czwartek, 24 października 2013

Diabeł tkwi w szczegółach - pułapki w ogłoszeniach

Witam Was po dłuuuuuugiej nieobecności.

    By ruszyć tyłek i W KOŃCU napisać coś u siebie zainspirował mnie niezwykle budujący, odkrywczy, innowacyjny, wprowadzający nieświadomego czytelnika na wyższe poziomy wiedzy tekst w Interii 


Co prawda jest on datowany na wrzesień, ale mam spóźniony zapłon i jakoś go wcześniej nie zauważyłem.

    Postanowiłem tak szybko, jak to było możliwe zareagować i uzupełnić pewne braki tam występujące. Tekst stanowi o szczegółach, na które bezwzględnie trzeba zwracać uwagę przy przeglądaniu ofert sprzedaży aut używanych. Uważam, że to niedopuszczalne, by dziennikarze motoryzacyjni napisali o takich drobiazgach (drobiazgach, ale jakich istotnych!) jak np. brak zaślepki na hak w zderzaku, brak zaślepek na pokrywie silnika, czy też o obecności w kadrze innych kluczyków, bądź teczki z dokumentami, a nie wspomnieli nic o prawdziwych PROBLEMACH nękających wystawiane do sprzedaży auta!

Poniżej kilka dodatkowych, pominiętych „fotoofertowych kwiatków”, by tamten artykuł stał się pełniejszy. W końcu trzeba edukować nieświadomego kupującego, aby zdał sobie sprawę z niebezpieczeństw czyhających na każdym kroku.

Wnętrze



Farby i papiery ścierne. Uwaga! Ten samochód gnije i odpada lakier, a sprzedający (handlarz) wozi ze sobą zestaw reanimacyjny! Przygnije? Się podszlifuje, się pryśnie sprejem. Wystrzegaj się jak ognia!




W tle widać narzędzia... Aż strach przeglądać dalej.
Dywan w bagażniku. Może to być sprzedawca dywanów, a więc Cygan. Skoro tak, to zapewne cygani, że nie jest handlarzem! W dywanie mogła też być zawinięta teściowa. Nigdy nie wiadomo jak długo...




Przekrzywiona kierownica może sugerować problemy z geometrią.
Parówki z Krakusa, tudzież inne wyroby z działu mięso -wędliny. Z pewnością drobny sklepikarz, badylarz, kułak, a co za tym idzie – handlarz. W aucie na pewno śmierdzi jadem kiełbasianym. Jak kiełbasa jest toruńska – omijaj szerokim łukiem. Nie trzeba tłumaczyć dlaczego.




Apteczka. Samochód po wypadku. Na sto procent została tam apteczka, której używano do udzielenia pierwszej pomocy. Skoro auto jest powypadkowe – na bank sprzedaje je handla..tfuuu. Wyplujmy to słowo.





Cały czas na drugim planie widzimy pustą butelkę po soku jabłkowym. To powinno wzbudzić naszą czujność.
Wkrętarka. Padnięta uszczelka pod głowicą. Aby zapobiec pękającym w czasie jazdy wężom układu chłodzenia, wiadomo kto... robi coraz to nowe dziury w zbiorniczku płynu. Zbiornik jest już jak durszlak – płynu będzie za mało (patrz uważnie na zdjęcia komory silnika). Koszty gwarantowane – przegrzany silnik, skrzywiony blok.




Nokia 6600i slide. Nie wiem o czym to świadczy, ale na pewno o czymś.




Brukiew. Kto wozi brukiew ten zbiera burze, czy jakoś tam – to auto będzie po gradobiciu.




Brak kluczyka w stacyjce. Auto może być kradzione i sprzedaje je złodziej lub paser. Brak kluczyka może oznaczać, że sprzedający go nie posiada, ale może też świadczyć o awarii centralnego zamka i samoistnym ryglowaniu się drzwi. A centralka mogła „siąść” po powodzi. Topielec. Będą problemy...


Pod maską




Pęknięta obudowa silnika!!! Wypadek. Nigdy nie wierzcie w to, że pękła bo się śruba obracała i ktoś odginał plastik, żeby dotrzeć do niej od dołu!!! Nigdy w to nie wierzcie. To kłamstwo!
Kostka do WC. Sprzedający … traktuje auto jak kibel. Będzie brudno i śmierdząco. Ale może kun nie będzie.


Akumulator lub brak akumulatora. Jak go nie ma, to całą pewnością handlarz zabrał go na noc, wraz z setką innych akumulatorów do pomieszczenia, w którym znajduje się sto prostowników, co noc uzdatniających szrotowate baterie od szrotów na placu. Jak jest - znaczy to, że już się podładował.


Pamiętajmy! 
W każdym szczególe tkwi jakiś diabeł. Diabła trza unikać, więc najlepiej omijać ogłoszenia ze zdjęciami. Przecież jeśli nawet na fotografii nie uwieczniono innych kluczyków i nie da się dojrzeć zakamuflowanego śrubokręta ... to wentylek na jednym kole może mieć nakręcony inny kapsel, a do tego już teorię można dorobić w sekundę...
Potem chodzą detektywi i w idealnym, bezwypadkowym  aucie "niepokoją ich te ryski..."

17 komentarzy:

  1. A myślałem, że tylko ja czytając ten artykuł myślałem, co za tuk to pisał, na szczęście nie jestem sam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi skoczyło po nim ciśnienie w układzie. Piszą goście takie pierdoły, a potem - jak w ostatnim zdaniu posta...

      Usuń
  2. Spodziewałem się czegoś ciekawszego po pięciu miesiącach przerwy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wg. mnie nie jest źle, ważny aspekt życia motoryzacyjnego poruszony, poziom na interii jest żenująco debilo-promujący, bo oczywiście takie rekwizyty co tam pokazali to najważniejsza przesłanka dla potencjalnego nabywcy, a jak to pieszczotliwie nazywam "sesje zdjęciowe lepsze niż z katalogów dilerów nowych aut" na allegro to samo dobro, zapowiadające bezproblemową eksploatację, a "stan licznika" wskazuje "uczciwy przebieg"... mnie jeszcze bardziej rozbawiła umysłowa analiza w tym artykule:
      http://www.magazynauto.pl/porady/eksploatacja/news-maly-przebieg-duze-wydatki,nId,1046757
      skąd pozwolę sobie zacytować, bo po prostu nie umiem tego opisać swoimi słowami:
      "Według naszych informacji zdecydowana większość diesli średniej klasy osiąga 200 tys. km już z drugim kompletem sprzęgła i z nową turbosprężarką. Idealne przebiegi do zakupu serwisowanego diesla to zatem 110 tys. km (tuż po przeglądzie) lub 200 tys. km (także tuż po przeglądzie). Zakup przy przebiegach 90 oraz 180 tys. km, tuż przed przeglądami to proszenie się o wydatki, a zakup ze stanem licznika od 140 do 180 tys. km jest dość ryzykowny."

      AHAHAHAHHAHAHhaah aahahaha ha ah h! to panowie, wiecie ile macie kręcić teraz xD

      Usuń
  3. Ja jeszcze patrze na choinki wunderbaum. Jak jest to znaczy, że samochód wypierdziany i ktoś próbuje ukryć smród, a jak choinki nie ma to znaczy, że ktoś ma w dupie, że śmierdzi.
    Wiadomo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Paczka parówek może świadczyć, że mamy do czynienia z ekspertem ds. katastrof lotniczych (to tak w kontekście ostatnich wydarzeń) ;-)
    Muszę szybko założyć kostkę w komorze silnika przeciwko kunom!

    OdpowiedzUsuń
  5. Niewierze! Nowy tekst :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Poziom merytoryczny linkowanego artykułu sięgnął dna. I dno się oberwało! Autorzy, to jakieś dziennikarzyny od siedmiu boleści: coś musieli nabzdurać, żeby dostać "wierszowe"...

    OdpowiedzUsuń
  7. Czynniki poprawiające image sprzedawanej furmanki z cieknącym simmeringiem na wale i stąd ślizgającym się sprzęgłem, klimą "sprawną, ale do nabicia" i lambdą do wymiany "bo na gazie normalnie pali" a na benzynie śmierdzi spalinami, ale "to panie tylko do rozgrzania się":
    rybka na bagażniku, fotelik dla dziecka, fotka w garażu podziemnym (że niby leming sprzedaje), że dziecko w drodze i większy potrzebny.. i sto innych. Z doświadczenia unikać pojazdów sprowadzonych, ale jeżdżonych w kraju kilka lat (bez inwestycji, metodą górniczą "na zawał") i potem wypychanych do frajera. I tu gest Kozakiewicza. Nie z nami te numery, Bruner!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poziom komentarza równy poziomowi artykułu z interii

      Usuń
  8. Super, że wreszcie napisał Pan kolejny świetny artykuł, bo już ze zniecierpliwieniem zaglądałem na bloga w poszukiwaniu nowości.
    Po tym artykule z interii, to ja się powoli przestaje dziwić, dlaczego w Polsce ludzie kupujący samochody są jacy są.
    Wchodzi taki jeden z drugim na portal "motoryzacyjny", naczyta się takich głupot, a potem dziwi się, że komisy kręcą i oszukują. Ci ludzie sami się o to proszą.
    Prawa ekonomii nie wybaczają. Chcesz auto z przebiegiem 190 tys. to będziesz je miał :DDD.

    Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy.

    *Właściciel samochodu z przebiegiem 350 tys, który wie, że auto przejedzie jeszcze 3x tyle.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nosz kuchnia w mordę misia nać! Szkoda, że nareszcie coś nowego! A ja już miałem wyrzucić bloga z ulubionych! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Opakowanie po prezerwatywie. - Właściciel skłonny do ostrych numerków. A co za tym idzie ostrej jazdy...
    Naklejka "Dziecko w samochodzie" - Auto zaświnione odpadkami i okruszkami jak Filipiny po huraganie...
    Wytarty lewarek zmiany biegów. - Właścicielem była erotomanka z grzybicą pochwy...
    Przyciemniane szyby. - Auto prowadził ociemniały...

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha dobre !

    To jeszcze może:

    Zielony kolor samochodu świadczy o narkotykowym uzależnieniu kierowcy. Kiedyś może do ciebie zapukać policja i zabrać podejrzany samochód.

    OdpowiedzUsuń
  12. Człowieku co Ty bierzesz? pewnie palisz coś elektrociekawego i masz wizje na posiedzeniu przy naciskaniu by krecik opuścił dziuplę ha ha ha każda zmora ma swojego amatora ;) najpiękniejszy wóz jakim jeżdziłem to arabska wersja nubiry to był "dżihadowski" wózek podjeżdżam na skrzyżowanie w nocy i całe osiedle obudzone hahahah, bo jak nie pie.....nął z gaziku to, aż maska skakała ha ha ha przy kontroli policyjnej, się dżihad odezwał pod maską tak, że gliniarz leżał na ziemi i prosił o litość ha ha a Ty mi tu o spokojnym hitlerjungenwagen piszesz który jak wjeżdza na osiedle to parking puszcza do niego oko by na nim zaparkował ;p

    OdpowiedzUsuń

Piszcie, komentujcie, krytykujcie! Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk czyta każdy komentarz i publikuje te, które nie godzą w podstawy socjalistycznego państwa ;-)