piątek, 24 sierpnia 2012

Jak czasami "picuję" auta. Ciąg dalszy

Jak pisałem już we wcześniejszym wpisie - zdecydowałem z Cordobą coś w końcu zrobić. Na lakiernika budżet się skończył dawno, więc musiałem polegać na sobie. Umyłem ją więc, zaparkowałem w moim własnym "warsztacie", okleiłem dokładnie taśmą maskujacą i zabralem się za polerowanie. Niektóre elementy trzeba było odświeżyć papierem ściernym "2500", ale większość wystarczyło dwukrotnie przepolerować maszyną polerską i pastą Menzerna fg500. Nastepnie pasta 2500 i wykończeniowa 3000. Końcowe zabezpieczenie lakieru sealantem Rejex i  efekt - myślę, że w porównaniu do stanu samochodu ze zdjęć robionych zimą - zadowalający.

Tutaj widać jak było przed:



a tu po "makijażu":



wprawne oko zauważy, że listwa zderzaka jest już jednolita, nie ma rys. To da się zrobić farbą strukturalną do zderzaków Boll ;-)

Teraz widok z profilu - przed:


i po:




Drugi bok:




Jeszcze przód:



Etap II:


   Całość kosztowała mnie dużo pracy, ale samochód udało mi się sprzedać w ciągu kilku dni. Kupił go ktoś, kto został przeze mnie poinformowany o stanie i przeszłości samochodu i jestem pewien, że jest zadowolony z użytkowania. Ja zdążyłem przejechać tym autem jakies 2 tysiące kilometrów i nie miałem z nim zadnych problemów, więc myślę, że nowy nabywca nie narzeka.

Znalazłem jeszcze jakieś zdjęcie zrobione w trakcie prac "konserwatorskich" ;-)

 
 
   Spostrzegawczy Czytelnik zauważy też, że gdzieś się zgubiły felgi aluminiowe ze zdjęć "z podwórka". Uznałem, że nie pasują do Cordoby z 2001 roku i powędrowały na ten samochód:
 
 
 

7 komentarzy:

  1. Cordoba wyszła bardzo dobrze, niedawno sam odświeżałem własne auto w niemalże identyczny sposób i wiem ile to wymaga czasu, pracy - nie wyobrażam sobie powtarzać takiego zabiegu co tydzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. A napocić się trochę trzeba przy tym - to fakt!

      Usuń
  2. Witam, mam Ibize z 2000r. w takim samym kolorze. Az milo patrzec jak mozna odmienic ten lakier ktory u mnie po 12 latach na kazdym panelu ma inny odcien. Moze sam skusze sie na taki makeover. Mysli pan ze duze doswiadczenie w polerowaniu jest wymagane czy mozna samemu probowac?

    OdpowiedzUsuń
  3. Też sie podłącze pod powyższe pytanie. Czy w ogole łatwo jest uszkodzic lakier podczas polerowania? Chcialbym odswiezyc lakier w mojej Avensis T22 ale jakoś strach bierze góre... Pozdrawiam Piotr

    OdpowiedzUsuń
  4. @Jarek

    @Anonimowy

    Witam!
    Trudno wypowiadać mi się wiążąco ponieważ wiem, że aby dobrze wykonać "polerkę" trzeba mieć dużą wprawę. Ja ekspertem w tej dziedzinie nie jestem - robię to dla zabawy i mam często "króliki doświadczalne" w postaci samochodów tanich, gdzie nawet jak coś zepsuję, świat się nie zawali. Proponuję spróbować najpierw na jakimś "maluchu" dziadka (choć on będzie pewnie malowany akrylem, bez warstwy bezbarwnej, to zupełnie coś innnego). Można łatwo zniszczyć lakier - szczególnie na krawędziach. Mocniejsze dociśnięcie maszyny może go spalić, przetrzeć w tych miejscach. Później dopiszę więcej

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj namiar na siebie to wpadne na polerke i w zamian odkurze Ci wszystkie auta jakie masz, haha. Pozdrawiam Piotr

      Usuń
  5. Picowanie aut to w gruncie rzeczy szlachetne zajęcie pod warunkiem, że nie robi się tego prowizorycznie i tylko po to, żeby ukryć wady i wycisnąć z napalonego kupca większe pieniądze. Jeśli mam wybierać między brudnym i zaniedbanym autem, na które żal patrzeć a rzetelnie naprawionym i odpicowanym staruszkiem, wybieram tego drugiego. RZETELNOŚĆ to tutaj kluczowa sprawa. Można w ten sposób uratować niejeden samochód, który ktoś już dawno spisał na straty. Po profesjonalnej renowacji posłuży nowemu właścicielowi jeszcze wiele lat.

    OdpowiedzUsuń

Piszcie, komentujcie, krytykujcie! Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk czyta każdy komentarz i publikuje te, które nie godzą w podstawy socjalistycznego państwa ;-)