piątek, 7 września 2012

Jak czasami "picuję" auta (Micra)


   Właściwie to drażni mnie w tytule słowo "czasami", ale tak już nazwałem część pierwszą, przedstawiającą historię smutnej Cordoby, więc niech tak zostanie. Czemu "czasami" jest tu nie na miejscu? Z prostej przyczyny - każdy handlarz picuje auta do sprzedaży ZAWSZE. Są tacy, którzy do "tuningu przedsprzedażowego" używają pianki do okien, gazet, szmat, kitu i hektolitrów Plaka, oblepiającego w środku wszystkie plastiki obrzydliwą warstwą lukru, który świetnie spełnia rolę lepu na muchy (swoją drogą nazwa Plak przyjęła się u nas w kraju jak Adidasy - nikt nie mówi "buty sportowe", prawie każdy idzie na skróty i używa słowa adidas, tak samo  nikt nie mówi "nabłyszczam deskę rozdzielczą", każdy plakuje). Są też handlarze, którzy zamiast pianki do okien i całej reszty "gadżetów druciarza" używają fachowca, reparaturek, spawarki i konserwacji, a zamiast "lepidła" - porządnych środków do plastików. Sprawa wygląda tak, że dobrze zalepiona szmatami i zaszpachlowana dziura w progu będzie nie do odróżnienia od wspawanej reparaturki (przynajmniej przez pierwszy miesiąc), dlatego często zamiast zlecać "robotę" blacharzom, wolę obniżyć klientowi cenę, żeby zrobił sobie poprawki u swojego fachowca. Nie ma poderzeń o druciarstwo, a w razie czego - reklamacje blacharskie nie do mnie. Sprytne, nie?
(Tu dygresja) Tak czytam te swoje wypociny i dochodze do wniosku, że jeszcze trochę i zostanę kanonizowany. Taki jestem bez grzechu i wspaniały, przejrzysty, że aż mdli. Nie wierzcie w to ;-) Kiedyś mówiło się, że "papier wszystko przyjmie", w tym przypadku zapewne chodzi o klawiaturę.
   Teraz już do rzeczy! Kupiliśmy miesiąc temu Micrę ze smutną mordką. Stała sobie biedna, nieruszana przez pół roku. Zmatowiał lakier, niedawno wymienione przez właściciela progi zrobiły się szare, pękł plastik do podnoszenia tylnej klapy. Nie wyglądała zbyt rewelacyjnie... W środku tradycyjnie  - niezbyt czysto ( to już mnie nie dziwi. Tak jest prawie zawsze. Właściciel Seicento, które kupiłem dzisiaj przyznał mi z uśmiechem, że ostatnio sprzątał w aucie jego poprzednik - siedem lat temu. Zgroza! Ale gość był super zabawny i ogólnie zrobił na mnie dobre wrażenie, więc z przyjemnością po nim posprzątam ;-) )
   Wróćmy znowu do tematu. Nie mam dobrych zdjęć Nissana przed "liftingiem", mam tylko jakieś trzy, zrobione telefonem. Tak prezentowało się auto zaraz po zakupie:







Zaniedbane, odrapane i połamane... Aczkolwiek stan o niebo lepszy niż Cordoba


Miejsce parkingowe dobrane pod kolor




   Bardzo pocieszający był fakt, że Micra nie była nigdzie zgnita, ani zardzewiała. Właścicel zmienił progi, zakonserwował podwozie, profile zamknięte i dzięki temu jest to pierwsza Micra bez rdzy jaką widziałem i zapewne ostatnia...
   Zrobiłem przegląd techniczny (przeszła pozytywnie bez żadnych uwag krytycznych) i szybko wylądowała w moim garażu, powodując konwulsje u wspomnianego tutaj  Szanownego Pana Macieja Urzędnika.


Informacja dla tych, którzy nie stali w kolejkach
po kawę w "Społem":  To jest ROBUR
Znowu dygresja - dzisiaj za wycieraczką na moim Hyundaiu, zaparkowanym dwa tygodnie temu przed wjazdem do garażu, po to, by nikt nie postawił w tym miejscu samochodu (debilizm ludzki nie zna granic i często jakiś "orzeł intelektu" tak ulokuje swoją "gablotę", że trzeba być kaskaderem, by wjechać do środka. Z tego powodu mam jedno marzenie - chciałbym kupić sobie kiedyś Robura i udowodnić wszystkim burakom dookoła, parkującym tak, jakby tylko oni byli zmotoryzowani w okolicy, że Robur zmieści się WSZĘDZIE! Nawet tam gdzie Matiz ma problem.), po tym długim nawiasie powtórzę początek zdania: na moim Hyundaiu zostawił ktoś z administracji kartkę z żądaniem o pilny kontakt. Pilnie więc się skontaktowałem i wyszło, że któryś z sąsiadów (ciekawe który? Pojecia nie mam...) dzwonił i uprzejmie donosił, że w miejscu niedozwolonym stoi jakieś porzucone auto handlarza. Początek numeru telefonu "uprzejmego" to 516, podobnie jak w przypadku "życzliwego" w sprawie złamanego w zamku klucza (ma się "chody", nie?). Oj, ktos tu powinien zainwestować 5 złotych w jakiś starter Simplusa... Ten numer 516 już mi się "osłuchał". No więc wyjaśniłem pani z administracji, że oczywiście nie usunę samochodu i będzie tak stał aż wrośnie w ziemię (tutaj Strzaż Miejska nie może nic zrobić), albo aż pan TW z bezsilności wykorkuje. Hyundai dalej stoi - nie wrośnie, bo go przetaczam raz na klika dni. Czekam kiedy Maciuś zejdzie.
W końcu, po tysiącach dygresji, fioletowy Nissan był już w garażu. Scenariusz prac - jak przy Seacie. Najpierw oczyszczenie nadwozia, potem maszyna polerska i pasta FG500, następnie pasta Menzerna 2500 i sealant Rejex. Dokończyłem zmianę wizerunku pomalowaniem progów czarną farbą strukturalną, odkurzyłem i wyprałem ładnie wnętrze. Z racji tego, że robiło się późno, a chciałem zdążyć z fotografowaniem auta, musiałem wykazać się inwencją druciarza - pęknięty uchwyt na tylnej klapie skleiłem Kropelką i pomalowałem specjalną farbą (gość, który kupił ode mnie auto został oficjalnie poinformowany, że ten element ma wyglądać, a nie służyć).
Przyznam szczerze, że po zabiegach "tuningowych" Nissan Micra wyglądał ślicznie. Nawet sam zacząłem nim jeździć po mieście ( do czasu, kiedy kolega słynący w okolicy ze swojego ADHD oraz tego, że mimo 35 lat  na karku, zachowuje się jakby miał dopiero 10, powiedział mi ze śmiertelną powagą, że wygladam w nim jak Noddy).

 
 
 
 






   Tak więc wygląda po zabiegach moja była Micra. Była, ponieważ po wystwieniu ogłoszenia miałem ją jeszcze kilka dni. Auto kupił dla swojej żony mechanik, który co tu dużo mówić - teraz odrabia sobie wydane pieniądze, wykonując mi czasem usługi "uzdatniania" zepsutych samochodów.
Ja mam za to już następne auto do "wypicowania" - Fiata Seicento. Ciekawe, co z niego wyjdzie...

   A jutro prawdopodobniej napiszę o Kupcu Na Poloneza. Upss, przepraszam - Kupcu Na Daewoo FSO Polonez Caro Plus. (nie ma to jak zgrabne auto, zgrabnie nazwane!). Chyba, że wydarzy się coś, co pobije w rankingu ten rodzaj kupca, ale to będzie niełatwe.


17 komentarzy:

  1. Współczucia z powodu Pana Macieja Urzędnika Któregu Gul Skoczył, w każdym razie wstawki o tym panu to niezły śmiech :> Micra ładnie wyszła, przyznam, chociaż micry mi się nie podobają.

    OdpowiedzUsuń
  2. A jakbyś jeszcze felgi pomiział to już by był miód miód miód! Ale to nie forum detailingu więc czepiać się nie będę ;) Micra ładnie odświeżona, będzie Pani zadowolona. Porządne i trwałe samochodziki, na miasto idealne.

    Panie "przejrzysty że aż mdli" bezprawnie apeluję w imieniu wszystkich komentujących, jak będziesz miał trochę wolnego papieru, zrób na potrzeby bloga tą akcję z Roburem! Zobacz tą sztukę, myślę że rejestracja przepełni czarę goryczy :) http://tablica.pl/oferta/robur-od-wlasciciela-ID16u15.html#8f01551a;r:;s:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani zadowolona, bo jeżdżę do jej męża czasem naprawiać auta ;-)
      Ten Robur to jakiś stan kolekcjonerski. Łza się w oku kręci. Aż mnie korci... Na przeszkodzie stoi tylko utrata zniżek w ubezpieczeniu, ale nie wiem, czy nie warto je stracić ;-)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Gdyby była niezadowolona to już kolega mechanik by Ci ODPOWIEDNIO "uzdatniał" te autka :)

      Niezła cena jest za tego Roburka, może i warto się poświęcić.. Dla potomnych ;) Pomyśl, pomyśl..

      Usuń
  3. Nie należy przejmować się komentarzami ludzi, którzy twierdzą, że facet nie powinien jeździć Micrą. Ze mnie też przez jakiś czas koledzy z pracy żartowali z powodu mojej K12 ale najważniejsze jest to, że autko jest solidne, niedrogie w utrzymaniu i dobrze się prowadzi. :)

    PS. Moja rdzewieje tylko tam, gdzie jest wstawiona nieorginalna blacha po stłuczce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest bardzo dobry samochód. Dużo lepszy niż np. Seicento.

      Usuń
    2. Ja tam nie patrze na to ze ktos sie moze smiac, znajomi nawet czasem zartuja gdzie zaparkowalem moje damskie autko, ale micra do miasta jest niezastapiona: ma wspomaganie, maly promien skretu i swietna widocznosc a i z silnikiem 1.0 troche mozna sobie poszalec (zwlaszcza w zime na recznym sie pieknie bokami lata bo jest lekka i bardzo przewidywalna). Moja zona nie bardzo na poczatku chciala nia jezdzic a teraz nie chce kluczykow oddac :P
      Autko naprawde polecam: pomimo wlasnie rdzewiejacych progow to praktycznie nic sie nie psuje.

      Usuń
    3. Jakby nie patrzeć to SC przynajmniej nie rdzewieje co jest rzadkością w autach z tamtych lat, a na pewno z tego przedziału cenowego.

      Moje zdanie jest też takie, że facetowi, który pracuje, nie wypada jeździć takim autem. Co innego jakiś uczeń, czy w ogóle młodzieniec, ale jeżdżenie na co dzień takim autem w pewnym wieku to jak chodzenie w szerokich gatkach po 40-stce.

      Ja na szczęście wyleczyłem się z jeżdżenia takimi bzyczkami po tym jak mi 4 chłopa auto wstawiło między drzewa :D (ciekawe dlaczego....)

      Usuń
  4. miałem kiedyś przez 2 tygodnie taką Micrę w tym kolorze służbową... powiedziałem do szefa że albo mi wymieni auto albo się zwalniam :)))) - i dali mi białą Astrę I sedan z silnikiem 1.4 60KM buhahahaha

    PePe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No takim bakłażanem trochę nie przystoi jeździć facetowi, ale jakbym mnie ubrali w Astrę, to prosiłbym o oddanie Micry. Zawsze można ją tak wybrudzić, żeby była brązowa ;-) Nie wiedzieć czemu, mam awersję do Astry I, szczególnie z bagażnikami dachowymi...

      Usuń
    2. No ciekawe, ciekawe.. skąd ta niechęć hmmm :]

      Usuń
  5. Daj namiar na siebie, podjade ze swoją rupieciną, postawie wódke i poprosze o profesjonalne odpicowanie auta na przykladzie Micry K11. Apropos nissana, micra kojarzyla mi sie zawsze z autem dla kobiety, do poki nie zarejestrowalem sie na forum nissana, a tam chłopaki wciskają w nie 1,6 lub nawet 2.0 i pojeżdżają - zmieniłem zdanie odnosnie tego auta. Na pocieszenie - temu chu$!wi na pewno w koncu zgnije ta Astra :) Pozdrawiam, Piotr

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tym Noddym, to Twój znajomy przestrzelił.
    Przecież wszyscy wiedzą, że Noddy jeździ kabrioletem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja mam pytanie. Jakich środków używasz najczęściej do wyczyszczenia i nabłyszczenia plastików we wnętrzu? Bo ja niestety używam plaka, ale już rzygam jego obrzydliwym "zapachem" i przydałoby się zmienić na coś konkretnego tylko nie mam pojęcia na co. Doradzisz coś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cartec - mleczko. Tylko i wyłącznie. Na gąbkę i przecierasz. Efekt - jak nowy plastik.

      Usuń
    2. I jak długo trzyma się ten efekt nowego plastiku? Środki których kilka razy użyłem, fakt - już parę dobrych lat temu - dawały dobry efekt, ale po miesiącu plastik wyblaknięty nawet bardziej.

      Usuń
    3. Nie sprawdzałem i nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Po każdym sprzątaniu auta można sobie przetrzeć , bo to trwa moment. Ten środek nie powoduje blaknięcia, ale też nie jest to czarodziejskie coś, co z porysowanego i zniszczonego plastiku zrobi nowy. Pozdrawiam.

      Usuń

Piszcie, komentujcie, krytykujcie! Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk czyta każdy komentarz i publikuje te, które nie godzą w podstawy socjalistycznego państwa ;-)