego posta :P
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny wpis? Nudno tak bez czegoś śmisznego o samochodach do poczytania...
OdpowiedzUsuńMiłość okazała się naprawdę trudna. Pożerająca cały wolny czas i pieniądze. Autor bloga nie ma czasu na nic innego. Ot choćby prowadzenie bloga...
OdpowiedzUsuńSuper autko! Swoje lata ma, ale też jestem miłośnikiem takich samochodów :) A jak wygląda w jego przypadku ubezpieczenie?
OdpowiedzUsuńI to wygląda nieźle! Taki samochód to ma klasę
OdpowiedzUsuń