środa, 26 września 2012

Sprzedaję bo...


 
 
 



   Każdy z Was szukając samochodu musiał wiele razy wysłuchiwać mniej lub bardziej bzdurnych powodów, dla których ktoś decyduje się wystawić auto do sprzedania. Te historyjki są przeróżne. Zazwyczaj zanim ktoś zacznie mówić, wiem już co usłyszę. Wiadomo, że część z tych powodów jest jak najbardziej prawdziwa, ale jeśli wszystkie powtarzają się do bólu, to nie pozostaje mi nic innego, jak włożyć je do "jednego wora" i wyśmiać.
   Więc uwaga, uwaga! Pierwszy i orygianalny, niepowtarzalny powód sprzedaży używanego samochodu to ... dodam tylko, że na sto rozmów, w dziewięćdziesięciu pieciu z nich pada to stwierdzenie... (dodam też, że na pewno nikt się go nie spodziewa i będzie to niesamowitym zaskoczeniem ... ten pierwszy powód sprawia, że emerytury będziemy dostawać pośmiertnie, że szkoły podstawowe, gimnazja i średnie są już zamykane, a niebawem do bram wszelkich prywatnych "harvardów" i "sorbon" zapukają kordony komorników po krzesełka, ławki, rzutniki...). Ten powód, to oczywiście ... wyjazd za granicę.
   Obecnie na Allegro jest wystawionych około 280 tys. samochodów osobowych. Gdyby przyjąć, że tylko połowa ze sprzedających "jedzie za granicę do pracy", a auto sprzedaje się średnio przez miesiąc, dałoby nam to imponującą liczbę uciekających z naszego, jakby nie było, "Mlekiem Prawdziwym" i miodem sztucznym płynącego kraju. A jeszcze są tacy, co jadą, a auta nie mają, więc nie mieszczą sie w moich "otomotowo-allegrowych" statystykach. Za kilka lat liczba ludności w kraju spadnie do takiego poziomu, że spokojnie pomieścimy się wszyscy w jednym województwie. No i zdechnie Obowiązkowa Piramida Finansowa, czyli ZUS (choć to już chyba nie istnieje, tylko uparcie wpłaty przyjmuje).
   Kiedyś kupowałem Vectrę od gościa, który "na następny dzień wyjeżdżał do Niemiec za pracą". W trakcie moich oględzin podszedł do nas sąsiad przyszłego emigranta i pyta go, coż tak szybko auto przedaje. Na co ten, zakłopotany, jakże się męcząc, mrugając niepostrzeżenie do sąsiada, odpowiada, że oczywiście - jedzie za granicę.
- A.. do Anglii?
Pyta tamten nieśmiało.
- Nie, do Niemiec!
- A co z robotą? Zwalniasz się?
Sprzedający burknął zagotowany i bezradny, bo sąsiad bystrością nie błysnął i nie dojrzał tajemnych znaków:
- Na kontrakt przecież jadę! Z roboty mnie wysyłają!
I macha łapą, myśląc, że niezauważony, by tamten spadał.
   Tak to większość ze sprzedających auta wyjeżdża "na roboty" do Niemiec, Anglii, Holandii... Chyba nie ma kraju, o którym bym już nie słyszał. I każdy oczywiście z bólem sprzedaje swój "idealny" samochód. I gdyby nie ten wyjazd, to nigdy by się nie zdecydował ... A im większa zakamuflowana kupa złomu, tym większa ściema.
  Powód sprzedaży numer dwa należy do tych bardziej pomysłowych. Tutaj już mamy fabułę i grubszą intrygę. Jak nic, zaczynam czuć się, jakbym brał udział conajmniej w  "S jak sprzedaż". Królem i mistrzem intrygi jest tu dla mnie gość, który chciał mi "pocisnąć" Mazdę 121. Koleś użył sformułowania " to jest taki mały, miejski zapie#dalacz", tylko nie wiem, czy mówił o Mazdzie, czy o sobie (w sumie do koszykarza trochę mu brakowało). Otóż Mazdę kupił żonie, ale ona zdradziła go i (tu cytat) "puściła się" z jego najlepszym kolegą, więc on się rozwodzi, a jej auto zabrał i je sprzedaje, bo mu się źle kojarzy...
   Przyjechał do nas z jakąś dziewczyną, do której w sposób tak naturalny, że prawie mnie przekonał, zwracał się per "siostra", czasem tylko mrugając okiem, żeby "siostra" pamiętała, że teraz jest "siostrą". Cały ten kamuflaż, być może miał na celu odwrócenie uwagi od tego, że "niby-właściciel" nie miał żadnych dokumentów od samochodu. Uparcie twierdził, że przecież nie trzeba dowodu rejestracyjnego, bo na planecie Melmac, by zarajestrować Mazdę 121 wystarczy pokazać w urzędzie kartę Vitay i umowę kupna sprzedaży Mazdy ... 323, którą to umową wymachiwał mi przed oczami. No cóż... prawie mnie przekonał. Przyznajcie sami - brzmiało to wiarygodnie.
   Tak więc kolejnym powodem, choć rzadszym niż wyjazd, jest rozwód, zdrada, nienawiść. Jose Fernandez w spazmach, ze łzami w oczach pozbywa się wszystkiego, co kojarzy mu się z Conchitą "Już Nie Fernandez".
  Jednym z moich ulubionych przypadków jest ten, w którym nasz zwykły Kowalski (wróćmy już z Rio de Janeiro) musi sprzedać auto, bo mu się powiększa rodzina. W sytuacji kiedy pozbywa się małego samochodu, oczywiście rozumiem i wierzę, ale miałem kilka przypadków w "karierze", kiedy ktoś sprzedawał VW Sharana, Voyagera lub podobnej wielkości auto, motywując to tym, że dziecko w drodze i trzeba kupić coś większego. Zawsze wydawało mi się, że taki dzidziuś waży około 3 kg i powoli rośnie, a samochód typu VW Sharan/Ford Galaxy spokojnie wystarczy dla rodziny z dwójką, trójką dużych już dzieci. Jak widać - byłem w błędzie. W takiej sytuacji ja od siebie mogę polecić rozrastającym się  rodzinom choćby taki oto sprzęt (patrz zdjęcie) - komfortowy, pojemny, bezpieczny i niezawodny.
Dla Ciebie, dla rodziny...
   Odpada problem z pompowtryskami, kołem dwumasowym, zmienną regulacją turbiny. Wiele problemów zjadających sprzedawanego właśnie minivana nigdy nie będzie miało miejsca. A po zamontowaniu z tyłu łóżek polowych, maleje ryzyko, że  Urząd Marszałkowski będzie sprowadzał nas z wakacji. Widzę w tym potencjał.


 






   To oczywiście tylko wycinek z różnych historyjek produkowanych przez sprzedających auta. Może jeszcze kiedyś jakąś opiszę. Oczywiście są przypadki, gdy te powody są prawdziwe, ale niestety - tak jak z handlarzami, którzy zapracowali sobie na to, by im nie wierzyć, tak prywatni sprzedający dbają o to, by ich historie jednym uchem wpuszczać i natychmiast drugim wypuszczać.
   Najbardziej lubię, kiedy ktoś jako powód sprzedaży powie mi wprost, że auto się sypie, a on ma już dosyć dokładania do niego. I z drugiej strony - nie lepiej powiedzieć po prostu, że samochód sprzedaję "bo tak" i już? Przecież nikt nie ślubuje automobilowi wierności, aż po grób...
  

23 komentarze:

  1. Jakbym sprzedawal handlarzowi to raczej bym sie nie bawil w wymyslanie nawet jakby sie sypal, przeciez on i tak wszystko zaraz szpachla i pianka zapacykuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mości Panie, tekst jak zwykle powodujący u mnie uśmiech na twarzy, czasem delikatnie oplucie monitora kawą, więc tak trzymać!

    Pozostaje jeszcze powód - "sprzedaję bo dostałem służbowe auto" i mój pracodawca nie widzi problemu w tym bym jeździł nim do Kauflandu i kościoła, oczywiście w niedzielę, a także na wakacje do Chorwacji. Nieważne przecież, że auto to dostawcze Renault w kolorze brązowym z firmową okleiną (pozdrawiam kurierów) - przynajmniej zmieszczą się bagaże drugiej połówki :)

    Oczywiście cuda się zdarzają i można dostać nowe Volvo i płacić za miesięczne utrzymanie auta, ale to przypadek jeden na milion.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oczywiście - o służbowym nie napisałem, a to jest jedna z częstych opowiastek. Postaram się w nocy zaktualizować ;-)

      Dzięki i pozdrawiam

      Usuń
    2. No ja raz sprzedalem auto bo ... je rozbilem. Oczywiscie byly fotki ze stanu auta i tak szlo do sprzedazy przed rozbiciem (o ja glupi nie kupilem AC chociaz na pare miesiecy). Auto po jednym dachu, ale jezdzace: dach, blotniki 2, szyba tylna, lusterko i pare pierdol bylo do wymiany ale caly koszt naprawy (o ile by cos nie wyszlo niespodziewanego) to jakies 2-3 tys i jak bym nie sprzedal to bym go robil a jak bym go zrobil to zostawil dla siebie bo auto pewne (ze Szwecji).

      Usuń
  3. A mój brat sprzedał auto (też mazdę, ale zacne 626 2,0D rocznik 90, Boże jakie to było wspaniałe auto), bo szedł do wojska. Naprawdę! Też dobry powód, co nie?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Spora grupa sprzedających to tzw. fani marki.Nie zapominajmy o nich. Pozdrawia forum W 202 :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak szukałem BMW to trafiłem na "fana marki", który sprzedawał bo wyjeżdżał do Niemiec. Tak wyjeżdżał, że w grę wchodziła też zamiana na inne auto ;)

      Usuń
  5. Są takie głupie pytania, to i są głupie odpowiedzi :)

    Dla mnie jest to tak samo bzdurne, jak pytanie "czy ogłoszenie jest aktualne", albo wspominane przez Ciebie ostatnio "ile to pali".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest durne zapytanie "czy ogłoszenie jest aktualne". Jak pół roku temu szukałem auta, to z 20% ogłoszeń było już nieaktualnych.

      Na pytanie "dlaczego w takim razie jeszcze ogłoszenie wisi?" dostawałem odpowiedz: "bo mamy jeszcze inne auta do sprzedania"

      Wot handlarzyki.

      Usuń
  6. Wyjazd do "roboty" za granicę to pewnie na dzień, dwa po następnego strucla :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Powinniście ze złomnik.pl rozpocząć współpracę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Brakuje jeszcze, szczególnie w przypadku gdy sprzedający posiada ów pojazd niedługo, klasycznego tekstu: "sprzedaję bo za duży dla żony/żonie się nie podoba" :-)

    Osobiście jak kupowałem niedawno samochód (Mondeo kombi) to sprzedawca mi zapodał że: dzieci wyrosły, a za tydzień odbiera nowego Fiata z salonu i chcą oni Forda wziąć w rozliczeniu za X tyś, więc pomyślał że spróbuje sprzedać za X+1. Ciężko mi ocenić ile w tym wszystkim prawdy było - wszak "wyrośnięte" dzieci też trzeba w czymś wozić, poza tym gość miał jakoś ze 36 lat, więc ileż te dzieci mogły mieć? 10-15 lat, za młode na własne bryki :) Zresztą miał to auto tylko 3 lata...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo to jestem jedynym albo prawie jedynym wyjatkiem co powidzial prawde jak sie pozbywalem mojej astry 1.9 cdti elite. Na pytanie czemu sprzedaje, moja wypowiedz powalila go na ziemie (na sofe ale ziemia lepiej brzmi). Mniejwiecej tak to bylo: uwazam ze jest to beznadziejny samochod, z polsmiesznym bagaznikiem, bez wskaznika temperatury plynu chlodzacego co przy dieslu raczej bardzo wskazane. W idiotycznej wersji wraz ze skorzanymi siedzeniami, ktore sa do d..y a nie do siedzenia na nich. Wiadomo pytanie czy sa zniszczone albo moze podgrzewanie nie dziala. No coz, zniszczone nie byly a i podgrzewanie dzialalo... ale tak: w lato jeszcze dalo sie przezyc ze wsiadajac paparzyc mozna sobie cztery litery ale w zimie kurczace sie j..a z powodu obnizonej temperatury to juz przesada. A podgrzewanie dziala, ale jak sie nie siedzi to podgrzewa ale ja nie wiem co bo napewno nie skore na fotelu, a juz napewno nie moje biedne j..a.
    Taka mialem, mam i zapewne bede mial opinie o astrze h. Osoba kupujaca (handlarz oczywiscie) tak sie ubawil ze nawet dal mi lepsza cene niz bym sie spodziewal.
    A wiec cuda sie zdarzaja.

    Pozdrawiam Mariusz

    ps. sorki za brak polskich liter

    OdpowiedzUsuń
  10. Fake, nie uwierzę, że handlarz zapłacił Ci więcej niż wołałeś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaplacil wiecej niz chcialem, to oczywiste. Wiadomo, kazdy spzedajacy chce jak za nowe, kazdy kupujacy chce za cene jednego kola i do tego uzywanego.
      Myslalem ze zaoferuje jak za 2 kola do auta a on dorzucil jeszcze za zapasowe...
      Chodzi tylko oto ze nie oklamalem i raz w zyciu dobrze na tym wyszedlem.

      Usuń
  11. To nikt nie podaje kupna innego auta jako powodu sprzedaży? To jest przecież najczęstssza przyczyna chyba? Jak ktoś już jeździ autem, to nie przesiądzie się do komunikacji zbiorowej :). Przynajmniej ja zmieniam auta jak mi się trafi okazja, czyli fajne auto z pewnego źródła.

    OdpowiedzUsuń
  12. Udało mi się kupić automobil od jeszcze studenta (transakcja miała miejsce dzień po obronie pracy), który jako powód pozbywania się auta stwierdził, że przestało go być na nie stać. A o spalaniu wiedziałem że ma ponad 12 l. w mieście, poniżej 12 w trasie (samochód, nie student).
    Na razie nie czuję się oszukany.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja sam niedawno musiałem zmierzyć się z zakupem nowego auta i chciałbym nadmienić, że tzw "fani marki" to nie tylko ludzie, którzy wielbią dany znaczek ale też ci którzy nie mają aż takiej wiedzy, żeby wsiadając do zupełnie innego samochodu, niż ten którym jeżdżą aktualnie, byli w stanie ocenić jego faktyczny stan. Sam mając 3 dni na zakup innego samochodu (pracuję na wyjazdach) szukałem tylko w oplach bo te mogłem na szybko ocenić. Skończyło się to na ostatniej astrze g w kombi i tak jak założyłem w przeciągu 15tys km (2,5 miesiąca) w aucie "bez wkładu finansowego" wymieniłem wszystkie przeguby, amortyzatory przód i tył, sprężyny oraz hamulce- wszystko już zastąpione dobrymi częściami. Do tego doszło czyszczenie egr'u ale sumując wydatki zmieściłem się w zakładanej na początku cenie i mam święty spokój:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo przyjemnie się czyta Pana bloga. Ciekawe wpisy :) Legnica pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
  15. Chciałbym dodać, że niedawno zakupiłem Audi A3 z 99r przedliftowe, wszystko w prądzie, klimatronik itd. 1.6 benz z przebiegiem na blacie 340tyś km. Auto wygląda 100 razy lepiej niż oglądany niedawno przed Audi Golf 4 z 170tyś ;) Mimo 340tyś samochód we wzorowym stanie i to mi potwierdziło Twoje wszystkie wpisy odnośnie przebiegu, okazji i "igiełek"

    OdpowiedzUsuń
  16. polecam filmik
    http://www.sadistic.pl/nic-nie-stuka-nic-nie-puka-vt140971.htm

    nawiązuje trochę do wpisu o giełdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Padłem po opwieści o Sharanie itp. "antyrodzinnych" autach :D
    Zamość pozdrawia.
    PS
    Super blog; +100 do respektu na mieście i u sąsiada od astry :D

    OdpowiedzUsuń

Piszcie, komentujcie, krytykujcie! Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk czyta każdy komentarz i publikuje te, które nie godzą w podstawy socjalistycznego państwa ;-)