niedziela, 14 sierpnia 2016

Przegląd gratów do 4 tys. Micra z dziurą w dachu i Tigra z dziurą w masce. Część 1. K11

Dzień dobry,
zapewne ktoś pomyśli, że skoro pojawia się kolejny tekst, zapowiada się jakaś cykliczność. Nic bardziej mylnego. Najprawdopodobniej po kilku wpisach zamilknę znowu na jakieś lata. Chciałem powiedzieć, że ten blog żyje sobie swoim własnym życiem. To znaczy, nie piszę ciągle ponieważ uważam, że lanie wody w kółko na ten sam temat, po jakimś czasie staje się nudne. To co tu publikuję nudne było już po piątym wpisie, ale jakoś ciągle są wejścia na bloga, czasem nawet, o dziwo, bardzo dużo. Wnioskuję, że lubicie być nudzeni.
   Skoro zazwyczaj pisałem o złomach, dzisiaj będzie o nich również.

To jeden z moich ulubionych złomów. Jest mały, pocieszny, dosyć przyjemnie się go prowadzi, zazwyczaj gnije na potęgę. O jednym z nich pisałem tutaj. Tym razem w Katowicach udało nam się kupić czerwoną zarazę po lifcie, z dziurą w dachu.



   Micra stała sobie w Katowicach, w miejscu z którego można już nie wrócić w jednym kawałku.  Było ciemno. Wokół słychać było tylko bełkot i krzyki pijanych mieszkańców dobiegające z otwartych okien familoków. Mijający nas właśnie chwiejnym krokiem miły młody, bezwłosy człowiek zapytał kulturalnie, czy "chcemy wpie..e..e..erdol". Nie chcieliśmy, więc wiatr pognał go dalej do bajkowego pisuaru, który zamontowany był na drzwiach zaparkowanego nieopodal Lanosa. Po zakończeniu czynności fizjologicznych westchnął donośnie i podpierając się ręką najprawdopodobniej zaczął poszukiwania spłuczki (wspomniałem wcześniej, że był dobrze wychowany). W końcu zreflektował się jednak, że w WC-Lanos jest fotokomórka (woda więc spuści się sama) i pożeglował dalej miotany falami i wiatrem po całej szerokości chodnika.
  Po tej krótkiej przerwie, przeznaczonej na obserwację otoczenia i integrację środowiskową, czekając na przyjście właścicielki zaczęliśmy świecić latarkami i oglądać Micrę. Okazało się, że jest całkiem OK i nawet ma podłogę całą (rzadkość). Z okna na parterze wychylił się jakiś tubylec i zaczął nam (równie płynną mową, jak przechodzący przed chwilą opryskiwacz Lanosów) proponować sprzedaż Escorta w gazie.
   Na szczęście nadeszła w końcu właścicielka naszego czerwonego pudełka. Bardzo miła młoda kobieta, którą przygnało tu aż ze stolicy Bieszczad (wg KSU). Na początku patrzyła na nas z lekka dziwnie i podejrzliwie. Dopiero po chwili zrozumiała, że:

1. Nie chcemy jej pobić
2. Cała transakcja NIE będzie przebiegała w atmosferze powagi i smutku
3. To nie my nasikaliśmy na chodnik
4. Najprawdopodobniej wyniesiemy jej gruz z piwnicy

   Tak więc po dwudziestominutowej, zabawnej pogawędce przy samochodzie, ustaliliśmy cenę i usłyszeliśmy, że alufelgi z oponami letnimi znajdują się w piwnicy. Jeśli je chcemy, musimy się do nich dokopać. Ona nie ma zamiaru nawet patrzeć na to co tam jest. Kilka miesięcy temu remontowała mieszkanie, a nie mając gdzie wywieźć gruzu i starych mebli, wrzuciła to wszystko do owej piwnicy. Oczywiście nasze koła były tam zanim zagościła cała reszta, więc jak łatwo się domyślić, by do nich dotrzeć trzeba je było odkopać. To oczywiście wiązało się z wyniesieniem tony gruzu i śmieci, kilku szafek, kanapy, czyli z wybrudzeniem naszych wyjściowych, niedzielnych dresów i mokasynów. Fedrując gruz mogliśmy poczuć się jak prawdziwi górnicy - ciasna piwnica z cegły, słabe światło, pył i brud. Trudy jednak zostały nagrodzone i dotarliśmy do kół. Potem zostało już tylko przenieść ten gruz na wskazane przez właścicielkę miejsce (przecież bez sensu wkładać go do tej samej ciasnej komórki), zatargać cztery trzynastki do auta, palić grata i gnać z powrotem.
   Co udało się nam kupić ryzykując dostanie wpierdolu od autochtonów?

Cała galeria znajduje się na naszej stronie Skup Aut

Klikajcie w link powyżej - zobaczycie. Myślę, że warto było zaryzykować i odgruzować katowickie podziemia. Fajne auto. Do dopracowania parę drobiazgów, ale frajda z jazdy jest. Moja córka chce jeździć tylko "czerwonym z otwartym dachem", niczym innym. Deszcz nie przeszkadza - przecież, jak twierdzi Maria, można rozłożyć parasol ;-)

P. S. O Tigrze w następnym wpisie.


Informacja techniczna
 
Wiem, że są problemy z wyświetlaniem galerii na komórkach. Nie wiem czemu, bo u mnie na Eriksonie T28 śmiga, aż miło.
Tak serio (co to znaczy?) - nasz dział techniczny (ha ha ha) rozwiąże ten problem zaraz jak tylko zje rosół i kotleta z kapustą zasmażaną. Winą obarcza co prawda dział testów, ale rozpatrując to w kategoriach 0-1, ktoś dał d*py i Czytelnik na smartfonie g@wno widzi. Za zaistniałe niedogodności serdecznie przepraszamy,  obiecujemy niezwłocznie zająć się sprawą.


 
  


11 komentarzy:

  1. Na jednym zdjęciu nie zasłoniłeś tablicy.
    A więc już przerejestrowany? liczyłem na zdjęcia gruzowiska...

    OdpowiedzUsuń
  2. A można by jakiś link do zdjęć który działa na komórce? :)

    P.S. Pisz dalej, lubię być noszony i dobrze się czyta Twoje historie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za info. Zamieściłem informację na ten temat pod tekstem. Działamy ;)

      Usuń
  3. Wejścia są i będą: Twój styl pisania ma w sobie perfekcyjną mieszankę żartobliwego tonu i konkretnych informacji. Więc na kolejną porcję tekstów też będę czekał :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Prośba o zmianę systemu do wyświetlania galeri na pana stronie. Obecny skrypt wymaga flash Playera więc sobie na komórce nie poogladam. ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Drzwi na tylną kanapę bardzo podnoszą funkcjonalność tego pojazdu! Miałem taki sam tylko w gorszym stanie i 3d. Silnik 1.0 czy 1.3?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Silnik 1,0. Ale wspomaganie i centralny jest ;-) Chyba nawet ABS, ale nie pamiętam

      Usuń
  6. panie, KSU to Sucha Beskidzka, do Bieszczad całkiem niedaleko, 200km...

    OdpowiedzUsuń

Piszcie, komentujcie, krytykujcie! Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk czyta każdy komentarz i publikuje te, które nie godzą w podstawy socjalistycznego państwa ;-)