piątek, 18 kwietnia 2014

Najwygodniejsze Auto Świata

   Po przeczytaniu tytułu Czytelnik pomyśli zapewne, że w końcu napisałem coś o W124 Coupe. Nic bardziej mylnego. O tym będzie, ale jeszcze nie teraz. On jest, zaraz po starym 911 Najładniejszym Autem Świata, ale nie jest najwygodniejszym. Jaka więc maszyna zasługuje na ten prestiżowy tytuł? Nie chwaląc się (bo tak naprawdę, kto mnie zna, ten wie, że mam to w dupie) jeździło się różnymi furami. Od CC 700 "na chodzie" kupionym za sto peelenów, po jakieś tam A7, A8 i Esy warte kilka tysięcy takich Cinkłoczentów (nawet kiedyś, dawno temu mój chwilowy pracodawca z Pakistanu pozwolił mi odpalić prawie nowe Ferrari. Tak nawiasem mówiąc - szyby "kantowały" się przy zamykaniu. Złom.). Wszystko to nic. Teraz poruszam się Najwygodniejszym Autem Świata.
   Jakie cechy posiada to auto?
   Po pierwsze jest duże. Zawsze uwielbiałem duże auta. Coś tam podobno przedłużają facetowi, więc pewnie i w moim karłowatym przypadku tak jest.
   Po drugie jest w miarę mocne. Mogłoby być co prawda mocniejsze, ale 167KM i te 235 Nm (tyle było zapewne dawno temu) pozwalają całkiem sprawnie poruszać się i nawet wyprzedzić pod górkę autobus (oczywiście pod warunkiem, że przed manewrem przełączymy z LPG na benzynę - gaz coś nie wydala powyżej 4tys. obrotów)
   Po trzecie 3.0 V6 brzmi tak ładnie, że aż nie chce się włączać fabrycznego radia z miliardem przycisków, tysiącem głośników i automatycznie podnoszoną klapką. Co prawda poprzedni właściciel wymienił cały układ wydechowy i na samym jego końcu zamontowano tłumik z trabanta, ale tak fajnie to bulgocze, że wmówiłem sobie, że mi się podoba. Sam uwierzyłem, że z tyłu dudni jak amerykańskie V8.
   Po czwarte i najważniejsze - jeżdżąc po części zamienne do wszystkich moich szczurów zawsze unikałem ulicy Witosa w Krakowie. Mknąc tą przepiękną dwujezdniową arterią zawsze mam poczucie, że za moment popękają szyby, auto rozejdzie się na zgrzewach i odpadną koła. Ostatnio udałem się po jakieś graty moją nową limuzyną i o dziwo - nie zwróciłem wcale uwagi na to, że jadę właśnie odcinkiem testowym dla czołgów. Jak mówił kiedyś mój sąsiad po zakupie Nubiry - tym się płynie!
   Po piąte - koszt przejechania stu kilometrów jest nieco niższy niż w przypadku klekota 1.9 TDI.
   A po szóste - ostatnio tankuję sobie gasss, a tu przybiega jakiś pan i woła do mnie "o kurva jak ja dawno sześćsetpiątki nie widziałem!"

W dniu zakupu. W tym miejscu tkwił biedak całe lata. I jak tu napisać, że garażowany?


   No właśnie - ktoś mógłby pomyśleć, że piszę o IKSEMIE. Nie, tekst jest o moim nabytku sprzed miesiąca - Peugeocie 605. Kupiłem go od dziadka, który gdybym nie urwał w pewnym momencie rozmowy, być może do dzisiaj siedziałby ze mną w aucie i mi o nim opowiadał. Kupiłem to coś, traktując to jako stertę złomu, którą w razie czego wybiorę się w końcu na Wrak Race. Nie wybiorę się nim. Polubiłem go mimo podsufitki, która wisząc oblepiała mi głowę, mimo pękniętej przedniej szyby i braku przeglądu technicznego (od dwóch lat), mimo "fachowych" napraw po przygodach starszego pana (najlepsza jest "wpyłka" na rogu maski - w nocy jej nie widać).
   Wymieniłem szybę, tapicer zrobił podsufitkę, ustawiłem geometrię, zrobiłem badanie techniczne (przeszedł bez zastrzeżeń) i wystawiłem "Sześćsetpięć"do sprzedania. Rzadko się zdarza, że kiedy nie ma zainteresowania jakimś samochodem, ja się cieszę. W tym przypadku - zainteresowanie niemal zerowe - mam to serdecznie w dupie.  To znaczy był gość, który chciał się zamienić za Hondę Civic Coupe z Alamugenem. Zawsze o takiej marzyłem. Najbardziej lubię wszelkie Alamugeny i Ultery z wkładkami i bez wkładek. Jeszcze jeden pan, z akcentem kresowym, pytał czy tam pod kierunkowskazem jest WGNIOTKA. Mimo tego, że nie zaspokoiłem jego ciekawości (chamsko odpowiedziałem mu, że nie wiem i zwisa mi, czy w dwudziestoletnim aucie jest "wgniotka"), miał przyjechać (nawet umówił się na dzień i godzinę) ale słuch po nim zaginął. W każdym razie zainteresowania nie ma, a ja se jeżdżę i se chwalę. I to cholerstwo jeszcze się nawet nie zepsuło. A podobno takie awaryjne.

Widok na "wpyłkę" z lotu ptaka (lądującego)

Wnętrze jak w starym Airbusie (zdjęcie robione komórką, więc pięciuset słabiej podświetlonych przycisków nie widać)

Po zdjęciu plastikowej osłony oczom naszym ukazuje się plątanina kabli. Ja szukałem tam dwóch Aisanów. Pół godziny szukałem też miarki oleju.
Standardowe pytanie - po co ten tekst? Muszę się komuś wygadać! Kiedy podniecam się opowiadając znajomym czym aktualnie jeżdżę, część z nich nie wie o jakim aucie mówię, a ci co wiedzą patrzą na mnie jak na eksperta Antoniego ... Mało kto potrafi docenić starą francuską myśl techniczną ;-) , a prawda jest taka, że samochody z tamtych lat, mimo tego że nie zawsze urzekają urodą, coś w sobie mają. Peugeot 605 ma w sobie na pewno WYGODĘ.

Reasumując - jest ZA###ISTY!

P.S. Do auta dostałem koła zimowe z oponami Michelin z ... końcówki 1993 roku!!! Chyba od nowości ...












Najwygodniejsze Fotele Świata i ... te przyciski...

17 komentarzy:

  1. Polecam przejażdżkę XMem. Ta sama płyta podłogowa, ten sam PRV z reni, ciekawsze wnętrze, lepsze fotele i do tego hydro. Nie trzeba kupować :)
    Safrane też było ciekawym wynalazkiem i z silnikiem wolwa nawet można znależć sprawny automat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z samochodów które zawsze chciałem mieć i nigdy nie miałem jest zajebiaszczy

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny.
    A stare PUG są właśnie baaaardzo bezawaryjne. Zerknij sobie, czym tłuką się po Afryce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, tylko że po pierwsze - 90% aut w tych krajach, które kolega ma na myśli to są zwykłe, proste diesle, po drugie - oni się nie przejmują tym, że autem jedzie się jak furmanką, bo tak jest już wytłuczone, a Polak na widok takiego auta będzie się krzywił... Najpierw się przejedź paroma autami, a potem się wypowiadaj. W grudniu zeszłego roku wisiała na allegro (raczej krótko) fiesta XR2 jeszcze na czarnej blasze, ze znikomym przebiegiem, w ciągu kilku dni aukcja miała tyle wejść, że o ja %&%%$# Okazuje się, ze i na taką fiestę się chętni znajdą:) Pod warunkiem, ze będzie zajebista...

      Usuń
  4. Całe szczęście, że manual, bo w automacie już to auto dawno by nie jeździło. A tak można się delikatnie wozić. Ja żałuje od kilku lat, że sprzedałem Lagunę manual V6...

    OdpowiedzUsuń
  5. miałem alfe 166 3.0 v6 ładnie bulgotała

    OdpowiedzUsuń
  6. 605 wygodna ale do Safrane od Ricarda jej jeszcze ciut brakuje :D
    gdyby ktoś nie wiedział Renault Safrane.
    W każdym razie jak mowa o wygodnej jeździe to wiem o czym mowa :D
    Nawet miałem kiedyś Renault 11 z gadającym komputerem w środku - nie zapięte pasy, nie domknięta maska itp :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Samochód i wpis ciekawy, przypomniał mi jak wpadłem w fotel jak w kanapę w salonie gdy kolega dał mi poprowadzić swoją maksymalnie zgniłą 405-tkę 1.9D (silnik ten sam co montowano w polonezie).
    Co do słabości powyżej 4k obrotów na gazie - za słaby reduktor gazowy lub zbytnio skręcona śruba gazowa choć prędzej stawiam na reduktor bo zakładając lpg do takiego auta można właśnie na nim oszczędzić dając taki przewidziany np do 130km. Przy tej pojemności i mocy reduktor na 200km byłby akurat z zapasem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyjemne auto do wygodnej jazdy, jeden z ostatnich dobrych Pugów, Plus za czarne tablice.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak kończyłem podstawówkę ( 92 r ) to do kolegi przybyła rodzina takim cudem. Potrafiłem stać godzinę i podziwiać auto. Też 3.0 pod maską, A w domu był trabant z końca lat 70-tych.
    Jak już dorosłem jeździłem "19" i pożyczonym espacem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG... i to wszystko za mniej niż 4 kola? Francuszczyzna z tamtych lat zawsze mnie ruszała... Może czas kupić coś takiego zanim całkiem wyginą...

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgadzam się, że 605 jest bardzo wygodna ale ja znam jeszcze wygodniejszy pojazd też wyprodukowany ponad 20 lat temu. Jest to LS 400 - czyli poczciwy stary i niezawodny lexus pierwszej generacji. Miałem okazję jeździć 605 i XM - naprawdę fajne i wygodne autka ale lexus jest moim zdaniem najlepszy z tej trójki ( zaznaczam, że safranką nie jeździłem ). Jesienią nawet miałem chęć na 605 w dieslu za 1200 zł - choć była mocno sfatygowana to podobała mi się i wierzę, że jeździ do dzisiaj. Nie kupiłem jej tylko dlatego, że chłopak, który ją sprzedawał po 2 miesiącach używania przerobił to auto w popielniczkę - smród fajek i wszechobecność petów oraz popiołu była przerażająca - oczywiście można z tym zrobić porządek ale powiedziałem nie - śmieszna kasa, poobijane autko - to wszystko ok ale jak pomyślałem, że będę śmierdział jak papieros "klubowy" to odpuściłem.

    OdpowiedzUsuń
  12. http://otomoto.pl/peugeot-605-lpg-17-lat-jeden-wlasciciel-C32837330.html
    auto w pelnej krasie

    OdpowiedzUsuń
  13. Mielśmy kiedyś 306 '97 1.4BG 3D (3D!) - wspominam z sentymentem...

    OdpowiedzUsuń
  14. MIałem Volvo 760 z PRV (Peugeot-Renault-Volvo) pod maską, dźwięk jest niepowtarzalny. Różnych wersji PRV było na pęczki, a jedna trafiała do DeLoreana (tego z Powrotu do przyszłości)...

    OdpowiedzUsuń
  15. volvo c 70 I generacja jak ktoś jeździł to zrozumie mnie pisząc ,że to bardzo wygodne auto a po przejechniu 1000km wrażenie jakbym przejechał 100km rewelacja , choć niestety wiele egzemplarzy jeździ zaniedbanych.

    OdpowiedzUsuń

Piszcie, komentujcie, krytykujcie! Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk czyta każdy komentarz i publikuje te, które nie godzą w podstawy socjalistycznego państwa ;-)