środa, 9 lipca 2014

Niezbyt miłym językiem pisany tekst, pod tytułem "Odczepcie się od handlarzy"

Witam wszystkich po tradycyjnie długiej przerwie. Uważny obserwator zapewne zauważył, że czasem coś pojawia się TUTAJ.


Od "prywatnego". Niech go...



   Do napisania tego tekstu skłoniło mnie wkur#&@nie. Nie tak dawno temu poczytałem sobie trochę artykułów na temat tego, jacy handlarze są perfidni, jak cofają liczniki itd. Udało mi się znaleźć na ten temat milion publikacji np. w portalu motoryzacyjnym związanym z wupe peel. Ale nie tylko. To znaleźć można wszędzie!
   W umyśle Polaka rodzi się obraz handlarza - złego człowieka, który już jako małe dziecko wydłubywał misiom oczy, kradł kolegom w przedszkolu  Matchboxy i sprzedawał je chłopakom z podwórka za karbid ukradziony z budowy przez innego przyszłego sprzedawcę aut. " Handlarz cofnął...", "handlarz poskładał z dwóch..", "handlarz oszukał...".
   Nie bronię kombinatorstwa, ale chcę obiektywizmu! Ja wiem, że większość sprzedawanych w Polsce aut jest w posiadaniu handlarzy, wiem że masy chcą sobie poczytać tabloidowe tematy, masy się tym karmią, one tym żyją.
   Wiem też doskonale, że portale motoryzacyjne dostają niezłą kasę za reklamy, w tym reklamy dealerów i sprzedawców nowych aut. Nie szukam tu teorii spiskowych, choć wiadomo, że w ASO można kupić "pewne używane", z milionem certyfikatów i tym podobnych bzdurnych papierków.  
   Właśnie a'propos tego przypomniała mi się historia pewnej Skody Octavii, którą dealer Forda postanowił zreanimować w swojej blacharni i wystawić na sprzedaż jako bezwypadkową. Autobus tak wjechał w tył auta, że dotarł do przednich siedzeń. Długo męczyli ją blacharze i lakiernicy, a że prace zlecono praktykantom (w tym mojemu koledze) efekty były marne. Całość im nie wyszła do tego stopnia, że wspawany tył musieli wzmacniać kilometrami płaskownika i kątownika. 
   Bezwypadkowa Skoda sprzedała się szybko. Nowa właścicielka, kiedy dowiedziała się u mechanika co kupiła, przyjechała z pretensjami i chciała oddać auto. Handlowiec zrobił jej taką wodę z mózgu, że polubiła na nowo swoją Octavię, a w ramach rekompensaty zamontowano jej w samochodzie ... ALARM! "Pewne używane" ha, ha, ha...




   Handlarz jest dziki, handlarz jest zły, handlarz ma bardzo ostre kły... A jaki jest szanowany obywatel, który z handlarstwem nie ma nic wspólnego, a swoją wydzwonioną Toyotę, do której sam kupował połówkę z podłużnicami i ścianą grodziową sprzedał jako BEZWYPADKOWĄ? Zapomniał wspomnieć rodzince z niepełnosprawnym dzieckiem, która zjawiła się po swój wymarzony, nietani samochód (ponad 60 tys.zł), jak to zamiast ściany grodziowej do D4D manuala, załatwił ścianę z benzyniaka automata? Nie wspomniał jak się blacharz męczył, żeby wywiercić wszystkie otwory jak fabrycznie, żeby zamocować do czegoś pedały, dogrzewacz i tak dalej... Mógł się chociaż pochwalić, że wszyscy fachowcy mieli przykaz, że ma być jak oryginał i udało się im! Ach, ta amnezja... Toyotę zrobiono ładnie, a ludzie zapewne jeżdżą i chwalą sobie jakie to pewne auto kupili od pierwszego właściciela.
  A teraz - co mnie wku^wiło do tego stopnia, że siadłem i piszę? BMW. Tak BMW E39, ale nie moje. Wystawione do sprzedaży w Chrobrowcu (nazwę zmieniam na idiotyczną. Mimo wszystko brzydzę się donosicielstwem. Jakiś "dedektyw" i tak sobie znajdzie). Otóż mój sąsiad, ten sam o którym pisałem TUTAJ szuka auta. Sobie kupił jedenastoletnią "perełkę" z przebiegiem 80 tys.km. od drugiego właściciela (myślę, że ów drugi właściciel zdjął z zegarka jakieś 150-200 tys.km.), a teraz szuka Beemki dla syna. Był już oglądać E36 Coupe 328, wystawiane (nie przez handlarza) za kosmiczne pieniądze. Okazało się, że kupa złomu. Miało być bez wypadku, a wyszło co najwyżej bez skali na mierniku.
   Dzisiaj znalazł piękne E39 w Chrobrowcu. Musze przyznać, że ładnie się prezentuje. Sprzedaje właściciel, który auto posiada od czterech lat. Przebieg - tu cytat - "ORYGINALNY" 258 tys.km. Skoro nie handlarz, skoro oryginalny, skoro taki "PERFEKCYJNY", sam bym się przypalił na to 528. Pomyślałem sobie, że jeśli takie to auto zadbane, to pewnie gość rejestrował się na forum. I się nie pomyliłem! Poprzedni właściciel opisywał swój nowy nabytek, zamieszczał w 2009 roku piękne zdjęcia, a koledzy z forum wychwalali pod niebiosa piękno tego egzemplarza. Jednocześnie nie brakło wyrazów zdziwienia, że mimo przebiegu ponad 300 tys.km. wnętrze wygląda jak nowe! Nawet znalazła się wzmianka właściciela (z dnia 19 X 2009) o wizycie na hamowni i rewelacyjnych wynikach mimo przejechanych 310 tys km. A to był październik 2009 r!
   W styczniu 2010 roku forumowicz sprzedał 528, a nowy właściciel (ten sam, który teraz pozbywa się "perfekcyjnej" E39, po czterech latach użytkowania) też raz na jakiś czas coś na forum napisał. Nie podawał jednak przebiegu, a przynajmniej mi nie chciało się dalej bawić w detektywa. Znudziłem się tematem. Auto faktycznie może mieć 350 tys. może mieć 400 tys.km. albo i więcej.
   Tak naprawdę stan licznika, to jest nic jak na ten motor. Gdybym szukał dla siebie BMW i znałbym faktyczny przebieg nie przeraziłbym się. Ale dlaczego nikt nie trąbi "PRYWATNY WŁAŚCICIEL PIERDO#NĄŁ LICZNIK O BÓG WIE ILE? Cały świat uparł się, że cofa handlarz, że spawa z dwóch handlarz, że oszukuje handlarz. A ja znam wiele przykładów, że nie jest tak do końca. Podałem tylko kilka.

Pozdrawiam Was. Niebawem znowu coś się tu pewnie ukaże.

31 komentarzy:

  1. why so serious

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kiedyś jako prywatny sprzedawca wystawiałem zadbany aczkolwiek 19-letni samochód z przebiegiem 412kkm, cena niewygórowana 3200zł co jak za VW z dieslem pod maską nie było w tamtym czasie wygórowaną ceną. Technicznie samochód nie był niezły, silnik odpalał nawet w mrozy, trochę kopcił, ale parę miesięcy wcześniej wymienione przednie amortyzatory i sprężyny, z pół roku wcześniej maglownica na regenerowaną, tylne amortyzatory, przednie lampy bo stare się wypaliły, komplet markowych opon letnich po jednym sezonie. Największym mankamentem było kilka niegroźnych ognisk korozji i klar schodzący z dwóch elementów po partackich zaprawkach zrobionych dwa lata wcześniej przez lakiernika. Dałem ogłoszenia na kilku portalach i kilka dni cisza.... potem ze dwa telefony od marudów co by najchętniej darmo wzięli albo żebym dopłacił...
    Zdjąłem ogłoszenia, skręciłem licznik na 220kkm telefony się rozdzwoniły, oczywiście nie jestem oszustem i kupującego uprzedziłem że ja nie wierzę że ten przebieg jest oryginalny bo jestem trzecim właścicielem w kraju a już jak kupowałem to poprzedni się głupio uśmiechał spytany o przebieg.
    Jak sprzedawałem ojca samochód bo on nie miał czasu się z tym bawić to też przebieg 360kkm w 14-letnim TDI bolał kupujących niesamowicie... już miałem skręcić jak zaprzyjaźniony mechanik znając bardzo dobry stan tego auta podesłał mi klienta i ten kupił bez wybrzydzania.
    Niestety ludzie chyba sami lubią być oszukiwani i chcą wierzyć w 10-letniego Passata TDI z Niemiec z przebiegiem 175kkm... a jak ktoś kupi coś z większym przebiegiem i sąsiad zobaczy i wyśmieje to wstyd na całą okolicę...
    Niestety samochody z dużym przebiegiem są w Polsce niesprzedawalne, dlatego sprzedając samochód stajemy przed dylematem - skręcić i sprzedać czy nie skręcić i czekać na kupca miesiącami a na koniec sprzedać łapaczom pod giełdą za pół ceny... a oni skręcą i sprzedadzą po rynkowej....

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż... Problemem jest to, że jedni ludzie chcą kupować złudzenia w okazjonalnej cenie. I znajdują się tacy, którzy im te złudzenia sprzedają. Prowadziłem przez 4 lata komis z dokładnie takim podejściem do tematu jak Twoje: kupujący musi wiedzieć i być świadomy tego, co kupuje... Do teraz spłacam długi. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jest! Trzy lata temu kupilem samochod od pierwszego wlasciciela (prawdziwego, nie tylko w kraju) - uzytkowany przez kobiete na dojazdy do pracy (prawda). Przebieg moze i faktycznie byl nieduzy (chociaz dla mnie to nie bylo kryterium), ale stan okazal sie "nieco" gorszy niz mnie zapewniano. Z samochodem bylo naprawde duzo do roboty - wstepnie polowa ceny jego zakupu. A do idealu dalej bylo daleko. No i wcale nie byl taki bezwypadkowy, na co wskazywalo na przyklad zlamane mocowanie fotela kierowcy, czy brak mozliwosci dokladnego ustawienia gemetrii. Moj kolejny samochod nabylem u podlych handlarzy. Bardzo patrzylem im na rece (jak kazdemu po poprzedniej przygodzie). Kiedy uslyszalem ze "klima do nabicia", od razu bylem pewien ze bedzie sporo dlubania. Ale nie! Po nabiciu byla gotowa. Oryginalny lakier? Faktycznie oryginalny, chociaz samochod mial przerysowany bok - ktorego handlarz nie chcial naprawiac zeby nikt nie zarzucal mu uzdrawiania trupow. Przebieg znowu nieduzy. Czy prawdziwy? Tego nie wiem, ale malo mnie to interesuje bo silnik nie zre oleju (chociaz to tak bardzo krytykowany Ecotec). Naprawde trudno trafic na taki samochod w dobrym stanie (szybki hatchback), ale ten naprawde swietnie sie trzyma. Oczywisicie bylo troche do roboty, ale uczciwych, eksploatacyjnych spraw. Poza tym nie mam zadnych problemow. Mialem ochote podjechac do tego komisu odpicowanym wozem i podziekowac za mozliwosc dokonania tego zakupu. Niestety zastalem pusty plac z ogloszeniem "do wynajecia". Moze inni bali sie kupowac?

    OdpowiedzUsuń
  5. tata mój jest posiadaczem opla omegi 2.5 v6 z 98 roku, kupił ją za całą kupę kasy - nową w salonie, jako emeryt mało jeździ i do dziś nakręcił nieco ponad 150 tysi km /praktycznie po samym mieście, mało co jeździł gdzieś dalej/...i teraz uwierzmy w to że oszczędny passat w tdi z roku 2000, który jeździł po niemieckich autostradach ma przejechane od nowości 180 tysi km...ma lekko pół miliona albo i lepiej ale z takim przebiegiem nikt go w polsce nie kupi, chcemy być oszukiwani na własne życzenie taka prawda ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Sprzedawałem Toyotę Landcruiser J120 3.0 DIESEL. Auto zakupiłem jako nowe w 2004 roku. Po 10 latach najechalem 380 tyś. km w 10 lat czyli według mnie niewiele. Auto było wyłącznie na asfalcie użytkowane. Był do samego końca tylko i wyłącznie serwisowane w wsi Toyoty.okazalo się ze był to duży błąd gdyż dzwonili tylko ludzie którzy marudzili ze nie będzie jak licznika cofnąć. Auto w końcu poszło na Ukrainę. Pan potrzebował solidnego auta na ich drogi bo jego Bmw x5 się rozlecialo.
    Juz nie serwisuje aut w aso. Byłem uczciwy i tylko na tym straciłem...bo auto poszło za śmieszna kasę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie sposób się nie zgodzić z Dominikiem, teraz praktycznie każdy przed przeglądem skręca - "robi" pozytywną historię swojego samochodu. Ludzie zajmujący się tym zawodowo mają pełne ręce roboty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Heh, ostatnio temat cofania (ladnie tez nazywanego przez niektorych "korygowaniem") licznikow wraca jak bumerang. Dopoki bedzie zapotrzebowanie na magiczne 176tys w 15 letnim samochodzie dopoty takie perelki beda sie pojawiac na naszym dziwnym (patrzac w kontekscie cywilizowanych krajow EU) rynku gdzie podanie realnego przebiegu rzedu 800tys dla transportera w dieslu jest czyms delikatnie mowiac wstydliwym. Pomijajac "wine" handlarza/prywaciarza ktory to lekko "odmlodzil" swoje auto wg mnie winni sa kupujacy ktorzy za 1.5 wartosci sredniej krajowej oczekuja samochodu po Hansie ktory co niedziele zabieral swoja gawiedz do oddalonego o rzut beretem kosciola (a to, ze owa przykladowa beemka 5 przeszla przez rece turka ktory z wersji individual zrobil cos co wyposazeniem przypomina podstawowy model dacii logan, a w bagazniku do dzis czuc won kebaba to inna bajka). Prosta rada - nie chcesz wtopic? Ogladaj z kims kto sie zna i sprawdz ogolny stan danego egzemplarza a nie stan licznika w 15 letnim wozidelku.

    Pozdrawia zadowolony uzyszkodnik zakupionej bordowej, 15 letniej, Alfy 156 (na liczniku bylo 170 w ECU prawie 300 tys) - i tu nie wnikam czy Sprzedajacy (pozdrawiam raz jeszcze!) wiedzial czy nie - stan autka byl adekwatny do ceny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To ja mam taką historię. Skoda Octavia, 250.000 km, pelna książka, faktury, dosłownie wszystko udokumentowane - zero zainteresowania i marudzenie, dwa miesiące i nic. Ta sama Octavia ze skreconym przebiegiem na 120.000 km, książka i faktury wyrzucone do śmieci, sprzedała się w dwq dni. Takie mamy realia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyli co? Cofanie liczników jest społecznie uzasadnione. Sprzedawca może cofnąć licznik żeby ten z większym przebiegiem sprzedać za tyle samo jak ten z mniejszym przebiegiem, bo to ludzie tak chcą, ale jak sól drogową zamiast kuchennej do kiełbasy dodać to wielka afera się z tego robi, a nie dlatego, żeby ta kiełbasa była tańsza, bo ludzie tak chcą. Dobrze rozumiem?

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszyscy kręcą, taki kraj! Przykłady z mojego podwórka:
    - kupiony mały dostawczak w komisie, standardowe 250tyś. Po prawie dwóch latach miał nalatane 360 tyś. Wstawiony do komisu, nagle przebieg...160tyś!!! tyle, że ja dbam o samochody.
    - w firmie był Sprinter, z silnikiem gaszonym tylko na stacji benzynowej podczas tankowania (trasy europejskie). CZTERY lata - 440tyś. Ale zadbany BARDZO. Poszedł w ciągu 40 minut, w następnym tygodniu stał w komisie z 180tyś na liczniku...
    - aktualny "miejski" samochód w rodzinie. 14 lat, prawdziwe niecałe 190 tyś. Trochę poprzecierany, powgniatany, ale technicznie bez zarzutu i z pełną prawdziwą. papierową historią. Zostaje w rodzinie aż odpadną koła :-)
    Kilka innych autentycznych historyjek by się jeszcze znalazło...

    OdpowiedzUsuń
  12. w skodach favorit i 105 częst licznik zatrzymuje się około 70 - 100 tys i co i nic i nikt tego nie naprawia (a w 105 to dopiero jest fajnie bo dochodzi do 99 999 i jest rezurekcja ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlaczego tak zaciekle bronisz handlarzy? Uprawiasz propagandę jak w jakiejś telwizji rządowej. To, że prywatni kręcą liczniki usprawiedliwia robienie to przez wszystkich?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszyscy handlarze robią przekręty, nie wszyscy prywatni sprzedawcy są uczciwi.
      Proste.
      Tyle ze o tych pierwszych się mówi a o drugim się milczy.

      Sam próbowałem wziąć Passka CC (2.0 tdi 170 koni, 3 letni, nalot 92 tyś km, krajówka), cena w normie, auto "BEZWYPADEK OD PIERWSZEGO WŁAŚCICIELA, WSZYSTKO OK, LEKKO BYŁ NA PARKINGU PRZETARTY TYLNY LEWY BŁOTNIK". Prywatna osoba.
      Przetarty błotnik owszem, wyszło od razu na czujniku. Tyle że nie jeden. I z lewej strony nie tylko błotnik. Klejone mocowanie chłodnicy. Dach cały przeryty (skali na czujniku brakło). Klapa tylna spasowana przez niewidomego. I pierdyliard choinek zapachowych (w aucie nie palono!).

      Tyle ode mnie ;)

      Usuń
    2. @ Zenek A Ty wiesz czyj to blog? Czy nazwy się nie przeczytało? Zapraszam na "rządowe" portale. Tutaj nikt nie zmusza do czytania. Dalej nie komentuję.

      Usuń
  14. "Tak naprawdę stan licznika, to jest nic jak na ten motor."
    nie wiem jak e39 ale kupiłem ML320, silnik i skrzynia śmiga ale reszta podzespołów raczej w kiepskim stanie, wszystko puka wszystko stuka, wszystko zużyte, kupiony od prywatnej osoby licznik oczywiście 170 tyś :/
    kilka tysi włożone ale uznałem, że z gówna bata nie ukręcisz i będę próbował opchnąć
    do reanimacji zniechęcili mnie również mechanicy, ich mylne diagnozy kosztowały mnie trochę kasy

    OdpowiedzUsuń
  15. ja swoja 15 letnia beemke kupilem z przebiegiem ponad 250 tys km. Nie ma co ukrywac, ze auto nie bedzie miec nic do roboty po tylu latach i fakt, troche dolozylem po zakupie. Ale z drugiej strony byly to rzeczy eksploatacyjne (typu wymiana odmy, rozciagniety lancuch) i czego mozna bylo sie spodziewac w takim aucie. Teraz po wszystkim to lepiej jezdzi, a silnik, skrzynia i zawieszenie jest lepsze niz w moim poprzednim aucie, ktore bylo mlodsze i mialo o 100 tys mniejszy przebieg.

    OdpowiedzUsuń
  16. No dobra, a jak wygląda kręcenie liczników w świetle nowych przepisów (o wbijaniu stanu licznika podczas przeglądu)? Przecież w ciągu max roku od wejścia tego przepisu powinno się skończyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kreci sie przed pojechaniem na przeglad...

      Usuń
    2. Albo dwa liczniki ;)

      Usuń
  17. Czyli krótkie resume: jak nie umiemy/nie mamy czasy/nie znamy języka/nie chce nam się jechać po auto za granicę, to kupujemy od handlarza, świeżo sprowadzone auto. Najgorszy zakup (dla mnie) to pojazd sprowadzony, męczony kilka lat w kraju, serwisowany "po taniości", wyciśnięty niczym cytryna i wystawiony na sprzedaż przez osobę prywatną, gdy potrzeba weń inwestować.
    P.S.1 pod koniec 1989 r. handlarz proponując nam auto z RFN, miał na kamerze video nagranych kilka pojazdów - ich stan można było (pobieżnie bo pobieżnie, ale zawsze) - ocenić, obejrzeć jak jeździły w RFN. Robi tak jeszcze ktoś?
    P.S.2 - Dlaczego w portalach ogłoszeniowych nie ma wyraźnego filtra: "zakup i pierwsza rejestracja w kraju"?

    OdpowiedzUsuń
  18. długo myślałem nad tym wpisem aż w końcu wymyśliłem:

    sprawa: żale handlarza, że tylko ich się demonizuje w sprawie przekręcania liczników

    moje zdanie: jeżeli ktoś jest specjalistą w danej dziedzinie i się z niej utrzymuje to wielokrotne robienie swoich klientów w ch. musi wywołać oburzenie... no bo co, że Kowalski 3 razy w swoim życiu sprzeda auto kręcąc licznik i za każdym razem przekręci go zyskując na tym 1000-2000 zł, jak handlarz robi to co najmniej kila razy w miesiącu, zarabiając po kilkanaście tysięcy, a jak się mu coś zarzuci to zawsze ma wymówkę, że "takiego on już dostał i nic nie wie o tym i tamtym", poza tym kto tak naprawdę zepsuł rynek?, kto dąży do maksymalizacji zysków, bo to jego główne źródło utrzymania? kto sprowadza zajechane paski po dziadku jeżdżącym do kościoła? czy większe przebiegi trzepią Niemce czy prywatni właściciele w Polsce?

    np. w przypadku modelu który ja posiadam, normalna cena jego wynosiłaby obecnie 10-12k, ale że handlarze sprowadzają trupy za kilkaset euro, picują, podkładają gazety w miejsce wyrobionych gum w zawieszeniu, to średnia cena spada do 6-8k - zadbane krajówki są praktycznie niesprzedawalne we wcześniej wymienionej cenie, ja nie mam żalu do nikogo, bo będę jeździł, aż koła odpadną, ale z czystym sumieniem mogę nazwać takie działania psuciem rynku - a nieświadomy klient i tak zapłaci, oprócz tego, że handlarzowi to potem mechanikom i poprzez stracony czas i nerwy

    OdpowiedzUsuń
  19. No dobra. Almera sprzedana? Właściciel wie wszystko?

    OdpowiedzUsuń
  20. Niestety mentalność Polaków jest taka, że im mniej na liczniku tym lepiej. Mniejszy przebieg oznacza, że samochód jest dobry i na 100% sprawny. Wybierając patrzą w pierwszej kolejności na przebieg, a ten powyżej 200000 km to już za dużo eh.

    I to jest najgorsze myślenie jakie może być.

    Co z tego, że samochód ma przejechane powiedzmy 150 tyś. km skoro właściciel tylko 3 - słownie trzy razy był nim w serwisie - przecież nowe, nie trzeba jeździć do serwisu dopóki dopóty samochód jeździ! Widziałem parę takich przypadków - no ale mały przebieg to się liczy!

    Kurcze, Polacy nie potrafią myśleć. Niemcy - piękne autostrady brak ograniczeń prędkości!
    Mam znajomego mieszka w Altenfurt niedaleko Nürnberg i codziennie dojeżdża do Monachium do pracy - odległość ok 160km w jedną stronę co daje nam 320 km w obie. Nie trzeba być wybitnym matematykiem żeby policzyć, że w ciągu roku pokonuje swoim samochodem 116800 km - a to tylko dojazdy z i do pracy. Po pięciu latach samochód ma więc najechane 584000!
    Ktoś kto kupuje samochody z Niemiec nie bierze tego pod uwagę - bo przecież liczy się przebieg!

    Inną kwestią jest sam stan samochodu i to czy rzeczywiście był serwisowany do końca w ASO,
    a ASO w Niemczech się nie pierniczy jak ma być wymienione to jest - popsuł się wężyk gumowy wymiana wężyka + dwie obejmy NOWE mocujące (w Polsce skoro stare są dobre to po co je wymieniać).

    Ludzie przejrzyjcie na oczy - stan licznika nie zawsze odzwierciedla ogólny stan pojazdu! Liczą się bebechy i blacha! licznik można ustawić na dowolną wartość!

    OdpowiedzUsuń
  21. Powstała niedawno nowa kategoria ekspertów - "Janusze - Pogromcy Handlarzy".
    Czyli - ściągnie z neta "jak_kupic_uzywane_auto.pdf", przeleci po łebkach stary blog tylika, podyskutuje z innymi Januszami na "szpec-forach" - i potem rusza w świat, chroniąc biedną zmotoryzowaną ludzkość przed pułapkami zastawianymi co rusz przez "handlarzy". Zbaw mnie od nich Panie!
    Znajomy sprzedaje Audi. Auto wiekowe już nieco, na liczniku grubo ponad 200 tys. gdzieniegdzie "wgniotka", lub "ryska" bo wiadomo - 15 lat robi swoje. Poza tym wóz serwisowany na bieżąco, w obecnej chwili NAPRAWDĘ bez wkładu finansowego (powymieniał w ostatnim roku chłopina co tylko było "podejrzane"), pali od dotyku, silnik chodzi równo, poduszki są, wszystko jest.
    No i co jakiś czas opowiada jak to zjadą się stadem Janusze i jojczą:
    - a bo grzany był wcześniej silnik (no tak, ponad 30 stopni upał, i silnik nie ma prawa szybko temperatury złapać przecież)
    - a bo lekko dymi z otworu na "bagnet"
    - a bo "wgniotki i ryski"
    - a bo panie, na otomocie takie roczniki niżej "chodzą"
    - a bo na liczniku prawie 300, panie, silnik na złom, to już szrot

    (i tu uwaga)
    - a bo czujnik lakieru na całej powierzchni nie pokazuje zmian grubości powłoki, to panie, pewnie bity był i żeś pan ćwiarę wstawił, nie ze mną te numery...

    I weź tu bądź mądry i wiersze pisz.

    OdpowiedzUsuń
  22. Witam.
    Zaznaczam, że nie jestem fanem małych przebiegów itp., nie jestem fachmanem ale co nieco kumam, jeżdżę samochodami z dużymi przebiegami, ale co najważniejsze znam ich stan!.
    Nagonka jest oczywista, bo handlarz musi znać się na samochodach ponieważ z tego żyje, a klient kupi wymarzone auto, po jakimś czasie dowiaduje się w ASO U MIETKA (za domem wójta w prawo i taka duża stodoła tam stoi), że to trup z przebiegiem nieokreślonym hektarami i motogodzinami więc sprzedaje jak kupił, nie bity (bo na samochód ręki nie podniesie :P), itd. Kto winny???? Dodam, że sąsiad wymienionego wyżej przykładu kupił nowszy model, ewentualnie po liftingu od pierwszego właściciela z małym przebiegiem...:D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Zawsze zajmowałem się elektroniką. Kilka lat temu musiałem kupić programator do procesorów, pamięci i innych układów. Znalazłem firmę, zapłaciłem dostałem urządzenie i dokumentację w wersji elektronicznej. Na płytce cała masa programów, przykładów programowania, opisy itd a między tymi wszystkimi jakiś folder o ciekawej nazwie "korekcje". Korekcja to mi osobiście kojarzy się z korekcją odchylania w odbiornikach lampowych ewentualnie z korekcją kręgosłupa więc zaglądam do środka i co widzę? Programy wraz z przykładami jak korygować licznik w samochodach różnej marki. I to bardzo dokładnie pokazane krok po kroku jak, co, gdzie. Oczywiście można wgrać praktycznie każdy przebieg, ale w dodatkowych plikach mamy "gotowce" z przebiegiem chyba (chyba, bo piszę z głowy czyli z niczego) ok 172 tys do większości samochodów. I ja mam podejrzenie, że owe magiczne 175 tysięcy po części bierze się właśnie z tego programu. Nie chce się co poniektórym pogrzebać w programie, żeby nawet ustawić coś ciekawszego tylko bezmyślnie na zasadzie ctr+c-ctrl-v robią korekty liczników pod zapotrzebowanie społeczne.
    W mojej firmie akurat niedawno dwóch znajomych kupowało auta. Zgadnijcie, jakie było pierwsze pytanie znajomych którzy dowiedzieli się o nowym aucie? Oczywiście, jaki ma przebieg. Nieważne wyposażenie, nieważny stan nawet kolor nie jest ważny.

    OdpowiedzUsuń
  24. Aj waj, pan handlarz się wzbudził bo źle piszą o handlarzach.
    Wierzę, że jesteś najuczciwszym handlarzem pod słońcem. Wierzę, że takich jak Ty jest cała masa. Problem w tym że stanowicie MNIEJSZOŚĆ. I cierpicie za cudze winy - co poradzić, taka karma.

    Załóżmy że w państwie A goście z wytatuowanymi kropkami na powiekach, uszach, palcach ewidentnie weszli kiedyś w konflikt z prawem. Skuteczność resocjalizacji w tym państewku jest taka jak wszędzie, czyli znikoma. Przyjmujesz do pracy magazyniera, jeden etat. Wśród kandydatów - wytatuowany gostek. Kolejka czeka... Przyjmiesz niezresocjalizowanego - a on za miesiąc wpuści do magazynu swoich kolesi i dwoma TIR-ami z Twoim towarem pojadą w Polskę. Nie przyjmiesz zxresocjalizowanego - skrzywdzisz człowieka? Przyjmiesz gostka w gajerku i lakierkach z nienaganną historią zatrudnienia, a ten za 3 miesiące puści Cię w skarpetkach. Co wybierasz?

    WIĘKSZOŚĆ normalnych ludzi rozwiąże ten problem zgodnie z własnym sumieniem. Kierując się stereotypami, a jakże. Bo można nie kierować się obiegowymi opiniami w paru przypadkach, na przykład w którą stronę kręcić ciasto (jeden zakalec mniej, jeden więcej...), czy kupować wędliny z wytwórni XXX w popularnym hipermarkecie YYY - najwyżej wyląduje w koszu, a może będzie nawet dobra i smaczna. Zakup samochodów do takich sytuacji nie należy, tu kosz jest cokolwiek drogi. Więc ludzie podejmują decyzje kierując się stereotypami. A że są przy tym krojeni jak u Cygana za matkę? A jaką dasz im gwarancję że idąc pod prąd nie trafią na Mirka a na któregoś z Twoich kolegów w niedoli? W swoim mniemaniu kierując się stereotypem są BEZPIECZNIEJSI. I wymachiwanie swoim-i-kolegów-świetlanym-przpadkiem nic nie zmieni w statystyce: przytłaczająca większość komisów i zawodowych handlarzy to oszuści. I do nich miej pretensje o opinię która się z Twoim fachem ciągnie, nawet jeśli (a jak napisałem - szczerze i gorąco w to wierzę) obrywasz za niewinność.

    Chcesz się kopać ze statystyką - Twoja sprawa, ale nie jęcz że inni wolą ułamek procenta większą szansę.

    Co do wyboru magazyniera - cóż, widziałem i wytatuowanego co był najlepszym pracownikiem pod słońcem, widziałem również tego zresocjalizowanego co odjechał z towarem w siną dal. Tych z nienaganną kartoteką również, jak i skutki zaufania które w nich ktoś niebacznie położył. Więc nie wyciągaj argumentów że Twój dziadek palił po 4 paczki dziennie i dożył setki, więc ta cała szkodliwość palenia to pieprzenie w bambus. Zdarza się, i co z tego?

    Jak napisałem - cierpisz za cudze winy. Ale na litość, nie jęcz, umeraj jak mężczyzna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Twoimi argumentami trudno się nie zgodzić. Tak - ludzie kierują się stereotypami, ludzie w zdecydowanej większości postąpią tak, by czuć się bezpiecznie (nawet jeśli to tylko złudzenie bezpieczeństwa). Opinia ciągnąca się za moim fachem, jaka jest - każdy wie. Mylisz tylko wkurwienie z cierpieniem. Z szeroko pojętego rynku samochodów używanych w Polsce mam zawsze niezły ubaw. Bywa jednak, że się wścieknę i napiszę coś w obronie "branży", bo ... tego chyba nie trzeba tłumaczyć. Bywa też, że "kolegów po fachu" zaatakuję.
      A tym, którzy za chore pieniądze kupują umęczone Vectry z minusowym przebiegiem, ale od prywatnych właścicieli, oczy otwierać trzeba. Przynajmniej trzeba próbować...

      Usuń
    2. OK, przepraszam, może źle Cię odczytałem - sorry. Sam znam się na samochodach jak przytłaczająca większość Polaków - "może być i furmanka, niech tylko ma 4 sekundy do setki". Niestety nie mam również pod ręką żadnego przyzwoitego reprezentanta Twojego fachu, więc w moich dotychczasowych zakupach samochodów jest remis. Ja - Mirki- 2:2 :] Dodam jeszcze że zapewne tylko dzięki takim blogom jak Twój mam te dwa punkty, bo o swoich dwóch pierwszych zakupach chciałbym... nie, nie chciałbym zapomnieć, by już w życiu nie dać się nabrać. Co oczywiście nie zmieni mnie w fachmana odróżniającego mmoc silników po kształcie lamp i kolorze znaczka "TDI".
      Tak jak każdy dyletant - kupuję oczami, ale rzeczywiście Twój blog pomógł mi opanować przypływ adrenaliny "TO TEN" na widok pięknie wyfotoszopowanych zdjęć Hondy Civic od jakiegoś handlarza spod Wyszkowa, więc masz parę lat w czyśccu mniej. A że jestem w grupie zwiększonego ryzyka zrobienia w bambus... cóż, jestem też narażony na cukrzycę, miażdżycę i inne -yce, wyrzucenie kasy przez okno to stosunkowo mało śmiertelna przypadłość. O ile to oczywiście jest własna kasa a nie jakiegoś mafioza spod - nomen omen - Wyszkowa :)
      A dzięki takim jak ja masz odrobinę poczucia przydatności (w poradach) i mam nadzieję - również odrobinę kasy.
      Pisz częściej, proszę, co prawda nie planuję w najbliższym czasie (odpukać) zakupów, ale zawsze chętnie tu zaglądam

      Usuń
  25. Ach te przebiegi.Mam OII z 2007 roku i 119 tyś przebiegu (TDi) .To co ,mam nakręcić ze stówę więcej bo niewiarygodne? Ech ludzie....

    OdpowiedzUsuń

Piszcie, komentujcie, krytykujcie! Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk czyta każdy komentarz i publikuje te, które nie godzą w podstawy socjalistycznego państwa ;-)