piątek, 31 sierpnia 2012

Rodzaje kupców (Część 6)

   Kilka rozmów telefonicznych w dniu dzisiejszym natchnęło mnie do opisania kolejnego rodzaju "poszukiwacza samochodu". Typ, o którym napiszę to "Telefoniczny Umawiacz". Pewnie każdy z Was sprzedając kiedyś swoje auto spotkał się z kimś takim.
- Dzień dobry, ja w sprawie ogłoszenia. Czy aktualne?
- Dzień dobry. Tak, oczywiście aktualne.
Następnie przychodzi seria pytań typu:
- Jaki przebieg? (przecież w ogłoszeniu jest zapisany czcionką "jedynką" to i trudno dojrzeć)
- Ile autko pali? ( tu zazwyczaj każdy chce usłyszeć - 4,5 litra w trasie, 5 litrów w mieście)
- Jak długo pan nim jeździ? (kiedyś myślałem, że zapis w każdym ogłoszeniu - "kupujący nie płaci podatku PCC" wystarcza, żeby zrozumieć, że niezbyt długo. Teraz już tak nie myślę. A przecież nie napiszę wielkimi literami - JESTEM HANDLARZEM, bo nikt nie zadzwoni. Przecież handlarz to DIABEŁ, a z DIABŁEM się interesów nie robi!)
- Czy wymaga wkładu finansowego? (I tu ucho po drugiej stronie czeka na  - "lać i jeździć", bo przecież to jest nie do pomyślenia, żeby 10-letni, lub starszy samochód wymagał choćby wymiany oleju, że nie wspomnę o rozrządzie, jakiejś końcówce drążka, czy sworzniu. Nie, no jak powiesz, że żarówka nie świeci, to już złom sprzedajesz)
   Po takich i nieco mądrzejszych pytaniach następuje sakramentalne:
- Gdzie i kiedy mozna autko obejrzeć?
   Ufff...wydaje się, że przebrnąłem przez ten krzyżowy ogień pytań. Nie poległem. Podaje adres i umawiamy się.
- W takim razie dzisiaj o 18:00 się zjawiamy, tylko proszę auta nie sprzedawać, nie umawiać nikogo przed nami, żebyśmy na marne nie przyjeżdżali.
- Oczywiście, nie ma sprawy. Do zobaczenia!
I ciekawe do zobaczenia czego? Do zobaczenia jak układasz sobie czas (nierzadko tocząc wojnę z Żoną, że o 18:00 ty nie możesz jechać do sklepu, bo kupcy przychodzą) i jak go tracisz czekając w gotowości na przyjazd "Umawiacza"?
Na 100 telefonów - około 80 to właśnie "Umawiacze"!
   Jakiś czas temu zadzwonił przemiły pan, który w Krakowie chciał zobaczyć Audi A4 (kiedy zadzwonił byłem w drodze do Krakowa z mojego rodzinnego miasta na Podbeskidziu i akurat Audi zostawiłem tam - w bezpiecznym garażu). Panu bardzo zależało, żeby samochód zobaczyć. Niemal kupił go już przez telefon. Powiedziałem mu, że muszę wrócić po to auto około 40 kilometrow i zapytałem czy na 100 procent będzie u mnie, bo nie chciałbym wracać na marne. Pan zapewniał i zaklinał się, że na 1000 procent będzie, żebym wrócił i zabrał A4. Jemu się podoba, on chce dokładnie takie i jak tylko jest OK to je bierze! No cóż, sensowny gość. Nigdy nie wiadomo, czy akurat mu się spodoba i kupi, ale pokazać trzeba. Wróciłem, przepakowałem się i pojechałem do Krakowa Audi. I co? Niepoważny koleś nawet nie zadzwonił, żeby mi powiedzieć - pocałuj mnie w d...pę! Czekałem na telefon od niego i ... sobie poczekałem tylko. Najmniejszego zamiaru nie miałem dzwonić do błazna i pytać, prosić by łaskawie przyjechał pooglądać to, co wczoraj chciał prawie w ciemno brać (nigdy nie wydzwaniam do klienta z pytaniami, czy aby na pewno będzie, czy się zdecydował, czy kupuje - uważam, że jeśli ktoś nie chce, to i tak nie kupi, a takie dzwonienie stwarza tylko wrażenie, jakbym szukał wybawcy, który uwolni mnie od jakiegoś złomu, którego nikt nie chce). Co Przemiły Błazen miał na mysli? Taki dowcipniś się znalazł? Przeszło mi przez myśl, zeby umówić sie z nim w np. w Tarnowie na obejrzenie jego Focusa (wspomniał w trakcie rozmowy, że ma wystawionego do sprzedania) i tak się zjawić, jak on u mnie, ale doszedłem do wniosku, że nie będę się zniżał do takiego poziomu.
   To był ekstremalny przykład "Umawiacza Telefonicznego" - typu "Bezwzględny", na szczęście zdecydowana większość to "Umawiacze" typu "Niegroźni" - nie chcą żebym ja gdzieś przyjeżdżał, umawiają się u mnie. By ochronić się przed "Bezwzględnymi", od czasu "Przemiłego Pana - Błazna", na każdą prośbę o podjechanie samochodem w jakieś miejsce odpowiadam, że niestety nie prowadzę handlu obwoźnego. Pewnie część z nich sobie pomyśli, że "ruina". którą sprzedaję jest w takim stanie, że nigdzie nie dojedzie. Niech myślą... To podobno ma przyszłość.
  Kiedy zrobi mnie na szaro jakiś "Niegroźny" i po prostu nie przyjedzie w umówionym terminie, ani w żadnym innym nieumówionym, zastanawiam się tylko, na którym pytaniu z jego zestawu poległem. Jak opowiadam koledze z firmy, że dzwonił ktoś zainteresowany jakimś autem, on zawsze pyta: - "I kiedy nie przyjeżdża?"

 

   Mam Citroena Berlingo - uczciwie opisany w ogłoszeniu, cena nie jest z tych w kategorii "najtaniej na Allegro", nie jest też bardzo drogi, ale auto jest pewne, z oryginalnym przebiegiem i przede wszystkim nie "umęczone". Odebrałem tylko kilka telefonów w sprawie "cytryny" i wszyscy dzwoniący  to właśnie reprezentanci omawianego typu! Na czym tu ponoszę telefoniczną porażkę? Nie wiem. Już kilka wirtualnych osób oglądało auto (siłą umysłu zapewne), już kilka razy nie ruszałem się nigdzie w oczekiwaniu na kupca. Po co? Może to Opatrzność czuwa nade mną, bo gdybym gdzieś się ruszył zapewne rozjechałby mnie TIR, trzasnął piorun, spadła cegła na głowę itd... A tak siedze sobie spokojnie na czterech literach i ... jeszcze żyję.
  Szanuję ludzi, którzy nawet jeśli rozmyślą się i nie chcą przyjechać, zadzwonią lub chociaż napiszą smsa. To tak niewiele kosztuje... Na szczęście tacy też się zdarzają :-)

18 komentarzy:

  1. Dodaje bloga do obserwowanych, bo ciekawie to się czyta, mimo iż właśnie próbuję się pozbyć (chyba tylko na czesci) złom jaki dałem sobie wcisnąć od innego handlarza...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedna uwaga. Jak kupujący jest zwolniony z PCC to nie znaczy, że sprzedawca jest handlarzem. Zawsze myślałem, że ludzie to rozumieją ale widać, że nie. Szczególnie ciężko jest handlarzom zrozumieć, że auto mogła kupić osoba prowadząca działalność, jeździć nim 10 lat i teraz sprzedawać wystawiając fakturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście zgadzam się z Tobą, ale odsetek osób sprzedających "na fakturę" użytkowane przez siebie auto jest znikomy w zestawieniu z olbrzymią liczbą ludzi zarabiających na handlu samochodami. Zazwyczaj każdy ( a przynajmniej wększość ) użytkowników pisze coś w stylu "posiadam od X lat". Ja tego nie piszę. Oczywiście nie znam statystyk, ale myślę, że około 90 procent ogłoszeń z tekstem "kupujący nie płaci PCC", to handlarze.

      Usuń
    2. Może, nie zmienia to faktu że nie jest to reguła. Mnie np. regularnie bo co ok. 6 lat kupujący pyta czy jestem handlarzem albo ile auto mam i nie widzę nic w tym dziwnego.

      Usuń
  3. Jeszcze pytanko: Autor posiada może profil na Allegro/Otomoto?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Nie posiadamy. Nie mamy nigdy w ofercie tak dużej liczby samochodów, by to się opłacało. Handel autami to dla nas (tak jak gdzieś tam już pisałem) bardziej pasja i zabawa, niż wielki biznes pozwalający na zarabianie na życie. Szczególnie, że w PL by na tym dobrze zarabiać, trzeba robić to, co krytykuję :-)

      Usuń
  4. Świetny blog ;) Cudowanie, że wpadł na wykop inaczej bym tu nigdy nie trafił ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny blog :)

    Taka sugestia w temacie bo niestety ludzie są jacy są.
    Naucz się zdrowej asertywności do tego biznesu, tzn, jak klient dzwoni i Ci pora nie pasuje to nie i tyle, więcej, ustal standardowe swoje godziny i się trzymaj.

    Moim zdaniem klienci zrozumieją bo każdy ma pracę i coś poza, a przede wszystkim jak ktoś chce to przyjedzie w Twoim terminie, a odsiejesz właśnie takich ściemniaczy.

    Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. fajny blog, ciekawie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zgodzić się nie sposób, ale dla obrony kupujących:

    Dzwonię wypytać o autko do innego sprzedawcy, słyszę "W bardzo dobrym stanie, nie bity, nic nie cieknie, bez rdzy, etc" - jeszcze lepiej niż w ogłoszeniu - po prostu tylko jechać i brać, więc jadę!
    Po przejechaniu 200km co widzę? Bity prawie z każdej możliwej strony, zdjęcia inne niż w ogłoszeniu, motor chodzi jak kosiarka i sprzedający (chyba dla zabawy) krzyczy że nic nie zejdzie z ceny hehe.
    Następnym razem jadę z kolegami i biorę kije do bagażnika - trzeba chyba niektórym przypomnieć że stracony czas jest cenniejszy niż paliwo, a chamstwo zmieszane z prostactwem też nie jest mile widziane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz mi wierzyć lub nie, ale polecam wzięcie bejsbola i nauczenie takiego prawdomówności w ten sposób.

      Usuń
  8. Gdybyś zastanawiał się skąd ten wzrost ruchu na blogu to z Wykopu:)
    http://www.wykop.pl/link/1248449/kupujacy-samochod-oczami-handlarza/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem :-)
      Ktoś wrzucił linka i zrobiło się przyjemnie. Nie jestem przyzwyczajony do takiej ilości odwiedzin, ale to jest mobilizujące.
      Bardzo cieszyłbym się, gdyby większość odwiedzających znalazła u mnie coś dla siebie i wracała tutaj.

      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Świetne podejście do tematu, super blog. Szkoda że tak daleko ode mnie działasz, zmieniam auto i na pewno bym skorzystał z usług doradczych. Ale na pewno bedę czytał, pozdrawiam i powodzenia. ;)
    PrzemC.

    OdpowiedzUsuń
  10. reklama jak z nut :), tez sprzedawałem auto, dość długo, i także umawiacze to była większa część telefonów :) ale na ekstremalnego nie trafiłem

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety czasy kiedy sprzedający był górą skończyły się dawno. Teraz auto jest masa i to sprzedaż jest problemem, a nie zakup. Co nie zmienia faktu, że niektórzy ludzie potrafią być bardziej upierdliwi jak 5-latka z zaciętą płytą na słowie "a dlacemu?". Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurczę, rozglądam się właśnie za samochodem i chyba wiem od kogo w bliższej lub dalszej przyszłości wózek nabędę ;)

    ps. macie czasem saaby?

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj tak sprzedaż to mocny problem, sporo trzeba zainwestować w ogłoszenia i czasu poświęcić, a wszystko kosztuje coraz więcej..

    OdpowiedzUsuń

Piszcie, komentujcie, krytykujcie! Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk czyta każdy komentarz i publikuje te, które nie godzą w podstawy socjalistycznego państwa ;-)