niedziela, 7 sierpnia 2016

Krótki wpis o Skodzie, której dali radę.

   Jakiś czas temu skontaktował się ze mną właściciel pewnej Skody F. Pan posiadał to auto od czterystu lat, wiedział o nim wszystko, znał jego wartość, nigdy go nie zawiodła i inne tego typu pierdoły. Jeśli chodzi o wady, nie było źle. Nie działało wspomaganie. Kierownicy, oczywiście. Miałem do przebycia kilkadziesiąt kilometrów, więc wypytałem właściciela dokładnie o stan auta. Wszystko brzmiało obiecująco.
   Fakt, że to cholerne wspomaganie elektryczno-hydrauliczne może nie być tanie w naprawie, ale warto zaryzykować (zawsze istnieje szansa, że problemem jest wiązka elektryczna, a wtedy koszty naprawy liczymy w groszach).
   Pojechałem za siódmą górę i którąś tam rzekę. Gugle maps złapało czkawkę i doprowadziło mnie troszkę nie tam, gdzie chciałem. Głodny milionów, które były do zarobienia, nie poddawałem się i wytrwale szukałem.


A jak się szuka, to się znajdzie... Znalazłem więc...  swój własny wydech leżący w błocie. Czasem jak się szuka, można też zgubić. Zgubiłem więc... moc. Auto po zapaleniu niezbyt chciało się już wkręcać na obroty. O tym później.

   Dotarłem na miejsce przeznaczenia. Wady samochodu wymienione przez posiadacza... no wspomniałem o tym wspomaganiu.
Na miejscu oczom mym ukazała się prawdziwa "igła". I pewnie bym o tym nawet nie chciał pisać, ale ...

I

AIR BAG
(fajna miedź zespalająca)


II

MASKA
(trzyma linię)


III

BŁOTNIK
(trzyma linię)


IV

PROGI
(ta bulwa na pierwszym zdjęciu, to wspawana blacha z puszki po sardynkach)


V

Silnik
(nie da się zrobić zdjęcia nieżycia. Po odpaleniu uszom mym ukazał się łomot łańcuszka rozrządu, wybijającego dziurę w obudowie oraz brak oznak życia na jednym cylindrze, czyli nieżycie tegoż.)

Właściciel był zdziwiony, że zauważam takie drobnostki i podnoszę je do rangi problemu wykluczającego zakup Fabii. On tak jeździł całe lata i problemu nie widział. Jak jebnął, to zadrutował i jeździł dalej, jak zgniło, ugniótł fragment z puszki po paprykarzu, Gienek spawnął i grało, jak silnik dostał czkawki, to na wyższych obrotach go trzymał i jakoś darł do przodu...
Jak się więc łatwo domyślić - auta nie kupiłem i pełen smutku udałem się w drogę powrotną.

   Odnośnie utraty mocy w "marzeniu Polaka sprzed piętnastu lat" - po przejechaniu kilku tysięcy kilometrów bez mocy (w początkowej fazie jazdy, po kilku kilometrach wracała, aż odeszła na zawsze) udało mi się rozwiązać problem. Samemu. bez udziału mechaników. Tak właściwie, to pomogło mi w tym doświadczenie sprzed dwudziestu lat. Otóż miałem kiedyś Golfa na gaźniku Pierburg 2E2 (czy jakoś tak). Jak się go naprawiało? Ktoś, kto miał do czynienia z tym gaźnikiem wie, że ma on w cholerę membran i wężyków podciśnieniowych. Coś się działo? Zaślepienie kolejnego wężyka śrubką rozwiązywało problem. Po jakimś czasie gaźnik ów wyglądał jak eksponat z Centrum Pompidou - korpus i pełno gumowych rurek zakończonych śrubkami. Funkcjonalność - bez zmian.
   Tym sposobem właśnie udało mi się przywrócić moc w ajm. Znalazłem jakiś siłownik, który nie trzymał podciśnienia, wypiąłem wężyk i wkręciłem śrubkę. Moc wróciła, a najwidoczniej ów siłownik nie był wcale potrzebny, bo auto jeździ bez niego jak wściekłe, rwąc asfalt swymi 115 końmi. Byle tak dalej do miliona km...

7 komentarzy:

  1. dobrze, że wróciłeś
    martwiłem się, że poszło ci UPG i zakopali cie bo NFZ nie było stać na serwis

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, ze zyjesz ;). Juz myslalem, ze nigdy nie zobacze kolejnego wpisu - pisz czesciej!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiecej wpisow, albo nie sprzedamy Ci zadnego samochodu !

    OdpowiedzUsuń
  4. gdziezes pan byl jak pana nie bylo. i co z mercedesem?

    OdpowiedzUsuń
  5. Fabie tak mają, że jeżdżą i jeżdżą. Jednak czasem warto włożyć kilka zł w stan samochodu.
    Pisz proszę częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Serdeczne dzieki za znak zycia .)

    Byc moze bede mial cos dla ciebie za jakies 2 lata ... wiesz nic nie puka, nic nie stuka ... tylko jest na szwabskich rejestracjach ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Po roku przypadkiem zajrzałem na ten martwy przecież blog i jakież ogarnęły mnie zdumienie i radość, że ten blog żyje :)
    P.S. Sprzedam Opla ;)

    OdpowiedzUsuń

Piszcie, komentujcie, krytykujcie! Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk czyta każdy komentarz i publikuje te, które nie godzą w podstawy socjalistycznego państwa ;-)