wtorek, 28 sierpnia 2012

Nie boję się dużych przebiegów!

  W tytule niestety mowa o samochodach moich, prywatnych. W przypadku aut do sprzedania, przebiegi ponad 200 tysięcy kilometrów sprawiają, że zaczynam się obawiać na jak długo "żenię się" z nabytkiem.
  W naszym kraju panuje strach przed wskazaniami licznika. To wie każdy. Boimy się, co powie żona, kiedy przyjedziemy do domu świeżo zakupioną "furą" i zobaczy dużo cyferek na zegarach, boimy się, że sąsiad zamiast spłonąć z zazdrości na widok naszej nowej "igły po dziadku", po zaglądnięciu do środka stwierdzi tylko - "aleś się wp...akował w złom, to ci już długo nie pojeździ" i pójdzie pić z radości.  Boimy się też, że nasz nowy środek lokomocji będzie studnią bez dna jeśli chodzi o wydatki. Co więc robi przeciętny Polak? Szuka auta z takim stanem licznika, by żona się uśmiechnęła, żeby sąsiad opił się, ale z zawiści, żeby mieć złudzenie, że ktoś jeździł tym czymś niewiele, a tak w zasadzie to świeżo zakupiony np. Passat b5 TDI z roku 2000 więcej stał w garażu niż jeździł. A auto jak stoi, to się niszczy. Z takiego stania i niejeżdżenia najczęściej "obgryza się" samoistnie kierownica, grębieją i rozpadają się nakładki na pedały, kruszy się gąbka i materiał w fotelach i tak dalej, i tak dalej... Wiara czyni cuda. Kupujemy i wierzymy, że to akurat my, że to akurat nasz egzemplarz jest tym jednym na milion prawie nieużywanym... Niestety...po paru dniach wysiada turbina (tłumaczymy sobie, że przecież na forach piszą, że turbina wytrzymuje 150 tys.km, może 200 tys. więc to mogło się zdarzyć), za chwilę posłuszeństwa odmawiają pompowtryski, potem koło dwumasowe, zawieszenie i tak do bólu i bez nadziei (na koniec wydatków). To taki przykład - choć pewnie scenariusz, w którym uczestniczyło już wielu.
   Dlaczego ja nie boję się dużych przebiegów? Moje pierwsze auto - Golfa II 1,8 kupiłem z tatą w 1996 roku. Auto miało wtedy 220 tys km. Wymyśliliśmy wtedy, żeby zanim dojedziemy do domu cofnąć licznik o 100 tys. km. (bo co mama powie...) Pojechaliśmy do mechanika i zrobił nam nasze wymarzone 120 tysięcy. Po kilku latach użytkowania, kiedy na zmniejszonym liczniku było już 300 tysięcy, wróciłem do "cofacza" z prośbą żeby znowu cofnął, tyle że "do przodu ;-)" - na 400 ! To już był powód do dumy. Gość trochę się trochę zdziwił, bo to pierwszy taki klient u niego, ale zrobił. Golfa sprzedałem po dziesięciu latach użytkowania z oryginalnym  przebiegiem 506 tys. km. "Poszedł" na Allegro za bardzo dużą kwotę jak na rocznik 1986. Silnik nie był ruszany, raz zmieniłem sprzęgło, sto razy zawieszenie, ze dwa razy amortyzatory i łożyska kół. Dołożyłem do niego przez 10 lat dużo, ale 80 procent wydatków, to były moje fanaberie - skórzana tapicerka, miękka deska z lepszej wersji, szerokie zderzaki, alufelgi ATS i tak dalej. Zero buractwa - pełen oryginał. Acha - i to był składak! Tak wtedy można było przewieźć auto przez granicę naszego kraju. I dał radę? Dał. Kiedy miał pod pół miliona kilometrów pojechałem nim na rok do GB. "Śmigał", aż miło i nic się nie zepsuło! Swoją drogą, ciekawy jestem, czy jeszcze jeździ. Pewnie tak i pewnie ma już ... ze 190 000 na liczniku.
   Drugie auto  - Mercedes C180 W202 kupiony od znajomego (jedynego właściciela) z przebiegiem 100 tys - dojeździł u mnie do 310 000 km i z takim stanem licznika został sprzedany (nawiasem mówiąc koledze, bo w ogłoszeniu stał kilka miesięcy i nikt nawet nie zadzwonił). Z Mercedesem nie miałem żadnych problemów przez cały czas użytkowania. Jeden problem wypadł przez niedouczenie mechanika. Na to auto mogłem dać nawet gwarancję pokrycia kosztów wszelkich usterek przez rok od kupna. Wiedziałem, że nic się nie powinno stać. Sprzedałem go tylko z tego powodu, że nie miał klimatyzacji i jak to w mercedesie - zaczynały troszkę gnić progi (nie zabezpieczyłem otworów na podnośnik). Kolega pojeździł nim 3 lata i sprzedał komuś na taksówkę. Za jakiś czas okaże się pewnie, że Mercedes na wstecznym dobije znowu 100 tysięcy kilometrów. To taka druga polska młodość...
  A trzeci samochód - na liczniku już 390 tysięcy i nie mam najmniejszego zamiaru go sprzedawać. Nie gnije, ma klimę - sprawną zawsze, fotele jak nowe, kierownica jak nowa, nakładki na pedały nie zdążyły się jeszcze przetrzeć, turbina nigdy nie dotykana, pompowtryski nigdy nie dotykane, koło dwumasowe od nowości, oleju nie bierze, wycieków brak, zawieszenie wielowahaczowe - drugi komplet od nowości (nie liczę epizodu z chińskim dziadostwem - wytrzymało ... zero km, bo od wymiany auto źle się prowadziło, a po 5 tysiącach kilometrów je wyrzuciłem). To auto wygląda prawie jak nowe i jak czasem patrzę na egzemplarze z przebiegiem o połowę mniejszym, to śmiać mi się chce.
   Ktoś pomysli, po co jeżdżę takim czymś, skoro pewnie często mam okazję kupić sobie coś lepszego, nowszego, w dobrej cenie. Pewnie i zdarza się coś takiego raz na jakiś czas, ale ja mam serdecznie w nosie to, czym się przemieszczam. Nie uważam samochodu za wyznacznik tego kim się jest. Skoro mam 12-letnie auto i jestem zadowolony - po co zmieniać. Używam też wszystkich aut, które mam w ofercie (wychodzę z założenia, że jak ma się coś zepsuć, to lepiej niech to stanie się mi, niż nowemu nabywcy), a najbardziej lubiłem tego Volkswagena Polo Classic, ale się sprzedał. Na marginesie - 272 tys. km. ( kiedy go wystawiałem, miał najwyższy przebieg na Allegro wśród wszystkich Classików!) Kupił go ktoś z mojego sąsiedztwa i często ten samochód widuję w okolicy. I nawet jeszcze jeździ! I pewnie jeszcze długo pojeździ.
   Jaki mam cel pisząc ten tekst? W zasadzie żaden, ponieważ wiem, że świata nie zmienię i większość ludzi poszukujących samochodu będzie się zawsze kierowała przebiegiem, jako pierwszym kryterium w wyborze. Do trzeźwo myślących - sprawdźcie dobrze przeszłość powypadkową, stan techniczny auta i wszystko inne, a na koncu patrzcie na przebieg! Przecież wszyscy wiemy w jakim kraju żyjemy i jak już pisałem - popyt wymusza podaż...
   Duży przebieg nie znaczy, że auto jest złomem!

36 komentarzy:

  1. Kupując swoje pierwsze auto wpakowałem się na minę, brak jakiegokolwiek doświadczenia i emocje towarzyszące temu wydarzeniu przysłoniły mi myślenie. Auto jeszcze posiadam, jest to Renault Clio 1996r. Renatka na pewno miała cofnięty licznik co było widać po ochłonięciu po wszystkich możliwych miejscach. Naprawa wszystkiego co mu dokuczało zajęła mi 1.5 roku, grzebałem w nim sam, czasem z innymi ale teraz jestem dumny ze swojego samochodu i wiem, że spokojnie przejedzie kolejne 200 tys.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie jestes pierwszy i nie ostatni. Teraz już pewnie wiesz, że warto zweryfikować stan techniczny auta "na chłodno" i wybrać egzemplarz zadbany, nie patrząc na wskazania licznika, ponieważ to nie jest wyznacznik. Pozdrawiam i życzę tych kolejnych 200 tysięcy bez żadnych awarii :-)

      Usuń
    2. Tutaj podziwiam kolegę jak i szanuje,chciałem sprzedac swoją perełkę , ale nikt nie wierzy w auto z końca 1999 roku ze akurat ma ,aktualnie 220przejechane a juz nie jeden kupował turbo ,sprzęgło,lub pompki ci co kupili z mniejszym przebiegiem a najlepiej jak mowie ze ten golf nie jeździł na innym paliwie jak BP ULTIMATE :) no to uciekają chyba będzie trzeba zrzucić z 80 k tak jak zawital u mnie z komisu vw od kumpla i teraz chyba zostanie .Latka lecą auto jeździ ale jak widzę przebieg 200k i po dziadku z niemiec ful pic to nie kumam czego ci ludzie chcą, kupują a potem klną bo przy przebiegu 2150k zesrało sie wszystko co idzie w parze , tzw.korekta licznika +pranie polerka itp wychodzi ze 100 euro maxa tu klijent jest szczesliwy bo sąsiad bedzie sie gryzł po palcach i żona w nocy pozwoli na małe co nioe co z zajebista fure sie kupiło hehehe Pozdrawiam.

      Usuń
    3. ja z rekordów mogę dodać ze tata w 2000 roku sprowadził poleasingowego VW mutlivana 94' bo chorował na taka wersje. To auto mialo przejechane ok 420 000 km. Silnik jaki w nim był 2.4D 75 konny chodził bez awarii az do momentu sprzedaży 9 lat poźniej. Wymienione było sprzęgło zawieszenie (ze 2 kluczyki bo się wytarły :D) i inne rzeczy. Sprzedawaliśmy to auto z przebiegiem 650 000. Dodam, że używał go w celach firmowych. I poszło. Młodzi fani campingu i rowerów kupili go i nawet sie dlugo nie zastanawiali. Przy sprzedaży pomocne było bogate wyposażenie w tym modelu: 2 szyberdachy w tym z tyłu duży, webasto i elektryka.

      Na koniec prosze sobie wyobrazić ze auto nie było zmeczone jak wiekszość dzisiejszych TDików... A fotel kierowcy zaczął się przecierać po przejechaniu 500 000 czyli PÓŁ MILIONA kilometrów... To powinno kogoś oświecić ile auto jeździło jak widzi wytarty fotel kierowcy i gładziutką kierownice. Ale jepiej rzetelny sprzedawca niż pocieszać sie w środku że mam "igłę nie śmigana z 149tkm ..."
      Pozdrawiam z bielska

      Usuń
  2. ja z rekordów to miałem Vectrę B z tak przeklinanym przez wszystkim 2.0DTI i dojechała ze mną do 300.000 km :) - sprzedana zaprzyjaźnionym handlarzom poszła dalej w świat z przebiegiem 180.000 km bo inaczej by się pewnie nie sprzedała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak można było spróbować sprzedać z takim przebiegiem. Jest trudniej, ale trzeźwo myślący kupcy też się zdarzają.

      Usuń
  3. Jest zapewne trudniej, ale z drugiej strony, wolę kupić auto z prawdziwym, większym przebiegiem niż "poprawiane". Po prostu wtedy wiem co kupuję i czego się spodziewać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Święta prawda - kilka lat temu kupiłem od znajomego audi 2,5 tdi z multitronikiem i ponad 300 na liczniku , wg wszystkich "mądrych" powinno odrazu umrzeć.. Auto nie bite i zadbane, naprawiane na czas a nie gdy już stanie. Jeździ świetnie a do dziś największy problem jaki miałem to znalezienie mechanika który się zna a nie robi byle jak.
    Typowe auto dla polaka - 500 przebiegu cofnięte na 120, zamęczone, nie naprawiane, jeśli już to możliwie najtaniej u pana zdzisia który najlepiej wspomina duze fiaty i polonezy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w 100 procentach. Wolę samochód z przebiegiem 300 tysięcy i większym, ale dobrze eksploatowany, niż "cudo po dziadku" kupione u Turka, z przebiegiem 160 tysięcy kilometrów.

      Usuń
  5. Czytając Twój tekst dziwie sie że są jeszcze ludzie trzeźwo myślący. Oczywiście popieram każde słowo, przebieg - nigdy nie wiadomo czy audentyczny ale jaki jest sens kupować auto z niemiec z przebiegiem 150tys (15letnie)? Wiadomo ze krecony jak zreszta 99% aut oferowanych w naszym kraju. Mialem okazje 2x kupować Toyote Avensis 2001 rok. Pierwsza kupilem z przebiegiem 200tys na liczniku, drugą z 284tys. Zgadnij która sie lepiej trzymała i jeździ bez problemu po dziś dzień...? Pozdrawiam Piotr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie ta z 200 tys km na liczniku miała już to 200 po milionie ;-)

      Usuń
  6. Kolego jakim autkiem aktualnie jeździsz ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Również muszę się pochwalić "skłonnością" do aut z dużym przebiegiem. Sześć lat temu zakupiłem (w Niemczech, a jakże :)) Audi A4 1.9TDI rocznik 98 z przebiegiem 280tys. Niedawno auto przekazałem rodzicom z przebiegiem 470tys. Myślę że jeszcze trochę pojeździ...

    Sam przesiadłem się na poleasingowe A4 rocznik 2008. Przebieg 200tys odstraszał wszystkich zainteresowanych (Niemców) - ukuł się nawet termin "Firmenhure=firmowa dziwka" na takie auta.

    Ja sam skusiłem się na dokładne obejrzenie autka, co tu dużo mówić: auto śmigane w 90% na autostradach, tylko przez jedną osobę, wszelkie usterki naprawiane momentalnie, udokemntowany serwis. Odpukać, od 3 miesięcy śmiga jak ta lala...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I będzie pewnie jeszcze długo jeździć. W przeciwieństwie do wielu A4 z podobnego rocznika, ale "po dziadku" i polskim przebiegiem 80 tys. km.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Jak to mówią nasz klient nasz pan... 200k km to dla ludzi juz agonia bo ich passat ma 150k km i kolejnego własciciela i każdy odkecał do bezpiecznych 100k km.

    Do niemiec trzeba pojechać i zobaczyć jakie tam są przebiegi. Tam nikt nie kupuje diesla i w dodatku w kombi aby jeździć do kościola tam diesel lata 40-50k km rocznie. Jak są z mniejszymi przebiegami to cena jest taka że z autem przysłowiowo sie zenisz bo allegro ustala ceny w polsce... nie euro tax... allegro...

    Moja żona (wtedy jeszcze dziewczyna) odziedziczyła po ojcu auto olep astra classic 1,4 lgp, które zakupił w salonie jako nowe i jak oddawał to miało 520k km żona dostukala jeszcze 30k km i jak auto dostało duży strzał w tył poszło jako szkoda całkowita. Rzeczoznawca nie mógł się nadziwić co do przebiegu i ucial odpowiednio kwote. Auto poszło w ciągu 5s na allegro (myślalem ze to zart). Zdjęcia nie zdarzyly sie zaladować. Przyjechal koles z pod łodzi i zapewne zrobil i ktos gania z 100k km przebiegiem.

    W niemczech swego czasu kupilem z ojcem passata b5fl na fajnym wypasie z 250k km. Auto nie posiadalo śladów zużycia fotel jak nowy, kierownica faktura zero przetarc. myslalem ze nie sprzedam ale przyjechal koleś zobaczył (myslalem ze ogladacz) polożyl 5k zł zaliczki i nastepnego dnia zabrał. Pytalem dlaczego nie chce zrobic jazdy probnej to powiedzial ze nie ma za bardzo czasu a auto wyglada dobrze. Tak dobrze ze juz jexdzi nim 4 lata. Cześto go widze.

    Teraz mam grande punto które kupilem 9m temu z przebiegiem 170k km to handlarz powiedzial ze ma pierwszy raz takiego klienta ze nie marudzi na przebieg. auto nie ma zadnych oznak zuzycia. handlaz tez byl ok bo dostalem pełną fVat. Oczywiście wszyscy mówią jaki duży mam przebieg jak na 4 letnie auto. No ale... przyjamniej pewne

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny blog:) pokazujacy realia samochodowe. Stroje przed wyborem auta "rodzinnego" z automatem.. od dluzszego czasu przegladam ogloszenia ale az strach sie bac cos kupic:) bo kazdy twierdzi, ze jezdzi w niedziele do kosciola i serwisuje sie w ASO. Ostatnio znalazlem fajnego scenica w automacie, chcialem sobie w tygodniu podjechac (150km w jedna strone) i obejrzec, ale sprzedajacy stwierdzil, ze sprzdaje w sobote, dzwonie wczoraj;) chce sie umowic, to mowi ze w niedziele o 15:), albo w tygodniu. WTF?

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzy lata temu kupiłem golfa 3 w kombi 1.8 nowa instalacja gazowa miała wtedy niecałe pół roku, dosyć dużo czasu i pieniędzy na niego poświęciłem ale teraz mam pewność że wsiądę przejadę pół polski i wrócę bez najmniejszego problemu, samochód kupiłem od znajomego, wiem że mam nieoryginalny przebieg bo rocznik 1997 a trzy lata temu jak go kupiłem miał 190 tys km, co jest niedorzeczne.Bo jak samochód który jeździł po Berlinie może przejechać tylko 16 tysięcy rocznie (znajomy kupił go z przebiegiem 160 tys), obstawiam że 100 tys lub więcej jest odkręcone, choć w środku jest niezniszczony. W poniedziałek wraca od kolego - wymiana amortyzatorów, olej, świece i jakieś gumy w zawieszeniu, wydatek spory bo na allegro można takie coś kupić już za 3 tysiące, gdzie połowę tej sumy aktualnie wydałem na części. Często koledzy pytają dlaczego ładuje kasę w taki stary samochód, cóż jedyne co zostało mi do wymiany to kiedyś pewnie sprzęgło i jak zacznie brać olej uszczelka pod głowicą bo tylko tego w nim nie robiłem a reszta czyli buda, czy też mechanika sprawne, bez rdzy,

    OdpowiedzUsuń
  11. Sprzedawałem jakiś czas temu golfa IV z przebiegiem ok 220tyś (00r), benzyna 1.6 16V. Auto w naprawdę niezłej kondycji, wszystko wymieniane na czas, naprawy dokonywane na dobrych zamiennikach i....... skończyło się to tak, że po 3 miesiącach braku zainteresowania, trafił się gość, który wziął auto ale 1,5tyś musiałem opuścić.... Teraz już wiem, że na uczciwości przy sprzedaży auta człowiek tylko traci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, że obniżenie ceny o 1,5 tysiąca, to jest niewiele. Bywa czasem tak, że musimy na tanim aucie "zejść" kilka tysięcy zł, żeby się sprzedało. Każdy, kto kupuje auto za "naście" tysięcy zakłada, że uda mu się stargować te minimum 1-2 tysiące.

      Usuń
  12. 4 lata temu szukałem tanie "kombi w gazie", żeby tłuc auto na budowie i oprócz w/w kryteriów zwykle oglądałem ogłoszenia w których widniał przebieg minimum 250 tys. km. Kupiłem paska b3, który miał 310 tys. km na blacie (r. 88), a jakieś 3 miesiące wcześniej brat kupił b3 (r. 92), który miał 315 tys. nalotu. Oba samochody jeżdżą u nas do dziś i mają się nieźle, ale od zakupu żadnego z nich nie tknął żaden mechanik - robimy wszystko sami. Zastanawiam się o ile były cofnięte liczniki w nich?

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja bujam się swoim francuzikiem z rodowodem tylko polskim.
    Peugeot 406, 2.1 TD nakręcone ma 362 tyś i wierzę i mam do tego podstawy, że przebieg jest realny, autko z 96roku, jestem 3 albo 4 właścicielem, bo niestety część nie zadbała o zapisanie się do dokumentacji ...
    Z tego co widzę, to posłuży jeszcze dłuuuuugo

    OdpowiedzUsuń
  14. magia 200tys jest wielka ;-) u Hansa czteroletni passat ma powyżej 200tys km i ten sam passat po 10 latach też ma nieco powyżej 200tys hi hi hi a moja olimpiada ma ponad 500 tys i jak to wyczytałem na tym blogu to jest zapie#dalacz choć nie mały ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kupiłem kiedyś kilka busów u Hansa nówki roczne miały po 14 miesięcy prawie nie dotknięte eksploatacją z przebiegiem od 200tys do 280tys busiki latały nonstop między Hamburgiem a Monachium

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeżdżę służbówkami i kupiłem dla ojca mondeo 3 2007 z przebiegiem 220tyś. Dlaczego sie nie bałem - auto było kierownika salonu Forda - dostał Mondeo 4, wszystko działa, udokumentowane itd. wymieniliśmy tylko sprężynę z przodu bo jej się pękło. Grunt to dobrze eksploatowane auto a będzie służyć. Jak widać po wpisach chyba coraz więcej osób zdaje sobie z tego sprawę

    OdpowiedzUsuń
  17. a ile wytrzymuje dwumas w pasatach 1.9 tdi b5 fl,bo gadaja ze jak słychac to na bank ma 400-500 km

    OdpowiedzUsuń
  18. Ostatnio kupiłem volvo S40 z przebiegiem 265000km. Auto z polskiego salonu, od pierwszego właściciela, przebieg potwierdzony. Kiedy porównałem zużycie wnętrza ze swoim poprzednim volvo (V40), które rzekomo miało 215000 kiedy je kupowałem, to się nogi pode mną ugięły. Bogatszy o to doświadczenie sądzę, że moje poprzednie auto musiało mieć nie mniej niż 500000km naturlane kiedy je kupowałem, przy czym ja dokręciłem następne 120000. Cóż, człowiek uczy się całe życie... szkoda tylko, że na własnych błędach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. astra 2 ka 1.7 dti kupiona przy 159 tys w/g jakiegoś papieru z belgii 30.03.2009 około 151 tys zostałem właścicielem w maju 2009 teraz około 192 tys wymiana sworzni oryg. końcówek drążków akumulatora piasty prawej alee jedzie dalej i ją lubięę.

      Usuń
  19. Otóż to - stan techniczny auta - co było wymienione i czy nie zostawia 4 śladów.

    OdpowiedzUsuń
  20. Fort escort 1,4l +lpg rocznik 93 kupiłem jak miał 260 tys km, sprzedałem jak miał 305 tyś km a silnik .... bajka, równo chodził, pracował, oleju nie pił(bez dolewania doktora), tylko jedno ale rdza szła nie w gramy ale w kg. Gdyby nie to zapewne miałby teraz z 370 tyś km.
    Ogłoszenia z limitem 140-170 tys km omijam z daleka, 230-400 w aucie 15-20 letnim sadze ze wynik uczciwy tylko w polsce te liczby są jakoś omijane jakby się nimi diabeł interesował.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja ostatnio kupiłem Imprezę wolnegossaka i... zapomniałem przy oględzinach spojrzeć na stan licznika - bo tak określam ten parametr ;) Potem jakoś do mnie dotarło że ma AŻ 275000km :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Byłem właśnie dziś oglądać Opla Astrę F 1.4 8v z 2000 roku z instalacją LPG z przebiegiem 280 tys. Samochód mi się podoba, tylko boję się tego przebiegu, a w zasadzie reakcji osób, które się o ten przebieg zapytają :).

    OdpowiedzUsuń
  23. Nasza bemka (530d) ma w tej chwili 340 na blacie ( niepotwierdzone niczym) i hula jak dzika. Ciekawią mnie sceny, jakie będą się działy przy sprzedawaniu... Pewnie pójdzie za czapkę śliwek :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Witam! Mam okulara kombi w212 2011 rok. Kupilem z przebiegiem 350000 km. Obecnie na liczniku 380.000 km. Pelny serwis Mercedes. Nawet zarowki wymieniane w serwisie. Stan techniczny i wizualny nie rozni sie niczym od samochodu z przebiegim 100.000 km. Ogladajac ogloszenia na alledrogo z podobnymi modelami az lzy mi sie ze smiechy leja. 3/4 samochodow w tym przedziale cenowym ma przebiegi jak moj. Z ciekawosci zadzwonilem pod kilka anonsow i na pytanie czy wyrazaja zgode na wizyte w serwisie nagle traca zasieg w telefonach hahahaha :) ZENADA Panowie handlarzy!!! Wole takiego z pelnym serwisem niz kreconego ze 100.000

    OdpowiedzUsuń
  25. W 2008 czy 2009r. kupiliśmy Golf IV TDI 99r. z przebiegiem 190tys km (pewnie cofniętym). Przez 6lat auto jeździło bardzo mało jak na dieselka i przy sprzedaży miało zaledwie 260tys km.
    Nawet przez myśl mi nie przeszło cofać licznik, bo przecież auto miało zaledwie 260tys.

    Wszedłem na allegro i zobaczyłem te wszystkie 15letnie "Igły" z 199tys przebiegu.
    Miałem ochotę zaje*** tych sprzedawców oszustów (nie tylko handlujących).
    Przepraszam, że mnie poniosło ale przez to cofanie, normalny, uczciwy człowiek ma problemy ze sprzedażą, z handlem autami.

    P.S. Znajomy w Audi A4 B8, rocznik 2009 lub 2010 2.0 TDI ma 250tys przebiegu, a auto jest piękne, nowe.

    Pozdrawiam www.skup-aut-bielsko.pl. Gdybym miał bliżej to chętnie poleciłbym znajomym.
    Paweł.M.

    OdpowiedzUsuń
  26. mój golf III 1,9 tdi z przebiegiem 497 tyś wreszcie cos sie zepsuło :) przekażnik swiec zarowych...i o dziwo z przebiegiem prawie 500 tys zapali bez swiec

    OdpowiedzUsuń

Piszcie, komentujcie, krytykujcie! Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk czyta każdy komentarz i publikuje te, które nie godzą w podstawy socjalistycznego państwa ;-)