czwartek, 18 października 2012

Udało się!!!



Hurrra!!!
   Po milionowym telefonie do Jaśnie Pani Pomocnik-Komornik udało mi się nakłonić tą, jakże pomocną osobę, do krzyknięcia do kolegi przy biurku obok, by wysłał ten "pieprzony faks". Jestem z siebie dumny! Kocham Panią, Pani Pomocnik-Komornik! Z takimi osobami można współpracować. Myślę, że każdy dłużnik, który próbuje się dogadać z komornikiem, w celu spłaty zadłużenia, ma w tej kancelarii takie same szanse, jak były więzień na pracę w policji.
   Ależ to cudowne uczucie, po osiemnastu dniach załatwiania, czekania, proszenia, upokorzania się, usłyszeć w słuchawce - "wyślij ten faks", pieprzony, w dodatku! Może na wstępie powinienem przelać na ich konto równowartość połączenia telefonicznego? Sam już nie wiem. Może biedny komornik nie ma w biurze faksu i wysłanie dokumentu wiąże się z wędrówką na pocztę i staniem w kilometrowej kolejce innych komorników, chcących wysłać pisemko? To już nie jest ważne. Faks dotarł, a Kierowniczka Wydziału Komuny łaskawie nacisnęła "enter" i cudownym sposobem Accent się odblokował!
   Pani, która kupiła auto, już je zarejestrowała i muszę koniecznie dodać jedno - wiadomo, że w wielu tekstach śmieję się z dzwoniących, kupujących... taką już mam naturę. Kompleksy chyba przemawiają. Rzadziej jednak w moich postach goszczą kupujący, ukazani w pozytwnym świetle. Oczywiście, to wszystko tak nie wygląda, ponieważ jasne chyba jest, że wyśmiewam się z tego, co śmieszne, denerwuję się na to, co denerwujące. Tak jak w mediach - nikt nie pisze, że trawa się zieleni, drzewa kwitną, ptaki śpiewają... Nikt w TV nie mówi, a w gazecie nie pisze o tym, ponieważ odbiorca chce krwi. Widz, czytelnik, słuchacz z ciekawością pochłania afery, bomby, wypadki, morderstwa. Ja jestem trochę jak "tefałeny" i "superekspresy". Kto by czytał o tym, że mam Opla w ładnym stanie, który po przekręceniu kluczka odpala i jest zielony, i ma radio na CD bez mp3? Kto chciałby przyczytać, że po Alfę przyjechał pan w czarnym swetrze, z dwójką dzieci i auto mu się podobało, więc kupił...

Na takim sprzęcie czaiło  się  przy
"REC-u", kiedy w "Trójce" puszczą
"Final Countdown". I zawsze, zanim
udało się nacisnąć "zapis" - początek utworu,
ten najbardziej "chciany", umykał...
   Kiedy chodziłem jeszcze do podstawówki, każdego dnia, około 12-tej w południe Program 1 Polskiego radia nadawał Kwadrans Rolniczy i podawał stany wód głównych rzek Polski ( do dzisiaj pamiętam - "... w Zawichoście ubyło cztery, na Narwi w Ostrołęce przybyło dwa..." wiem też, że przez Włodawę przepływa Bug...). Tak na marginesie - pamiętam to tylko temu i kojarzy mi się to źle, bo kiedy ta audycja rozbrzmiewała w moim "Kasprzaku na licencji Grundiga", musiałem brać tornister (kto wtedy widział jakieś plecaki "Najki", czy "Puma"? Miałem skajowy tornister z nadrukowanym pie#do#onym muchomorem!) i wychodzić do szkoły na 12:30.
Taki miałem, tylko z MUCHOMOREM

 
   Ale do rzeczy - gdybym pisał o "stanach głownych rzek", pewnie czytałbym sobie swoje teksty sam. A skoro jest pewne szersze grono Szanownych Czytelników - opowiadam o tym, co mnie cieszy, ale najczęściej o tym, co mnie doprowadza do szału, bo wiem, że nie jestem sam z podobnymi odczuciami. Was pewnie też szlag trafia w urzędach, trafia Was, kiedy szukacie samochodu i każdy sprzedający pie#doli jaki to jedyny egzemplarz posiada, wpadacie w szał, kiedy chcecie sprzedać auto i pojawiają się kupujący w stylu tych, którym poświęciłem kilka wcześniejszych postów... Nie jestem sfrustrowany, ani rozgoryczony (a z takimi opiniami też się gdzieś spotkałem), jestem takim "niby-tefałenem". Ma być krew? Jest krew...
   I znowu do rzeczy - Pani, która kupiła Accenta, to zwykła osoba, taka, o której przed całą aferą z komornikiem, nie przyszłoby mi do głowy pisać. Dzisiaj, muszę kilka zdań jej poswięcić.
   Myślę, że prawie każdy, gdyby dowiedział się, że "nabyty drogą kupna" (niezły bełkot, ale prawnik tak mówił, to znaczy, że chyba to mądre stwierdzenie jest ...) samochód jest zablokowany przez komornika - natychmiast robiłby aferę, wyzywał sprzedajacego od oszustów i na sto procent bałby się, że właśnie wtopił pieniądze i ich już nie odzyska. Ta pani zachowywała się spokojniej ode mnie. Niczym się nie przejęła, nigdy się nie zdenerwowała, nawet cierpliwie czekała przez cały ten czas, nie wydzwaniając do mnie co chwilę, by upewnić się, czy jeszcze odbieram telefony... Ona nawet wierzyła w moje wytłumaczenie przedłużającego się oczekiwania na zdjęcie blokady. A było to tłumaczenie niezbyt wiarygodne... Chylę czoła. Ja wiem, że kupiony Hyundai, to auto za jedną średnią krajową, więc ktoś powie, że nie ma o co się denerwować, ale dla kogoś te trzy tysiące złotych, to jest wielka kwota i być może przez długi czas oszczędzał, by kupic tę pułapkę. Nie wiem, z kim ta kobieta miała wcześniej do czynienia przy okazji zakupu poprzednich samochodów, bo zdziwiło mnie, że dziękowała mi za to, że sumiennie zająłem się tą sprawą i nie "wypiąłem się na wszystko"...
   Takich bezproblemowych i opanowanych kupców, wszystkim Wam życzę i ... idę spać.

16 komentarzy:

  1. Tornister się nie wyświetla:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś pozmieniałem. Czy teraz jest OK? U mnie wcześniej pokazywało ten obciachowy tornister, którym rodzice mi krzywdę wyrządzili ;-)

      Usuń
    2. Jest tornister, też taki miałem, ale brązowy i bez muchomora:)

      Usuń
  2. Gratulacje!!! Kropla drąży skałę (i beton).
    A tak na marginesie to "stan głównych rzek w Polsce" w dalszym ciągu jest do posłuchania, tylko że teraz kilka minut po 12.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i świat wydaje się lepszy w ten czwartkowy poranek, po przeczytaniu kolejnego wpisu.
    Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. P.S. Nie widać tornistra.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję zwycięstwa!
    A ten monotonny głos w radiu pamiętam jak dziś "...ubyło dwa, ...przybyło cztery". Jakże dawno tego nie słyszałem, dziękuję za przypomnienie!
    P.S. nie działa zdjęcie plecaka bez muchomora ;) Jeśli serwis nie pozwala na hotlinkowanie to można zapisać obrazek na dysku a potem wrzucić na jakiś fotosik czy photobucket i podlinkować stamtąd.

    OdpowiedzUsuń
  6. świat przyspiesza, biegamy coraz szybciej aby zdobyć lepsze warunki życia (auto, mieszkanie, kolejny TV XY"),
    kolejny news w TV/Internecie musi być krawy i bardziej podły / łamiący tematy Tabu niż poprzedni.....

    a są wśród nas ludzie = "siła spokoju" :)
    wyrazy uznania dla Pana Klientki

    oraz dla Autora tekstów !
    za teksty z polotem, w sposób nie emanujący nienawiścią, zabawnie przekazujący trudne sprawy codziennego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję zakończenia sprawy z Komuną! :)
    Sam miałem przejścia, choć marginalne w porównaniu do tych, ale jednak. Piętno urzędniczego betonu odcisnęło się i na mnie.

    Kolejny zgrabny, miłosięczytający tekst. Oby takich więcej!

    Pozdrawiam i zdrowego snu życzę.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  8. No i super. Dobrze, że wszystko udało się w końcu załatwić.
    A nową właścicielkę Hyundaia też podziwiam, bo coś mi się wydaje, że jakbym o czymś takim usłyszał po zakupie samochodu, to bym spanikował.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle z przyjemnościa czyta się Twoje wpisy, po mimo że humor nieco gorszy, bo złapałem dziś kapcia :( Pozdrawiam i czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. hmmm, oj to po niekąd dobrze, choć miałem cicha nadzieje, że nastąpi zderzenie pod tytułem" szarak kontra machina " ;-) i to było by coś ;-) tysiące pism prokuratorskich, sądowych, biegłych, akty oskarżenia itd itd za co zapewne wszyscy byśmy zapłacili, ale co mielibyśmy ubaw to nasze ;-) znając życie komornik powołał by takiego biegłego z panią z urzędu komuny, który ustalił by wzrost wartości owego Hyudai-a do czego zapewne przychylił by się sąd. Urząd Skarbowy po drodze doszukał by się ukrytego zysku i nałożył by wszelkie możliwe sankcje z windykacją komorniczą w kancelarii zainteresowanego komornika na sprzedawcę. Kupująca również by została pociągnięta do odpowiedzialności bo skoro już biegły ustalił, że w przeciągu czasu trwania sprawy nastąpił drastyczny wzrost wartości auta to dlaczego Ona kupiła go tak tanio ? zapewne jest w zmowie ze sprzedającym. I tu US złożył by zawiadomienie do tegoż samego prokuratora o możliwości popełnienia przestępatwa w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym ;-) no bo mają auto hahaha. No i my stali czytelnicy bylibyśmy zobowiązani do wysyłania paczek bohaterom tego incydentu debilizmu urzędniczego ;-)bo zapewne by byli osadzeni hahaha


    jak ja kocham nasz nibyland

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny blog, oby przynosił Ci tyle seo-korzyści, ile nam radości z czytania.

    Zauważyłem, że w większości opisujesz sprzedaże samochodów dość wiekowych i tanich. Wiadomo, że pomimo najlepszych intencji może trafić się "mina", tzn wada ukryta która wyjdzie po sprzedaży. Jak sobie radzisz z koniecznością odpowiedzialności za takie wady? Czy udzielasz gwarancji, czy przybijasz stempel o jej nieudzielaniu (choć z odpowiedzialności to niestety nie zwalnia).
    Czy miałeś tego typu przygody z histeryzującymi/straszącymi klientami?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W większości przypadków opisuję starsze auta. To fakt - bo o nich można pisać ciekawiej. Cóż fascynującego jest w tak nieciekawym aucie jak Focus 2006 z polskiego salonu, z małym przebiegiem, z pełną historią. Takie samochody są dla mnie nieciekawe. One są, je się odpala i mają za zadanie dojechać. I tyle... A cała frajda jest przy starych gratach. Dreszczyk emocji - czy dojadę? Co się zepsuje? Tak nawiasem mówiąc, jeszcze nigdy nie miałem reklamacji, nikt do mnie nie zadzwonił z pretensjami. Raz tylko umarła chłodnica gosciowi, który kupił u mnie starego TDSa E36. Padła po ujechaniu kilometra. Kazałem wrócić - chciałem oddać pieniądze, lub oddać mu równowartość chłodnicy, ale on tak bardzo potrzebował samochodu "na już", że wymienił BMW na Megane. Jak widać nie miał jasno wyrobionego "celu". Podstawą jest - cena(jeśli samochód jest tani, uświadamiam zawsze klienta, że nie można oczekiwać od tego egzemplarza bezawaryjności) i informacja o wszystkich zauważonych usterkach i słabych punktach. Zazwyczaj każdym autem trochę jeżdżę, żeby wady ukryte przede mną, ujawniły się mi, a nie klientowi. Ja mogę je usunąć i jestem spokojny. Jak widzę kogoś, kto szuka okazji (czyli taniego i idealnego auta) - spławiam go, bo nie chcę tracić czasu, ani na oględzinach, ani na późniejszych telefonach i reklamacjach.

      Usuń
  12. plecak z muchomorem mial jeden zatrzask i jedna kieszen.
    wiem bo mialem,
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. tez nagrywalem "the final countdown" ale na troche innym sprzecie i z sygnalem poczatku i konca strony a, strony b, co za czasy :) pozniej wymienialem te kasete na "krajowe" z bazaru, siekiery i inne dezertery. to bylo w "zerowce", pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Piszcie, komentujcie, krytykujcie! Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk czyta każdy komentarz i publikuje te, które nie godzą w podstawy socjalistycznego państwa ;-)